Pusty denny film o niczym. Niby dramat psychologiczny.. Jak na czas filmu ok 2 godz. - o niczym..
Główny bohater - "dupowaty" jako 15 latek i potem też. Jedynym "męzczyzną" w tym -:)) Oskarowym filmie jest jak zawsze piękna - świetna aktorka - Kate Winslet. Nie jest to film ani o hitleryzmie ani o "cierpieniach młodego Michaela" = wszystkie ciekawie zapowiadające się wątki zostały zmarnowane. Nikt tego nie zauważa - ani w recenzji ani w mnóstwie komentarzy = Hanne Schmitz zawdzięcza dożywocie temu, że Michael nie powiedział obronie o jej analfabetyzmie = pozostałe ss-manki wykpiły się karą 4 lat więzienia... Dno z a wyj. początkowych 30-35 min. Zmarnowany pomysł - beznadziejne wykonanie - film oparto na jakimś opowiadaniu - w scenariuszu można by co nieco zmienić i byłby inny.
Po oglądnięciu filmu i po napisaniu tego co napisałem - dowiedziałem się, że reżyser tego dzieła jest biseksualistą... Ale to pewno plotka i potwarz.
PS. Żeby nie było, że jestem jakimś homofobem czy coś w tym stylu. Ciekawy zbieg okoliczności m. tym co napisałem, że koleś d. wołowa. Jeśli się kogoś kocha (a on chyba "na całe zycie") to się go ratuje! porównaj sobie ją i te pozostałe strażniczki-konwojentki SS. Któraś z nich ten raport napisała - więc Hana dostała wyrok/karę za jedną lub więcej z tej chyba 4-ki!! To była z jego strony miłość??? Jeśli ona była niewinna to, któraś z nich była (-y) winna (-e) !!! Czyli "ukochanej" nie uratował a zbrodniarkę i owszem. I co teraz powiesz?
nie musisz mi tłumaczyć filmu, widziałam go. Ja nie widzę powodu do ratowania. Skoro ktoś sam nie chce się oczyścić z zarzutów to nie widzę powodu wychodzenia przed szereg. To była jej decyzja, głupia bo głupia ale pisanie że hanna ZAWDZIĘCZA dożywocie swemu kochankowi to duży błąd. Dożywocie zawdzięcza tylko sobie - przez to co robiła i przez to że się nie przyznała do analfabetyzmu. gdyby główny bohater miał jakieś informacje na jej temat o których ona by nie wiedziała a on by je przemilczał to można by powiedzieć że zawdzięcza mu dożywocie ale tu nic takiego nie miało miejsca.
Kary dla zbrodniarzy wojennych były śmieszne? - groteskowe! Lecz zwróć uwagę, że ona "zgarnęła" karę, na którą zasłużyła któraś z tych pozostałych strażniczek! Czyli podwójnie zawinił: 1) nie zapewnił Hanie 4 lat tylko 20? 2) "uratował" taką z tych zbrodniarek, która nawet wg takiego sądu zasłużyła na wysoki wyrok a wyszła po 4 latach!! Nie lubię bohaterów w filmach czy w książkach, którzy są tacy hm.. "mało zdecydowani" - sorry za słowo - "dupowaci". Nie zaznaczono czy on to jakoś przeżywał i właściwie co wpłynęło na jego decyzję o zaniechaniu. Był winien, iż przez niego co najmniej jedna z ss-mańskich strażniczek z KCetu została skazana tylko na 4 lata. Ponieważ nie wykorzystał swojej wiedzy - zaniechanie - umożliwił zbrodniarce odbycie stosunkowo łagodnego wyroku (znając realia - 4 lat nie odsiedziała - ta, która napisała - zwróć uwagę też jak wszystkie zgodnie zwalały winę na Hanę !). Ona jedyna niczemu nie zaprzeczała i nie kłamała!! Zeznania jej były głupie i powalająco naiwne ale prawdziwe! On nie zeznając umożliwił wykręcenie się prawdziwemu zbrodniarzowi!! I co powiesz? 1. z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości i prawa, 2. z punktu jego deklarowanej "miłości". Jak można komuś pomóc to się biegnie i skacze! A jak się kogoś kocha i ten jest zagrożony - to jeszcze bardziej!!! Nie był już 15-latkiem tylko studentem nomen-omen PRAWA!! Beznadziejna postać. Zawdzięcza mu wieloletnie więzienie poprzez jego ZANIECHANIE. Gdyby sąd wiedział o jego znajomości faktów mógłby być pociągnięty!! Tschüs!
