Film zdecydowanie nie spełnił oczekiwań moich i zapewne 80% widzów. Najbardziej mnie bolało to, że z Super Złoczyńców zrobili Super Bohaterów, dzięki cukierkowemu "w głębi duszy oni są dobrzy". Dopóki złoczyńcy byli złoczyńcami było ok, no ale to nie trwało zbyt długo. Enchantress też była ok, dopóki nie zaczęła tworzyć tego czegoś (nie wiem jak to nazwać). Od tego czasu, a nawet jeszcze wcześniej film zaczął się sypać. Tak w ogóle to jaki ona miała motyw, żeby przejąć władzę nad światem? Miała taki kaprys? A to nie wszystkie nielogoczne rzeczy. Scena, w której Enchantress po 3 minutowej walce ze Squadem mówi "dość" i ich rozbraja była żałosna.. Dlaczego nie zrobiła tego wcześniej?
Czarę goryczy przelał obiekt CGI. Dlaczego dzisiaj każdy czarny charakter musi mieć jakąś niewyobrażalną moc, która jest zdolna niszczyć wszechświat i wygląda bardziej kozacko niż ta z poprzedniego filmu? Nie o to chodzi.
O bohaterach się nie wypowiadam bo mi się nie chce, ale po krótce to Margot 9/10, a Leto mnie zaskoczył pozytywnie. Wiadomo, Ledger to nie jest, ale z przyjemnością obejrzę film, w którym pojawi się więcej tego gościa.
P.S. Tak w zasadzie to jak komuś skracamy odsiadkę o 10lat a był skazany na dożywocie, to kiedy go puszczamy? :D