Na długo, będę o nim pamiętał, oddziałuje na psychikę. Tego nie da sie opisac. Nie jest bardzo wymagającym kinomanem, być może ten film jak na moj wiek jest zbyt 'dojżaly".
Chciałem go obejżeć tylko dlatego żeby ocenić czy akademia słusznie dała Winslet Oskara. Nie spodziewałem się jednak takiego filmu... W pewnym momencie nie kontaktowałem ze światem, patrzyłem się tylko na ekran i miałem nadzieje że wkońcu sie skończy... Momentami łzy leciały mi bez mojej wiedzy. Równoczesnie nienawidziłem tego filmu, było pare sytuacji w których chciałbym aby było inaczej np. czemu Michael nie powiedział w sądzie ze ona nie umie pisac? nie dostała by dożywocia ! czemu nie odebrał jej z więzienie szybciej, nie stało by się to co sie stało.
Ale wtedy film nie byłby taki jaki jest. Zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Nie pamiętam żeby jakiś film takie zrobił na mnie( a już na pewno nie "slumdog").
Jak dla mnie 10/10 za arcymistrzowski, przejmujący film.
Gdyby Michael powiedział podczas procesu, że Hanna nie potrafi czytać, całą dramaturgię, kolokwialnie mówiąc, szlag by trafił. Być może nigdy nie zdałby sobie sprawy z tego, jak bardzo ją kochał i, jak to na końcu filmu było powiedziane, jak ogromny i nieświadomy wpływ miała na jego życie...
Michael nie powiedział też w sądzie, że Hanna nie potrafi czytać ani pisać, ponieważ wiedział, jaki to byłby dla niej wstyd! Przecież ona wybrała pracę w Auschwitz i życie strażniczki, niż przyznanie się do analfabetyzmu kiedy zaproponowano jej prace w biórze, albo wybrała dożywocie niż 4 lata więzienia, jak tamte inne (wredne) strażniczki.
Początek filmu dzieje się w roku 1958, czyli kawałek po wojnie. Ona wtedy dostała tę propozycję pracy w biurze.