wiesz co dyskusja z Tobą jest bez sensu bo Ty mimo logicznych argumentów nie potrafisz tego załapać. Ponadto wybielasz główną bohaterkę, napisałeś choćby "ona jedyna nie zaprzeczała i nie kłamała". W takim razie skoro wg Ciebie nie kłamała to jak powiedziała że ona napisała ten raport to też mówiła prawdę?
Widzisz to co chcesz widzieć i chyba nie do końca rozumiesz co znaczy zapewnić komuś dożywocie. Hanna miała możliwość oczyszczenia się z zarzutów ale tego nie zrobiła, jej kochaś wcale nie jest winien jej dożywocia.
A tak na marginesie - pisanie w każdym poście "I co teraz powiesz?" jest tak na poziomie mentalności gimnazjalisty. Zachowujesz się jakby nie chodziło Ci o sensowną dyskusje na temat filmu tylko jakbyś chciał zmiażdżyć przeciwnika swoją racją której tak naprawdę nie masz i nie dajesz sobie tego wytłumaczyć.
Bez odbioru
1. Każda ze strażniczek powinna otrzymać karę śmierci lub jeśli jej nie wykonywano w NRF-ie - dożywocie - KAŻDA i piękna Hanna i jej koleżanki, niezależnie od tego czy potrafiły pisać czy nie. Za "Szlak śmierci" ale też za wcześniejszą "służbę".
2. "Kochaś" "przytłoczony Romeo" tym, że jego Liebchen była strażniczką nie złożył zeznania o Hannie, przez co pozwolił wykręcić się 4 latami - jednej lub więcej z pozostałych strażniczek.
Fakty - nikogo nie bronię, oskarżam.
Przed chwilą zajrzałem do WP (straciłem pierwszą, lepszą wersję mojej odpowiedzi na filmweb) i ku mojemu zdumieniu przeczytałem to co ci posyłam (ja tego nie napisałem):
pocz. cytatu: "...Hanna domaga się w trakcie każdej schadzki, aby chłopiec czytał jej książki. Namiętny romans kochanków przerwany jest przez nagłe zniknięcie kobiety. Mija osiem lat, Michael jest studentem prawa. W Niemczech trwają procesy nazistowskich zbrodniarzy; Michael uczestniczy w nich jako obserwator. Niespodziewanie w jednej z podsądnych rozpoznaje Hannę, która jest oskarżona o popełnienie zbrodni wobec Żydów w okupowanej Polsce. W trakcie procesu Michael poznaje nieznane oblicze swojej dawnej kochanki. Miłość do niej walczy w nim z potępieniem za to, co robiła, stara się na nowo określić swoje uczucia do niej; przełomowa wydaje się być wizyta w obozie zagłady. Pod koniec procesu chłopiec uświadamia sobie, że Hanna jest analfabetką, a jej analfabetyzm może być okolicznością łagodzącą wyrok. Kobieta jednak nie przyznaje się do tego, wybierając więzienie. Dręczony sprzecznymi motywacjami Michael w końcu także decyduje się nie ujawniać swojej wiedzy. Kobieta zostaje skazana na dożywocie.
Po latach, już jako wzięty prawnik, dręczony wyrzutami sumienia Michael zaczyna wysyłać dawnej kochance do więzienia nagrane przez siebie na kasetach magnetofonowych dzieła światowej literatury, te same, które kiedyś czytał jej podczas schadzek. Dla Hanny jest to impuls, aby nauczyć się czytać i pisać. Kiedy, po dwudziestu latach, Hanna ma zostać zwolniona z odbywania kary, Michael zgłasza się do więzienia ze zobowiązaniem, że znalazł jej mieszkanie i pracę. Daje jej jednak do zrozumienie, że nie może liczyć na nic więcej z jego strony. Hanna tuż przed wyjściem na wolność popełnia samobójstwo w celi. Pozostawia pożegnalny list, w którym prosi Michaela, aby przekazał zgromadzone przez nią pieniądze córce jednej ze swoich żydowskich ofiar.(...)" - koniec cytatu
Może coś ci to da - może nie.
