film ten oceniam na 5/10 czyli ok:
po pierwsze-dużo momentów dłużyzny gdy miałem ochotę przewinąc(choćby nagrywanie na kasety treści książek,głupia scena zresztą,bezsensowne rozmowy Fiennesa)
po drugie-próba wybielenia postaci Hanny,czyli analfebytyzm przyczyną jej postępowania,dziwna nieświadomość swoich czynów i skazanie się na więzienie tylko dlatego że nie chciała przyznać się do analfabetyzmu,poza tym nie wiem dlaczego popełniła samobójstwo z filmu nie wynika czemu targnęła się na swoje życie,generalnie strażniczki na rozprawie ukazane jako miłe panie robiące na drutach,
po trzecie-słaba gra aktorska Davida Krossa,Fiennes niby dobry ale kiedy tylko się pojawia to ma za zadanie zagrać parę smutnych min więc trudno ocenić jego grę,Winslet niezła(dużo słabsza niż w Drodze do szczęścia),ale...
po czwarte-FATALNA charakteryzacja podstarzałej Winslet,7 godzin charakteryzacji codziennej nic nie dało,Winslet w najdrobniejszym szczególe nie wygląda jak starsza pani,tylko jak przyprószona siwizną trzydziestolatka,
po piąte-patetyczne sceny tak denerwujące w hollywoodzkim kinie(wyżej wymienione nagrywanie kaset,nauka pisania i czytania Hanny w więzieniu),cierpienia młodego Michaela w sądzie na widok Hanny(fatalnie zagrane).