Film oceniam 9/10. Po prostu rewelacyjny:
Falph Finnes i Kate Winslet w głównych rolach stworzyli magiczne kreacje.
Film smutny - tak jak czasy, które odzwierciedla.
uwaga - spojler:
Poruszający jest temat - mechanizm działania państwa totalitarnego. Hanna nie widziała nic dziwnego w selekcji kobiet, w tym zbiorowym mordzie w płonącym kościele. Motywuje to swoistą 'odpowiedzialnością', była przecież jedną z 'guards'. Jej zadaniem było pilnować... Film ukazuje, jak łatwo zamykamy oczy na prawdę, na rzeczywistość, na fakt, iż życie ludzkie jest skarbem.
Ona do końca twierdzi, że niczego się nie nauczyła. Nie zrobiła niczego niezgodnego z sumieniem. Ciekawe jest zestawienie: poznajemy ją z wcześniejszego okresu życia- kobietę pełną namiętności, lubiącej sztukę. Fascynującą osobę. I potem - już wypaloną tylko skorupę, nieświadomą zupełnie tego co zrobiła. Film ukazuje jednostkę o 'zniewolonym umyśle', nie usprawiedliwia, ale sprawia, że zrobiło mi się jej trochę żal.