O ile dobrze pamiętam, strażniczki zamknęły więźniarki w kościele, ale zapalił się w wyniku bombardowania. Ich winą nie był zamiar pozbawienia uwięzionych życia, ale nieudzielenie pomocy. Być może w zamyśle autora pierwowzoru literackiego było pokazanie, że milczenie lub obojętność Niemców wobec eksterminacji innych narodów jest ich wspólna winą. Przesłanie to, dla zachodniego, a zwłaszcza amerykańskiego widza, może jednak rozciągać się również na mieszkańców krajów, w których dokonywał się Holocaust. Zwłaszcza jako zbitek z postawami antysemickimi.
Oglądałem kiedyś film dokumentalny, w którym przeprowadzano rozmowy z uczniami żydowskiej szkoły średniej z USA. Było to związane z wizytą nauczyciela z Polski, który zebrał w swojej miejscowości kamienne macewy ze zniszczonego przez Niemców cmentarza i utworzył lapidarium. Poza twierdzeniami, że robił to, bo jego rodzina ma coś na sumieniu, wygłaszano oskarżenia wobec Polaków, że zgodzili się na zagładę Żydów. Taka jest bowiem wiedza n/t warunków w okupowanej Polsce. Nawet w Europie Zachodniej wiedza o konsekwencjach dla Polaków pomagających Żydom jest śladowa. Tam bowiem groził za to przepadek mienia, w najgorszym razie wysyłka do obozu, a nie śmierć całej rodziny.