takie filmy nie są dla każdego ;) nie są tak płytkie jak np. ,,Iron man ' w którym to ciągle się coś dzieje ale nie wiadomo o co chodzi .
To jest musical, który i tak został trochę skrócony na potrzeby filmu. Ale,że świetny to się zgadza.
Mi przeszkadzało to skrócenie. Np. przy "Red and Black" za szybko Aaron zaczął śpiewać, przez co nie dało się wyczuć żalu po śmierci Lamarque, aczkolwiek jego interpretacja jako Enjolrasa przypadła mi do gustu, ale nie o tym mowa.
Na podstawie arcydzieła stworzonego przez Wiktora Hugo fabuła zawsze będzie błyszczeć najbardziej. Kwestie śpiewane przez Jackmana trochę się dłużyły, ale były naładowane emocjami co do mnie przemówiło. Scenografia była piękna! A ukazanie biednych w "at the end of the day" od razu przemówiło do mnie na tak za filmem.
Wolałabym, żeby film trwał dłużej a dokładniej, ale nie można mieć wszystkiego :)