Jednak rozczarowanie,liczyłem na coś więcej.Uwielbiam musicale,ale ten film na pewno nie dołączy do klasyki gatunku.Jeżeli chodzi o samą fabułę to nie porywa ona widza.Brak tej produkcji napięcia,emocji itd,film ogląda się jak taka ładną wydmuszkę.Główny mój zarzut tyczy się jednak samej konwencji w jakiej jest on utrzymany.Ja rozumiem że to jest musical,ale ludzie bez przesady.90% dialogów czy też monologów jest w tym filmie śpiewnych(a duża ich część baaardzo kiepsko,jak chociażby R.Crowe).W pewnym momencie,aż uszy widza bolą.Na plus kilka dobrych typowo musicalowych wykonań jak ta początkowa scena z niewolnikami,ta z prostytutkami,czy ta w karczmie(moja ulubiona).Jeżeli chodzi o plejadę gwiazd na ekranie,to zdecydowanie wybijają się Helena i Sasha,najlepsze momenty w tym filmie są z ich udziałem.
Po pierwsze - ten musical już jest klasykiem, od przeszło 25 lat.
Po drugie - całe 2 i pół godziny tego filmu są wypchane emocjami.
W scenicznym musicalu praktycznie w ogóle nie ma dialogów. Poza tym piosenek jest jeszcze więcej, a w filmie wiele z nich zostało mocno okrojonych albo wyciętych z filmu, choć w scenariuszu się pojawiają, jak np. "Drink with me", "A little fall od rain"," ABC Cafe/Red and Black", "Turning" (okrojone w mniejszym lub większym stopniu) albo "At the barricade/Upon these stones" czy też "Dog eats dog" (nie ma ich w ogóle w filmie).