Ostatnie 20 minut filmu. Legion samobójców walczy z Enchantress na placu. I niby wszystko jest na miejscu. Mamy dynamikę, strach, emocje rosną. Wiedźma wije się, skacze, przenosi się z miejsca na miejsce. I byłoby wszystko okey, gdybym po tej kilkuminutowej walce nie dostała od demonicznej babki wielkiego "ENOUGH". I jej przeciwnicy rozbrojeni…
Widocznie Enchantress lubi/lubiła lekki rozruch.
Przecież powiedziała - zyskali jej szacunek, dlatego zaproponowała im żeby się do niej przyłączyli ;)
To trochę jak granie w gry na łatwym poziomie trudności. Niby można wszystkich zabić od razu ale gdzie w tym zabawa? xD
A tak serio to może przez to że Enchantress była demonem/boginią z dawnych czasów chciała honorowo zabić swoich wrogów? Na początku chciałem napisać że była po prostu głupia ale potem sobie przypomniałem że ona była czymś z dalekiej przeszłości.