Rozczarowałem się. Po opiniach użytkowników Filmwebu można było się spodziewać wręcz jakiegoś arcydzieła, a tak niestety dostałem tylko solidny dramat, wybijający się jedynie oryginalnym sposobem ukazania problemu holokaustu. Dobił mnie trochę fakt, że tak naprawdę najbardziej podobały mi się zdjęcia Rogera Deakinsa i Chrisa Mengesa ;) Jak dla mnie przekombinowano z planami czasowymi, sama historia mnie wciągnęła, aczkolwiek nie pozwoliła mi się przejmować losami bohaterów. Zresztą całość wydawała mi się trochę naciągana. SPOILER Nie wierzę, żeby w SS zatrudniono kogoś kto nie potrafił podpisać umowy o pracę. Do tego czy naprawdę istnieje ktoś kto woli odbyć karę dożywocia niż przyznać się do analfabetyzmu? END OV SPOILER Również aktorsko się trochę zawiodłem. Bardzo się ucieszyłem, że Kate Winslet w końcu dostała Oscara, tylko szkoda, że akurat za tę rolę. Z rolą Hanny Schmitz poradziła sobie bardzo dobrze, tym bardziej, że to cholernie trudna postać do zagrania. Mimo wszystko jednak widziałem Katarzynkę w lepszych rolach. Dużo bardziej bym się ucieszył, gdyby Akademia zamiast roli w "Lektorze", doceniła tę z "Drogi do szczęścia". Ralph Fiennes jak zwykle na poziomie, ale tak naprawdę najbardziej mi się spodobała postać Davida Krossa. Chłopak miał tylko 18 lat, gdy kręcono film, a poradził sobie dużo lepiej od wielu aktorskich weteranów. Technicznie film utrzymuje bardzo wysoki poziom. Nie chcę nikogo zniechęcać do "Lektora", gdyż jest on z pewnością warty obejrzenia. Po prostu po autorze "Billy'ego Elliota" i "Godzin" (8/10) spodziewałem się więcej. 7-/10