Ejże! To chyba lekka przesada...
Jest masa filmów o Wietnamie, niekoniecznie po myśli rządu USA.
Niektóre wybitne, inne "produkcyjniaki". Jednak rodzaj ekspiacji filmu amerykańskiego jest.
Ostatnio mnożą się o Iraku.
Nie zapominajmy sporej dawki kina o II WŚ, też nie zawsze z Amerykanami jako zdrojem demokracji i prorządowego patosu.
To prawda, Wietnamczycy spuścili trochę bąbelków z nosów Amerykanów - w każdym razie zwijali się stamtąd z podkulonymi ogonami. Inna sprawa, że za Vietcongiem stała potężna Rosja sowiecka i niezliczone tony sowieckiego sprzętu, więc faktycznie Wietnam to był w istocie poligon bojowy służący testowaniu nowej techniki wojskowej i nowych taktyk walki. Amerykanie popełnili błąd wysyłając swoich chłopaków, Rosjanie wystawili na strzał Wietnamczyków, byli cwańsi.
Druga prawda jest taka, że pomijając Wietnam, gdziekolwiek się nie pojawiają marines tam zawsze powiewa amerykańska flaga "w chwilę" później. Są skuteczni, rozwalają przeciwników w try miga. Przykład: Panama, Irak.
Nie chwalę Amerykanów i USA. Bo to w gruncie rzeczy najbardziej obrzydliwa polityka imperialna.
Bezsprzecznie wszakże ich armia jest bardzo silna, bardzo skuteczna i bardzo groźna.
Poza tym, nie o militariach początek, a o filmografii wojennej.
Nadal podtrzymuję, że każdy amerykański konflikt wojenny (czasami nawet "tylko" zbrojne interwencje o lokalnym charakterze) znajduje odzwierciedlenie w filmie. Często z rozliczeniową nutką...
W sumie to inna rzecz.... wyobraź sobie, że np. Polska robi wielki film o masakrach Indian.... może by zrobiła (albo taki powstał, a ja nie wiem), ale dziwne by to było nie co.... albo o jakichś mordach w Kambodży czy czymś takim. Obcy teren, po prostu. A jak obcy, to zawsze może być coś "nie do końca".
Taaaaa, byli tacy co robili filmy o Indianach północnoamerykańskich. Seria filmów z Winnetou w tytule rodem z nieistniejącej dziś NRD. To dopiero była kicha!
Wracając jednak do punktu wyjścia - nadal nie zgadzam się z tezą, że "Amerykanie wszystkich chcą rozliczać z wyjątkiem siebie." Dodam może dość istotny element dotyczący TEGO filmu. Oto współproducentami są Niemcy.
I od razu wiadomo dlaczego to "rozliczanie" ma jakiś taki niewyraźny charakter. Może rutinoscorbin by pomógł? ROTFL