Chyba każdy wie, że starożytni Grecy nazywali tego herosa Heraklesem. Herkules to rzymska podróba (dlatego Jankesi i wszyscy ci, którzy używają tej błędnej nazwy są niezaprzeczalnie skończonymi idiotami). Herkules to nazwa całkowicie niepoprawna. Równie dobrze jego ojca zamiast Zeusa można nazywać Jupiterem (bądź też Jowiszem), a Aresa - Marsem. Niech się zdecydują robią film wg. greckiej, czy rzymskiej mitologii, do ciężkiej cholery. Wnerwia mnie, że Jankesy biorą się za spóźnione Europy i ją tak bezczeszczą (np. grany przez czarnoskórego Idrisa Elbę nordycki bóg Heimdall w "Thorze"). Gdzie ten niby Herkules ma skórę lwa? I co za pomysł, żeby tytułową postać grała ta zniewieściała wampirzyca ze "Zmierzchu" - Kellan Lutz? Kogoś w tym Hollywood zdrowo porąbało. Oby ten drugi film, z tym drewnem - Dwayne'em "Rock" Johnsonem, pod tytułem "Hercules: The Thracian Wars" miał przynajmniej więcej wspólnego z Heraklesem niż to dziadostwo.
Zgadzam się w 100%. Od zawsze uważałem, że amerykanie są skończonymi idiotami i cieszę się, że mogę się w końcu pod tym podpisać:D a filmy to nie jedyna kategoria, która potwierdza tą regułę. Pozdr
Ty to wiesz, ja to wiem, wielu użytkowników Filmwebu to wie, ale to Amerykańce mają kasę i to oni filmy robią. My możemy co najwyżej nie obejrzeć tego badziewia.
Smutne, ale prawdziwe. Przyznam się, że uwielbiam adaptację komiksowe. Jedną z nich jest animowana "Wonder Woman" z 2009. Mimo iż film podobał mi się, wywołał u mnie również na samym początku odruch wymiotny. A mianowicie ukazano w nim syna Aresa i Hipolity... w mitologi greckiej to ojciec i córka. Oczywiście pewnie nie o to chodziło twórcom. Tak wiec, jeśli ci idioci są skłonni pokazać (nieświadomie) kazirodczy związek w filmie animowanym, to ja nie mam więcej pytań.
To prawda. Wnerwia mnie jak Amerykańcy wiecznie robią filmy o "mitologii greckiej" kończąc tylko na kopiowaniu imion. Cała reszta to często kompletnie nietrzymające się kupy bzdury, niemające z mitologią grecką kompletnie nic wspólnego.
Ja jako duży miłośnik mitologii greckiej szczególnie cierpię widząc tego typu smaczki. No i ten odwieczny 'grecki' Herkules ...
To się nazywa POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA :) W niemal każdym filmie obecnie musi być murzyn albo przedstawiciel innej mniejszości, tudzież wątek homoseksualny. Mnie najbardziej rozwaliło jak oglądałem sobie miniserial BBC Hollow Crown na podstawie sztuk Szekspira o dawnych angielskich królach i tam rolę księcia Yorku oraz biskupa Carlisle grali murzyni :D W średniowieczu murzyn angielskim biskupem, no można paść ze śmiechu. A co dopiero murzyn angielskim księciem :D
A uczyli, uczyli i to właśnie taki szkolny błąd mnie wkurza. Skoro tworzą film osadzony w świecie mitologii greckiej, gdzie mamy Zeusa (nie rzymskiego Jowisza), to dlaczego Herakles ma imię swojego rzymskiego odpowiednika? Na dodatek wrzucają motywy gladiatorów, których w Helladzie nie było, to mi ręce opadają. Wiem, że nie każdy musi się ze mną zgodzić. Dla was zapewne czepiam się głupich szczegółów. Hollywood rządzi się swoimi własnymi zasadami - a podstawowa zasada mówi: trza zarobić. Dla wielu antyczna Grecja i Rzym to i tak jeden pies. Ale jak dla mnie to jak mówić, że Nowy Jork leży w Kanadzie - no w końcu to Ameryka Północna, co nie? :P.
Amerykanie niektórzy myślą, że Europa to kraj wiec wiesz... ;)
Pomieszanie z poplątaniem w ich filmach już mnie nie dziwi. Zrobili choćby jeden zgodny z faktami?
O ile mnie pamięć nie myli to "Troja" tez różniła się w kilku (nastu?) kwestiach od literackiego odpowiednika. I nie mówię tu o "wymazywaniu" boskich zdarzeń i postaci a całkowitą zmianę postaci. Przecież np. Parys nie był taka niemrawą parówą...
Nie czepiałbym się pomyłki Hercules-Heracles kiedy film chyba nie opowiada o żadnych z nich a samo imię wstawiono, żeby było bardziej nośne marketingowo.