Przez większość filmu starałam się logicznie wytłumaczyć to wszystko, co tam się działo, ale pod koniec stwierdziłam "A ch*j, poczekam, aż ktoś na filmwebie wytłumaczy mi, co ja właśnie zobaczyłam" Aż do kulminacyjnego momentu miałam problem, bo nie wiedziałam czy w filmie były zawarte elementy fantastyki czy to cały czas była choroba bohatera. Kilka rzeczy odgadłam, a kilka wciąż pozostaje dla mnie niezrozumiałych. Będę czekała też, aż film pokaże się w internecie, bo mam wrażenie, że to jeden z tych filmów, gdzie po powtórnym obejrzeniu wyłapuje się więcej rzeczy. Generalnie wyszłam z kina baardzo zadowolona, te 2,5h minęły dla mnie niesamowicie szybko, dodatkowo klimat filmu był zjawiskowy, a zdjęcia zapierały dech w piersiach. Estetyka tego filmu to sztuka, naprawdę! A dodatkowo Dane, który ma w sobie coś niezwykle magnetyzującego, co nie pozwala oderwać o niego wzroku. Gra aktorska - cudowna. Film zdecydowanie trafił w mój gust.
btw, zauważyliście, że DeHaan gra w podobnych filmach, co DiCaprio? Najpierw " Kill Your Darlings", które osobiście kojarzy mi się z "Total Eclipse" i teraz "A Cure for Wellness", które przywodzi na myśl "Shutter Island". Nawe urode Dane'a chwilami przypomina mi Leonardo, ale możliwe, że to wszystko przez moją małą obsesję na punkcie obu panów. :))
Jason Isaacs ma chyba jakiś problem z czystością krwi XDDDD