PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=479701}

Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole

Legend of the Guardians: The Owls of Ga'Hoole
2010
7,2 35 tys. ocen
7,2 10 1 34737
7,2 18 krytyków
Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole
powrót do forum filmu Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole

Niestety tytuł tematu idealnie oddaje całość filmu.

Animacja jest cudowna, muzyka również świetnie z nimi współgra, ale to jedyne dobre strony filmu.
Dla mnie najlepiej oglądać go w 3D, ale w nieznanym sobie języku - widzi się ładne obrazki, można
domyślić się oczywistej akcji, ale nie przeszkadzają koszmarne dialogi i kompletny brak fabuły.

Od początku wszystko pędzi na łeb na szyję i miałam wrażenie, że oglądam trylogię ściśniętą
kiepsko w jednym filmie. Prosty przykład: seria o Arturze i Minimkach, wystarczy wyobrazić sobie
trzy składające się na nią filmu skrócone do półgodzinnych epizodów wepchniętych w jeden
seans. Cierpią bohaterowie, fabuła, dialogi, wiarygodność, realizm, uczucia i relacje bohaterów,
wszystko.

Tak jest w Sowach - niby jest konflikt rodzinny, ale ani nie poznajemy bohaterów dość by się nimi
przejąc ani konflikt nie polega na rozterkach a prostym "uu, będę po złej stronie bo cie
nienawidzę!". Czarny charakter ze swoimi poplecznikami i Strażnicy to puste oraz kiepsko ukazane
stereotypy.

Soren jest jedyną w miarę dobrze pokazaną postacią; z kolei już jego "drużyna" wydaje się istnieć
tylko po to by miał kogo ratować, a rodzina po to by miał motywację. Rodzice pojawiają się jako Ci
Od Opowiedzenia Legend i Ci Od Chwalenia Bohaterskiego Sorena. Nie ma ich ani przez moment
dłużej - więcej czasu antenowego dostał nawet wąż, który niańczy małe sowy (co jest jedną z
większych bzdur filmu). Brat Sorena pojawia się tylko po to, by ten miał dylemat. Klod przechodzi
na złą stronę BEZ JEDNEJ WAHANIA, ani przez sekundę nie zastanawia się czy dobrze robi, a na
koniec wciąga we wszystko własną siostrę. Nie zachowuje się jak zagubione, odrzucone dziecko a
jak parodia Jekylla i Hyde'a, z której wycięli 90% tej dobrej strony. Główny zły jest całkiem
wiarygodny, ale "delikatnie aluzje" jego postępowania do idei nazistów tą tak delikatne jak walec
drogowy. Jego prawa ręka jest kiepską famme fatale który ucieka jak wszystko się sypie. Główny
dobry, Lis-Jakiś-Tam, to stereotypowy bohater wojenny, który nie chce już wojny i nigdy nie chciał
i w ogóle wojna to zUo, cierpienie i śmierć (po prostu odkrywa tym stwierdzeniem Amerykę).

Największy problem filmu to jednak jego ogromne dziury fabularne i lecenie z akcja na łeb na
szyję, przez co nie ma czasu nawet tych dziur wyjaśnić, choćby i kiepsko czy z naciągnięciem
logiki własnego uniwersum.

1. Mamy dobre sowy kujące sobie hełmy i pazury z METALU, oraz złe sowy, które zbierając
METAL, który działa na sowy jak parodia Kryptonitu na Supermana. To jakieś dwa różne metale?
Sowy mają broń z plastiku/szkła/czegoś metalo-podobnego? Złe sowy mają jakiś magnetyczny
metal? Ale jak zwykły magnetyzm może działać jak cholerny kryptonit? JAKIM CUDEM ten durny
metal nie działa przez zwykła otoczkę futra+kości w wypluwce? I przede wszystkim: co to za dziwny
metal, który leży sobie odłogiem na ziemie, żeby myszy go jadły?!

