No właśnie... I się nieco zawiedliśmy. Dla nas, dla których Cohen wielkim artystą był (no bo ostatnio to już nieco mniej jest), był to film, w którym pokładaliśmy spore nadzieje. Ale - próby śpiewania utworów Mistrza, które zajmują większość flmu, prócz tych podejmowanych przez niezastąpionego Cave'a i niezastąpione U2 nie zachwycają za bardzo. A samego Cohena w filmie o Cohenie jest strasznie mało! Zagorzali fani z pewnością się wybiorą na ten film, ale ostrzegam - warto obejrzeć, ale nie napalajcie się...