Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole

Legend of the Guardians: The Owls of Ga'Hoole
2010
7,2 35 tys. ocen
7,2 10 1 34780
7,3 14 krytyków
Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole
powrót do forum filmu Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole

Gdy ponad pół roku temu obejrzałem pierwszy zwiastun do najnowszego filmu Zacka Snydera opadła mi szczęka. Po trailerze
można było sądzić iż "Legendy sowiego królestwa" będą porywającą, przepiękną od strony wizualnej i niesamowicie urokliwą
baśnią, która wciągnie nas do magicznego świata młodych sów i Strażników Ga'Hoole, tak bardzo, że nie będziemy chcieli wrócić do
rzeczywistości. Czekałem, czekałem, doczekać się nie mogłem, zmartwiły mnie tylko trochę oceny krytyków na Rotten Tomatoes, na
którym film Snydera nie uzyskał nawet 50% oraz słabe wyniki w box-office. Na pierwszy dostępny seans (prawie) z samego rana
pobiegłem jednak z zapałem kilkuletniego dziecka i (pomijając problemy techniczne w jednym kinie, przez które zmuszony byłem
wybrać się na inny seans u konkurencji) niestety nie zachwyciłem się. "Legendy sowiego królestwa" to przepiękna animacja i co do
tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Kłopot jednak w samej historii, trochę chaotycznej, zbyt uproszczonej, opowiedzianej za
bardzo na skróty, która zupełnie mnie nie porwała, nie wzruszyła, nie wciągnęła w magiczny świat sów płomykówek.

Dlatego też mam spory problem z oceną tego filmu, bo gdybym miał oceniać jedynie jego stronę wizualną, to bez wahania wstawił
bym maksymalną liczbę punktów. "Strażnicy Ga'Hoole" to nieprawdopodobnie dokładna animacja, dopracowana w każdym
szczególe, dopieszczona w każdej sekundzie, po prostu zachwycająca. To w jaki sposób przedstawione są tu sowy, ich skrzydła,
drżące na wietrze pióra, to jak poruszają się w czasie lotu daje niesamowity efekt, tak realny iż czasem nie sposób uwierzyć, ze to co
widzimy na ekranie zostało stworzone za pomocą komputera, że nie jest prawdziwe. Same sowy to jednak nie wszystko, bo także
ich otoczenie zostało wykonane z niesamowitą starannością, widoki, krajobrazy, drzewa, krzewy, dosłownie wszystko perfekcyjnie
naśladuje rzeczywistość i naprawdę zachwyca. Niebywałe zachody i wschody słońca w czasie których niebo przybiera nieziemskie,
przepiękne kolory, falujący ogień czy padający monsunowy deszcz. To jak mistrzowska jest to animacja można szczególnie
zobaczyć w licznych scenach zwolnień, kiedy bohaterowie poruszają się w wolniejszym tempie i wtedy możemy dokładniej przyjrzeć
się wszystkim szczegółom poszczególnych obrazów. Zachwycić się płynnością ruchów, nieprawdopodobną dokładnością. Za to
naprawdę gigantyczne brawa.

Świetnie w tej animacji spisuje się też dodatkowy wymiar. Całe szczęście Snyder nie wrzucił do swojego filmu taniego efekciarstwa
tak popularnego w filmach 3D, które objawia sie wyskakującymi z ekranu przedmiotami, lub przelatującymi zbyt blisko nas
obiektami. Dodał on po prostu głębi do swojego obrazu, dodatkowej przestrzeni, dzięki której wyraźnie można ocenić co znajduje
się bliżej a co dalej, co świetnie spisuje się w powietrznych scenach, gdy fruwające między chmurami sowy naprawdę unoszą się w
przestrzeni, a nie w płaskim otoczeniu. Trójwymiar jest więc tu bardziej podobny do tego jaki mogliśmy oglądać w "Avatarze"
Jamesa Camerona, niż do którego przyzwyczaiły nas produkcje dla młodszych widzów. I bardzo dobrze, ze tak właśnie jest. Snyder
nie byłby sobą gdyby do swojego kolejnej produkcji nie wrzucił typowych dla siebie zagrań znanych chociażby z "300", takich jak
liczne zwolnienia obrazu w czasie scen akcji czy przy ważniejszych dla bohaterów chwilach. Co ciekawe, tak jak te zabiegi w jego
poprzednich filmach mogły razić, lub śmieszyć tak w tym filmie spisują się świetnie, a wręcz nie wyobrażam sobie, żeby tych
wolniejszych scen w tej produkcji zabrakło, bo wyglądają one fantastycznie, dodają podniosłości do tej historii i co najważniejsze
pozwalają bardziej przypatrzyć się pięknej animacji.