3. Mamy sprawę sów, które jeśli zasną w czasie pełni, to zmieniają się małe zombie. Jak to działa?
Czy ma związek z dziwnym metalem i podatnością sów na magnetyzm, co miałoby jakikolwiek
sens? Czemu działa tylko na sowy? Czy sowy co pełnię nie śpią całą noc? Czemu Soren by o tym
nie wiedział od rodziców skoro ci uczyli go już latać, więc bywał poza dziuplą? Jakim cudem to
straszne zzombiakowanie ulecza się ZUPEŁNIE BEZ ŻADNEGO WYJAŚNIENIA, ot mała była
zombie i już nie jest?!

3. Mamy braci, Sorena i Kloda. Soren to marzyciel, a Klod twardo stąpa po ziemie i nienawidzi
beztroskiego brata - to JEDYNE czego się dowiadujemy o ich wzajemnej relacji! Klod bez wahania
dołącza do złych płomykówek, zachowuje się jakby mu wyprali mózg i ani chwili się nie waha, a na
koniec ginie w ogniu. Problem jednak w tym, że NIKT DO CHOLERY O TYM NIE WSPOMINA!
Soren nie daje rady go uratować, Klod spada w ogień, Soren krzyczy "Klod!", a potem wraca do
ratowania Strażników. Naprawdę, NIKT, ani pokazani rodzie ani siostra nie pytają o to czemu
Soren wraca bez Kloda. Naprawdę? ZABIJACIE POWÓD WIELKIEGO WEWNĘTRZNEGO
DYLEMATU GŁÓWNEGO BOHATERA I NIKT NAWET O NIEGO NIE SPYTA?

4. Mamy też główny problem tego filmu: okrucieństwo (pomijam tu opisane wyżej zignorowanie
śmierci jednego z bohaterów). Z jednej strony są płomykówki i ich "delikatnie" nazistowska
ideologią. Porywają małe sowy, zmieniają je w zombie, zmuszają do niewolniczej pracy, chcą
opanować świat. Na litość: złe i dobre sowy zabijają się nawzajem! Mimo to w filmie nie uświadczy
się kropli krwi. Naprawdę? Film decyduje się pokazać śmierć i zabijanie, ale pocięta metalowymi
szponami sowa traci tylko kilka piór? Dzieci, do których chyba był kierowany film, to nie skończeni
kretyni! Wiedzą, ze jak sowa opadnie na płonący kij i go złamie, to ten się w nią wbił i ta umiera.
Młodsi widzowie nie wiedzieli co się dzieje, a starsi byli poirytowani tą głupia, wybiórczą cenzurą.

5. Najgorsze w filmie, to zupełny brak upływu czasu i chęć zrobienia jak najwięcej jak najszybciej.
Nie wiadomo ile się co dzieje, ile niosą ich do niewoli, ile w niej są, ile lecą do Drzewa, ile się uczą,
ile walczą - NIC NIE WIADOMO!


Podsumowując, film jest pocięty i zbyt szybki, przez co nie można zrozumieć fabuły ani polubić
bohaterów, a okrucieństwo i irytujący wybiórcza cenzura nie pozwalają cieszyć się ładnymi
scenami walk.

Animacja jest piękna - i gdyby powstała z tego trylogia, czyli poznanie rodziny Sorena, początki
nauki lotu, porwanie, lekcje latania; ucieczka i zdrada Kloda, lot do Drzewa, trening tam i decyzja o
walce, do tego rozterki Kloda czy dobrze wybrał; oraz sama walka, przygotowanie do niej, leczenie
małej W JAKIKOLWIEK SPOSÓB, sami finał i powrót do drzewa, zostanie paczki Sorena
strażnikami i jakiekolwiek uhonorowanie śmierci Kloda, choćby przez rodzinę - wtedy, z obecną
grafiką i muzyką, może byłyby to świetne filmy.

Teraz jednak to jedynie piękna animacja pozbawione fabuły i sensu.

ocenił(a) film na 7
Shakkaho

Bardzo dobre podsumowanie. Animacja mnie zachwyciła, co do fabuły, to uzupełnię braki czytając książkę :)

Shakkaho

Mam dokładnie takie same odczucia po zobaczeniu filmu.