LES MISERABLES: NĘDZNICY to kolejny po PRZEKLĘTEJ LIDZE i obsypanym osakrami JAK ZOSTAĆ KRÓLEM głośny film Toma Hoopera. Tym razem Hooper wziął na warsztat jeden z najpopularniejszych scenicznych musicali będących adaptacją (a raczej skrótowym brykiem) literackiego arcydzieła Wiktora Hugo NĘDZNICY. Jest to również kolejna (z bardzo długiej serii) filmowych adaptacji powieści Hugo. Osobiście , z dotychczasowych adaptacji NEDZNIKÓW, najbardziej cenię obrazy Billego Augusta z 1998 roku oraz film Janea Paula Le Chanoisa z roku 1958. Uczciwie jest też wspomnieć o ciekawej serialowej adaptacji Hugo z Gerardem Depardieu i Johnem Malkovichem w rolach głównych.
Filmowa wersja musicalu NĘDZNICY niesie ze sobą wszystkie wady i zalety scenicznego oryginału. Do zalet z pewnościa zaliczyć możemy rozmach, ważkie i wzniosłe metaforyczne przesłanie (zgodne z duchem powieści autora KATEDY MARII PANNY W PARYŻU) oraz prawdziwy gejzer wzniosłych emocji towarzyszacych nam podczas oglądania tego monumentalnego dzieła. nie można też zapominać o sile niektórych świetnie zaaranżowanych piosenek z musicalu Les Miserables.
NĘDZNICY to hisotria archetypiczna, ponadczasowa i niezwykle mądra w swej prostocie. Te walory powieści Hugo udało się przemycić Hooperowi w swoim musicalu. Niestety, nie udało się też uniknąć pewnej rażącej sztuczności śwaita przedstawionego, oczywistego emocjonalnego kiczu oraz bijacych po oczach uproszczeń fabularnych. Twórca JAK ZOSTAĆ KRÓLEM nie uniknął też pewnych błędów obsadozwych z wyjatkowo drewnianą Amandą SEyfried w roli wyrośniętej Cosette.
Musical Les MISERABLES (a widziałem jego wersję sceniczną) nigdy specjalnie nie budził mojej sympatii (a lubię musicale). Zawsze wydawał mi sie dziełem rozdętym do granic możliwości, rażącym pewną tandetą i nie stroniącym od tanich chwytów pod publiczkę. Co więcej fakt, żę całość jest w zasadzie pozbawiona dialogów i rozegrana w chwilami nieznośnym morzu wniozsłych frazesów wyśpiewywanych z powagą przez aktorów dodatkowo rozbudzał mój niesmak W filmie Hoopera wszystkie wady wersji scenicznej są obecnę i mogą uwierać co bardziej wymagającego widza.
Nie mniej jednak dzięki świetnej realizacji, doborowej obsadzie i warsztatowej sprawności Toma Hoopera całość wypada całkiem strawnie.
Hugh Jackman w roli Jeana Valjeana wreszcie dostał rolę w której mógł pokazać, iz jest nie tylko przystojnym gwiazdorem kina akcji, ale również utalentowanym aktorem (który fantastycznie śpiewa). Jackman włożył całe swoje serce w rolę Valjeana i to widać, choć czy jest to kreacja zasługująca w tym roku na aktrskiego Oskara to mam wątpliwości (na nominację napewno). Rownież Russel Crowe w roli Javerta daje radę, ale do pamiętnej kreacji Geoffreya Rusha mu bardzo daleko.
Znakomicie sprawdziła się również Anne Hathaway w ujmującej i przejmującej roli Fantine.
Nie zaskakuje dobra postawa Heleny Bohnam-Carter i Eddyego Redmayne'a, gdyż nie od dziświadomo, iż potrafią oni zagrać dosłownei wszytsko. Spory mzaskoczeniem jest wyjakowo trafiona, charakterystyczna i chwilam i zabawna rola Saschy Barona Cochena, który wprawdzie kolejny raz ogrywa swoje sprawdzone emploi, ale czyni to z niesłychanym wyczuciem i wdziękiem.
Podczas seansu NĘDZNIKÓW wrażenie robią zdjęcia , kostiumy, charakteryzacja i niezłe aktorstwo. nie mniej jednak trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy do czynienia z monstrualnym kiczem, który tylko chwilami nosi w sobie znamiona wartościowego i interesującego kina. Sukces na tegorocznych ZŁOTYCH GLOBACH możę sugerować, iż NEDZNICY będą się liczyli w walce o Oskary w kategoriach aktorskich i technicznych, lae w tym roku powstała cała masa o wiele lepszych i subtelniejszych filmów niż te nadęte do granic możliwości patrzydło.
Witam,
Dzięki za recenzję. Czy mogę prosić o listę subtelniejszych i lepszych filmów od tego? Z przyjemnością się z nimi zapoznam, bo jestem zachwycony Nędznikami i z chęcią obejrzę coś, co inni uważają za lepsze/subtelniejsze. Dzięki, pozdrawiam,
Łukasz
Na Oscara w tym roku zasłużył Daniel Day - Lewis nie tylko z tego względu, że zagrał świetnie, ale dlatego, że choć nie pojawia się na ekranach kin często to za każdym razem gra wyśmienicie i zagrał lepiej niż Hugh Jackman,a ja uważam, że Nędznicy to świetne widowisko, a musicale po prostu mają to do siebie, że z natury są kiczowate. W całym tym filmie najbardziej nie podoba mi się obsadzenie w roli Mariusa Eddyego Redmayne' nie z tego powodu, że jest złym aktorem, bo wręcz przeciwnie, ale przy wokalu i możliwościach Aarona Tveit'a nie daje rady i po prostu rozmywa się gdzieś w tle.