Pomijając już odstępstwa od komiksów film sam w sobie jest okropnie słaby. Po pierwsze naiwna fabuła. Już widzę jak super złoczyńcy lecą ratować świat. "Główna bohaterka" biega w majtkach, szpilkach i z kijem, co ma być na równi z najlepszym snajperem na świecie, wojowniczką w przeklętym mieczem czy człowiekiem który może wszystko spalić na pstryknięcie palcami. No proszę... serio? Leto gra jakby miał traumę z dzieciństwa i nie radził sobie sam ze sobą. Zero charyzmy i w ogóle charakteru. No i oczywiście nagle wszyscy zmieniają zdanie i postanawiają być tacy super i uratować świat. Naiwne aż do bólu. Nie wspomnę o całkowicie nielogicznych scenach jak ta z Jokerem i Harley w knajpie. Co to w ogóle miało być? I po co w ogóle to było? A jako wisienka na torcie Ben Affleck jako Batman. Tak kwadratowy i tak słaby...że aż chyba nawet pasował tam. Jedynie Will Smith jakoś ratuje ten film, bo zagrał Deadshota naprawdę spoko, choć i tak mogłabym się doczepić że jest czarny i za często chodził bez maski. Bądź co bądź, tylko dzięki niemu daje 2/10, a nie 1.