Film naprawdę bardzo dobry i poruszający ważne kwestie. Kate Winslet zagrała świetnie i była w tym tak autentyczna, że podczas procesu miałam ochotę jej zrobić krzywdę gdy np. uzasadniała dlaczego nie wypuściła z kościoła więźniów pomimo tego, że ów kościół się palił. Z jednej strony podziwiam z drugiej nie mogę zrozumieć dlaczego pomimo tego, że Michael dowiedział się prawdy na temat Hanny to nadal ją kochał i jej pomagał.
uff,ten film kopie... a mi jej bylo szkoda,ona nie byla za bardzo tego wszystkiego chyba swiadoma...wydawala sie nawet lekko uposledzona... moze za mocne slowo,bardziej ograniczona... nic nie widziala,nigdzie nie byla... po za tm kto zmienia prace,dotychczasowe zycie tylko dlatego by nie wyszlo na jaw ze nie umie czytac i pisac ? glupie troche... miala swoj swiat,zajebiscie ograniczony,pracowac dobrze,wykonac,nie pytac i nie zastanawiac sie... a o tym ze byla prosta i bez wyobrazni swiadczy chociazby tez fakt jak dala sie latwo wrobic przez wspolstrazniczki... a podobno byla z nich najlepsza,brakowalo w niej tej sukowatosci i przebieglosci co u wspoloskarzonych... yyy,dobra wystarczy tych wypocin... ale namachalem :)
Też odniosłam wrażenie, że może być trochę ograniczona umysłowo. Szczególnie sprawiała takie wrażenie podczas procesu i tego w jaki sposób się tłumaczyła ze swojego postępowania.