Cały film mega, dobrze się ogląda trzyma swój poziom nawet przyjemnie się slucha ich śpiewu...
ale ostatnie 30 minut filmu, mega porażka jest tak na doczepkę ja nie wiem co,15 min. przed
końcem filmu 3 nowe watki koleś odchodzi 2 minuty później już go znaleźli itd, I PYTANIE PO
CO?!!
Serdecznie polecam film bo są to 2 godziny naprawde dobrze spedzone, ale końcówka
uprzedzam porażka, widz już wstaje i odchodzi wszystko ślicznie a tu nagle jeszcze i jeszcze i
jeszcze.
Ale żeby niebyło pisze to tylko bo walczyłem ze samym sobą żeby filmu przyznać dziewiąteczke
może dlatego że to jest na podstawie dwu tomowej książki liczącej 1400 stron i trzeba było to zmieścić w jednym musicalu??
Rzeczywiście, całkiem zapomniałem o książce.... przepraszam ale troche mnie zdumiało jednak to zakoncznie, i swoją drogą napisałem 30 min, a chodziło o ostatnie 20 min.
Hm, nie tyle na podstawie książki, co na podstawie musicalu opartego na powieści (a gdzie zmieniono fabularnie to i owo).
a ja mam zupelnie inne wrazenie (zaznaczam od razu ze ksiazki nie czytałam)- ten film "ozył" dopiero od przeniesienia akcji do 1832 r.
No dobra, ale końcówka to najlepsza, może poza Rewolucją, część filmu, więc o co chodzi?
Te wątki z Jeanem są jeszcze znośne, mnie najbardziej przeszkadza ten bardzo naiwny i przesłodzony wątek romantyczny. Właściwie to do mniej więcej połowy (do dorośnięcia Cosette) film jest bardzo dobry, a od połowy tylko niezły (wątek rewolucji mi się podoba).
Czyli co? Należy zmienić podstawowe rzeczy w klasyku światowej literatury bo są "przesłodzone"? Nędznicy nie istnieją bez romantycznego wątku Mariusza i Kozety.