Dawno nie widziałam tak pobranego duetu. Stworzyli z tej historii mimo wszystko opowieść o miłości. Toksycznej, pełnej sprzeczności, ale miłości. Sprawili, że zapałałam sympatią do postaci Jokera nie mówiąc o Hurley, która zawładnęła całym filmem jak dla mnie. Boję się obejrzeć drugą część, bo z tego co wiem tam postać Jokera jest ledwo wspomniana. Dla mnie najlepszy filmowy duet ostatnich lat. Szkoda tylko, że Jokera mimo wszystko było tak mało.