Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109324
5,9 47 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Wizualnie piękny film, ale niestety jeśli chodzi o muzykę, to jest wielu aktorów, którzy się nie spisali.
Na przykład Russel Crowe, który kiedy zaczynał śpiewać wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Może
jego gra aktorska była poprawna, ale nie śpiew. W odbiorze filmu bardzo przeszkadzało mi to że
nawet najbłahsze dialogi były wyśpiewywane, przez co film ciągnął się w nieskończoność.
Jak dla mnie, nie jest to film, który można obejrzeć w kinie. Chyba, że dla wielkich fanów
100procentowych musicali.

Krótko mówiąc: jeżeli akurat jesteś w kinie i nie wiesz na co iść- nie idź na nędzników.

ocenił(a) film na 9
karaudrey

to jest musical. a skoro nim jest, to każdy dialog musiał być wyśpiewywany. szczególnie, że film powstał na podstawie musicalu w wersji scenicznej, więc trzymać się musiał formy oryginalnej. to trochę tak, jakbyś powiedział/a, 'jeśli nie lubisz horrorów, to nie idź do kina na horror' - z całym szacunkiem, ale trochę głupie ;)

lavend

Wydaje mi się, że zdarzało mi się obejrzeć musicale, w których nie wszystko było śpiewane. Nic nie zmienia faktu, że film się dłuży.
Byłam na 'Nędznikach" w Romie, i moje wrażenie było dużo lepsze niż na tym filmie.

użytkownik usunięty
lavend

Nie wszystkie musicale mają tylko tekst śpiewany. W większości między piosenkami tekst jest mówiony.

ocenił(a) film na 5
karaudrey

Musicale uwielbiam, zarówno te na wielkim ekranie jak i na deskach teatru, ale w całym uielbieniu dla gatunku trzeba być obiektywnym. Po 'Nędznikach' spodziewałam się czegoś co porwie mnie od pierwszych sekund a po zakończeniu dalej będę chciała więcej. Niestety wyszło tak sobie. Pewnie obraże wielu znawców i miłośników musicali... ale poza Eddim Redmaynem i duetem Cohen - Bonham Carter niewiele mnie zachwyciło. Owszem świetna scenografia, nastrój ale partie śpiewane głównym bohaterów niemiłosiernie się dłużyły... miałam wrażenie jakby Jackman był naprawdę 19 lat w męczarniach i musiał śpiewać cały czas. A przecież potrafi śpiewać! Anne Hathaway 50 minut na ekranie i nominacja do Oskara, tak powiedzą, że poświęcenie, strata kilkunastu kg i pieknym włosów. Ale na deskach teatru nikt nagle nie chudł ani nie tracil burzy loków a widzowie wychodzili zahipnotyzowani.

Musical w założeniu piękny z wielkim potencjałem, jak dla mnie niewykorzystanym.

ocenił(a) film na 9
diesilla

akurat Anne mnie porwała. i to nie przez to całe poświęcenie. jedna piosenka - I dreamed a dream - i byłam jej. wspaniała. ale podobnie, jak karaudrey nie mogłam się przyzwyczaić do Russela. cały czas miałam wrażenie, że jest z jakiejś innej bajki.

ocenił(a) film na 8
antygrafik

A wg mnie Russel Crowe odegrał jedną z najlepszych ról tutaj. Zafascynował mnie od samego początku, rola co najmniej tak dobra jak Jackmana.

ocenił(a) film na 9
Langov

ja nie mówię, że on źle zagrał, czy zaśpiewał. uważam, że śpiewał bardzo poprawnie (choć nie jestem specjalistką, ale mi się tak wydawało). po prostu nie pasował mi. i tyle.

ocenił(a) film na 7
diesilla

DIESILLA zgodze się, że duet Cohen - Bonham Carter był rewelacyjny, zagrali to świetnie, wokalnie nie wiem nie znam się, ale podobało mi się i podobał mi się chłopiec grający Gavrocha. Co do Eddiego Redmayna - jakoś mnie irytował sposób jego gry i śpiewania, wiem wiem kwestia gustu. Rusell jak śpiewał to buzia mi sie cieszyła, ale jakoś mimo wszystko nie pasował mi do wersji śpiewanej Javerta. Annie.... no i tutaj sama nie wiem I dream... zagrała świetnie, ale sam jej śpiew jakoś też mnie nie zachwycił. Prawda taka, że każdemu będzie podobało się co innego i nikomu się nigdy nie dogodzi. Jedymy minus jak dla mnie to długość filmu, skróciłabym go o dobre 30 min.

ocenił(a) film na 5
gabi_2

oj tak mały Gavroche i mała Cosette byli świetni. Eddiego chyba poprostu lubie:P A chyba śpiewać potrafi z tego co czytałam dostał nagrodę Tony. Oczywiście każdemu będzie się podobać co innego, każdy zwrócił uwage na inne kwestie. I zgadzam się co do długości filmu trochę się dłużylo. A Anne... poczekamy na galę wręczania Oskarów, ja trzymam kciuki za Sally Field i jej rolę w Lincolnie!