Jest coś takiego jak przestępstwo z "zaniechania". Michael takiego przestępstwa się dopuścił. Później po rozprawie stał się dodatkowo winien jej samobójczej śmierci - ale śmierci - i nawet jego szlachetne posyłanie kaset (komiczne) tego nie zrekompensuje. Tutaj też nikt o tym nie wie (o jego odpowiedzialności). pomyśl: tamte już dawno wyszły, może nawet przed upływem 4 lat (tak bywało) a ta jedna nie dość, że odbyła wieloletni wyrok to skończyła tak marnie.
Gdyby nawet wziąć pod uwagę jego zaskoczenie w czasie procesu, szok - to gdyby złożył zeznanie po roku, po 2 latach czy nawet później - miałaby szanse na wyjście i zaadoptowanie się a nie na śmierć samobójczą.
Niestety jest to tylko odpowiedzialność moralna...
Przestępstwo z zaniechanie - zwróć uwagę to np. sytuacja: ktoś chce popełnić samobójstwo, inna osoba ma możliwość temu zapobiec - np. złapie go żeby nie skoczył z okna, wyłączy gaz i zawiadomi pogotowie itd. itp. (Ten samobójca jest pełnoletni i zdrowy psychicznie ) Jeśli tego nie uczyni (nie zapobiegnie samobójstwu - "bo samobójca sam dokonał takiego wyboru") - odpowiada za przestępstwo z zaniechania. Polecam film "Skazany" z Pszoniakiem - Pszoniak "pozwolił" popełnić samobójstwo swojemu choremu bodajże na raka bratu. Odpowiadał przed sądem.
Ten MICHAEL to beznadziejny, zwykły dupek, moralne zero i zwykła świnia! A ta jego działalność "dobroczynna" (wysyłanie kaset) to tzw. "krokodyle łzy".
Twoje uwagi na mój temat pomijam jak zauważyłaś - nie chodzi mi tutaj o jakieś tam satysfakcje, miażdżenie itp. Sprawa jest stos. prosta - mam skłonności do prostego omawiania prostych spraw. Zastanów się (wyłącz emocje) nad tym co teraz napisałem.
A ten Michael - kochaś = rzygać się chce co za człowiek.
Przemyśl to spokojnie, przeanalizuj - pozdrawiam - kk
Kate Winslet jako kobieta b. mi się podoba. Gdyby strażniczka z obozu wyglądała jak ona (a były takie piękne, blondynki-kretynki, b. okrutne) nie zmieniłoby to mojego stosunku do kary (mam nadzieję) i odpowiedzialności.
Nie mogę jednak temu kochasiowi darować tego ZANIECHANIA.
Nie lubię pisać na forach - nie chcę zabłysnąć". Piszę tylko gdy mną coś wstrząśnie, wkurzy mnie (bardzo) lub gdy czytam (rzadko czytam) jakieś straszne głupoty. Najchętniej nie pisałbym w ogóle - czasem widzę, że muszę (może nie w przypadku "Lektora"). Facet z lektora grał w innym wspaniałym dziele - "Angielski pacjent", który strasznie mnie rozczarował - obsada! nagrody! opinia! własne DVD i wielkie rozczarowanie.
Pozdrawiam - kk.
ja Ci tłumacze za przeproszeniem jak krowie na rowie a Ty mi streszczasz film, co ma piernik do wiatraka. Chyba w ogóle nie rozumiesz co do Ciebie piszę. A reszta którą piszesz o samobójcach to bzdura, chyba się za dużo filmu naoglądałeś. Po postach widać wyraźnie że swoje rozczarowanie bohaterem przekładasz na jego odpowiedzialność. Nie on był odpowiedzialny za to co zrobiła Hanna. Byłby winny jej kary gdyby zataił coś czego ona sama nie wiedziała i nie mogła ujawnić a skoro sama mogła się oczyścić a tego nie zrobiła TO JEST TO TYLKO I WYŁĄCZNIE JEJ WYBÓR I ON NIE JEST ODPOWIEDZIALNY ZA JEJ WYROK. Koniec i kropka, jeśli tego nie rozumiesz to dalsze tłumaczenie Ci tego uwazam za zbędne i dziękuję bardzo za dyskusję.