Niestety tytuł słusznie sugeruje, iż film ten jest nędzny. Musical tak słaby wokalnie to rzeczywiście dramat. Panowie Jackman oraz Crowe od śpiewania powinni się trzymać z daleka. Reszta stawki przynajmniej tak nie fałszowała, choć specjalnego również nic pokazała. Co ciekawe, im wokal stawał się gorszy, tym akcja robiła się ciekawsza... W rezultacie udane sceny w "Les Miserables" mógłbym policzyć na palcach jednej ręki (dokładnie 3). Wizualnie, podobnie jak z wokalem, od tragedii po poziom średni akceptowalny... Większość filmu to niestety ckliwa nuda, co się dało usłyszeć również na wypełnionej jękami skrzypiących siedzisk sali kinowej ;) Film jest dość mocno podzielony na dwie połowy, z czego ta pierwsza wokalnie leży i kwiczy, zaś w drugiej akcja rozwija się jedynie w scenach z udziałem małego Gavroche...
Dłużej już się rozpisywać nie będę, bo nie ma sensu. Podobnie jak sensu nie ma poświęcanie ponad 2,5h czasu na ten tytuł. Takie naciągane 5/10...
Rozbawiła mnie pańska opinia..;) Chciałam zaznaczyć, że to jest film, nie widowisko sceniczne, dlatego ci aktorzy śpiewając, robią to po prostu bardzo emocjonalnie, oni grają, te łzy są prawdziwe a nie łatwą sztuką jest wydobyć z siebie prawdziwe emocje i pokazać je odbiorcy. Aktorstwo właśnie trochę polega na rozgrzebywaniu własnych ran, a przede wszystkim umiejętności wyobrażenia sobie emocji odczuwanych przez bohatera, którego się gra a także umiejętności przywołania tych stanów emocjonalnych. Oni właśnie śpiewając, płakali i te emocje wydobywali, dlatego faktycznie nie wszystko jest idealnie czyste. Sądzę jednak, że nie jest to kwestia słabego słuchu bądź braku umiejętności śpiewania. Gdyby tak było, nie otrzymaliby tych ról. A propo "ckliwej nudy" (cóż za zacne sformułowanie), to nie podzielam pańskiej opinii. Ja cały film oglądałam z zapartym tchem, mimo tego, że tę historię znam dobrze i wszystkie piosenki już wcześniej znałam na pamięć. To raczej kwestia gustu. Ten film na pewno nie jest dla każdego odbiorcy, bo niektórych zanudzają po prostu same dialogi muzyczne. Radzę więc najpierw zapoznać się z gatunkiem zwanym musicalem a przede wszystkim z historią, którą ten musical opowiada.
Pozdrawiam. ;)
Cóż, z zapowiedzi wynikało, że będzie dużo akcji. Z racji iż jest to musical, chyba słusznie oczekiwałem dobrego wokalu. Nie otrzymałem ani jednego, ani drugiego. Panią rozbawiła moja opinia, mnie zaś złote statuetki na plakacie widocznym przy wyjściu z kina. I tak, rzeczywiście aktorzy mocno skupili się na oddaniu emocji, moim zdaniem zbyt mocno, co nie zmienia faktu, że Jackman oraz Crowe talentu wokalnego za grosz nie mają. I aż się boją pomyśleć, jak oni brzmieli bez cyfrowej obróbki (która niewątpliwie miała miejsce). A musicale lubię, jednemu nawet dałem 10/10 ;)