"Legendy sowiego królestwa" choć może tak sugerował zwiastun, nie są miłą bajką dla dzieci, ani zabawną opowieścią dla całej
rodziny na weekendowy poranek. To baśń przeznaczona dla doroślejszego widza, baśń która nie boi się poruszać poważniejszych i
trudniejszych tematów, która unika słodkości, lukru i łatwych zakończeń. Jest mroczna, chwilami nawet bardzo, choć twórcy od
czasu do czas starają się przełamać ten przyciężkawy klimat zabawnymi wstawkami, ale ponieważ nie ma ich zbyt wiele w czasie
seansu utrzymuje się raczej ponura atmosfera. Mamy tu i sowę dyktatora, która dąży do rządów totalitarnych, mszcząc się za
przeszłość, dzieląc sowy na nadsowy i pozostałe gorsze gatunki mające im służyć. Mamy walkę brata z bratem którzy przystępują do
przeciwstawnych stron wojny o wolność, więzienia dla dzieci w których szkoli się je na żołnierzy i wpaja miłość do wodza. Mówi się
w tym filmie również o dorastaniu, które wiąże się z poznawaniem szarej rzeczywistości i zdawaniem sobie sprawy z tego, że
legendy, piękne młodzieńcze opowieści w które się tak wierzyło za młodu, z prawdziwym życiem nie mają za wiele wspólnego, bo
sławetne potyczki, zwycięskie walki tak podniosłe na kartach ksiąg, przekazywane z pokolenia na pokolenie, to tak naprawdę
brutalna walka o przetrwanie, nie mająca z pięknem i dostojnością nic wspólnego. A to jeszcze nie wszystko bo Snyder dorzuca do
tych tematów jeszcze zdradę rodziny, zdradę ideałów i wybory których nie da się naprawić, bo ze źle obranej drogi nie da się już
zejść.

Zachwycać się nad pięknem tej animacji można bardzo długo jednakże trzeba również zauważyć, że ma ona pewne minusy. Dwa
największe z nich to zbyt chaotyczna historia i okropna muzyka. Historia opowiadana przez reżysera jest zbyt skrótowa, wszystko
dzieje się tutaj za szybko, zbyt gwałtownie, za mało jest tutaj płynnych przejść między jednymi wydarzeniami a kolejnymi. W czasie
seansu miałem wrażenie jakby twórcy filmu wymyślili kilka świetnych scen, a potem na siłę poskładali je w całość, nie martwiąc się
zbytnio jak płynnie przejść z jednych w drugie. Co dziwne choć takich łączących wydarzenia wypełniaczy nie ma tu za wiele i choć
produkcja ta trwa zaledwie półtorej godziny, to jednak w kilku miejscach (szczególnie pod koniec) jest po prostu nudna i trochę się
dłuży. Drugim poważnym minusem jest muzyka napisana przez nieznanego mi kompozytora Davida Hirschfeldera, która jest
rozbuchana, pompatyczna i która w ogóle nie buduje odpowiedniego klimatu dla tej opowieści. Nie potrafi wpleść się w
poszczególne sceny, wzmocnić ich, nadać im głębi. Powinna być podniosła, ale jednocześnie lekka, tak jakby chciała unieść nas w
powietrze, powinna powodować, żebyśmy chcieli się wraz z nią wzbić w przestworza. Niestety ogranicza się tylko do rozkrzyczanych
dźwięków i zwykłego motywu przewodniego który też nie porusza. I nawet fragment "The host of the Seraphim" wykorzystany przy
jednej ze scen nie zmienia faktu, że soundtrack jest przeciętny i pozostawia wiele do życzenia.

6/10

P.S. Warner Bros poszedł za przykładem Pixara i przed seansem "Legend sowiego królestwa" możemy zobaczyć krótkometrażówkę
Looney Tunes o Strusiu Pędziwiatrze i polującym na niego Kojocie. W 3D wygląda to świetnie.

milczacy

fajna wypowiedź, oby więcej takich, pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
kuosu

Dzięki! :)

milczacy

też odniosłem wrażenie, że film jest trochę chaotyczny jakby pocięty. będzie Director's Cut?:)

ocenił(a) film na 6
mjoodek

Byłoby fajnie, ale pewnie taka się nie pojawi. Co innego gdyby film ten był skierowany bezpośrednio do starszego widza. Wtedy można byłoby pomarzyć.
Pozdrawiam

użytkownik usunięty
milczacy

Miałem już założyć nowy temat ale po przeczytaniu twojej wypowiedzi mogę powiedzieć tylko jedno: Z UST MI TO WYJĄŁEŚ!
Podpisuję się po tym rękami i nogami :)
Grafika animacja 10/10
Muzyka 5/10
Fabuła 3/10
No i wychodzi 6/10
Pozdrawiam