Film jest dla mnie nieco przeciągnięty. Jak już kończy się ta klimatyczna część z fajnymi widokami, to film wygląda w taki sposób, że główny bohater łazi gdzieś, dostaje w czambo, budzi się gdzieś indziej i tak w kółko. Anyway, kilka pytań:
1) Co wegorze robiły dokładnie? Przyspieszaly etap wysuszania? Nie wystarczyła sama maszyna do produkcji tego specyfiku? Nie zrozumiałem tego.
2) Czemu ludzie zachowywali się jak zombie w scenie w sali gdzie główny bohater ich przekonywał? Wysuszanie to dawało? A może wegorze? Ale nie wszyscy tacy byli, ta babka od zagadek wydawała się normalna.
3) O cholerę chodziło ze scena gdzie gość trzepał do tej pracownicy? Rozumiem, że miał być zajęty czymś innym gdy bohater był atakowany przez wegorze, ale to wygląda jakby ktoś chciał to na siłę udziwnic. To nie dawało nic do fabuły filmu i jakaś dewiacja tych ludzi nie była już nigdy więcej poruszona.
4) Czemu te wegorze były wszędzie? Główny bohater widział je ciągle, nawet w kiblu. Nie powinny być bardziej pilnowane? Nawet w tej tubie ze scena z onanizacją pojawiły się, ale po cholerę skoro one muszą być w człowieku?

Generalnie tak można długo, bo masę scen w tym filmie wydaje się być zrobiona bez żadnego sensu i konsekwencji.

Ps: Lucjusz Malfoy, który ma obsesje na punkcie czystości krwi, jest szefem takiego niby Hogwartu, do którego prowadzi brama z dwoma weżami, ale to do czasu gdy nawiedzi go Lockhart...