Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109323
5,9 47 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Może jestem jednym z nielicznych filmwebowiczów, ale nie od dziś zastanawia mnie coś takiego...
Jak można ekranizować tyle razy tę samą treść? Jak można maltretować literackie dzieło, którego
ekranizacje już do tej pory uznane są za bardzo dobre? Dlaczego marnuje się pieniądze na coś co
było, zamiast zekranizować coś nowego? Nie pójdę na ten film i nawet nie obejrzę go w TV za 10
lat, bo uważam, że to absolutna strata wszystkiego: kasy, czasu, aktorów itp. Takie ponadczasowe
dzieła powinno się reprezentować w teatrach, ale na ekranie można jeszcze wiele powiedzieć
interpretując masę znakomitych dzieł...

totenhorn

He he :) Nie jesteś jedyny. Założyłem podobny temat. Książka jest genialna ale fakt, że ją wyciskają jak cytrynę jak żałosna. Nie przypominam sobie, żeby ktoś zekranizował np. Sto lat samotności.

ocenił(a) film na 9
Lisowczyk

Książka ,,Nędznicy" ma 150 lat a książka ,,Sto lat samotności" raptem o 100 lat mniej i jeszcze pewnie doczeka się ekranizacji.

totenhorn

Zauważyłem że oglądasz Walking Dead. Ja jeszcze nie oglądałem ale mam fazę na zombie bo grałem w świetną grę na podstawie tego komiksu i zamówiłem sobie pierwszy tom :)

Lisowczyk

Ano oglądam Walking Dead z mojego sentymentu zarówno do komiksu jak i do filmów o zombie;) Uważam, że pierwszy sezon jest świetny, drugi trzeba szybko obejrzeć na dopalaczach, żeby nie usnąć, a trzeci na razie daje radę. To dla mnie taka fascynacja od dzieciństwa, kiedy to te horrory robiły potężne wrażenie. Obecnie jednak, kiedy oglądam np. "Zombie 2", to jednak szanuję go tylko jako klasykę... Ciekaw jestem obecnie "World War Z", bo ten film wydaje mi się być czymś fascynującym, ale kłopoty jakie miały miejsce podczas jego realizacji trzymają mnie na dystans.

totenhorn

http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/zywe_trupy/1
A przeczytałeś te wszystkie tomy?

Lisowczyk

Czytałem kilka, jeszcze nie wszystkie. Trochę brakuje czasu na to. Ale z biblioteki mam 4, 5 i 6 część;)

totenhorn

:( Jak się spytałem kobiety z mojej biblioteki (gmina pod Warszawą) czy mogłyby zamawiać te komiksy to spytała się czy są to komiksy dla dorosłych. Ja na to, że tak. A ona odpowiedziała, że nie ma takiej możliwości bo prawie nikt tego nie czyta :D Skierowała mnie do kilku zapleśniałych odcinków Sandmana, które już przeczytałem :D
Trochę kosztują te komiksy. Nie wiem do końca dlaczego. Może dlatego, że jest ich mało.

Lisowczyk

Te komiksy są w cenie, to prawda, ale też są ładnie wydane i dość grube, więc wszystko się na to składa. Swoją drogą, ja bardziej jestem ciekaw filmu World War Z, który na podstawie książki Brooksa powstał, bo to może być widowisko, które zamknie temat na długie lata;)

totenhorn

Film może być ciekawy. Lubię survival horrory. Takie filmy jak Rec wysoko oceniam.

ocenił(a) film na 7
totenhorn

to proste - Les Miserables to NIE JEST ekranizacja książki, tylko przeniesienie na ekran broadwayowskiego musicalu (czego nikt wcześniej nie zrobił). Także, zanim zaczniesz mówić że to strata "wszystkiego", najpierw dowiedz się o czym tak mówisz. To trochę tak jakby nie obejrzeć kapitalnego "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" Stopparda, argumentując że przecież wiadomo o co chodzi skoro ta historia była opowiedziana w szekspirowskim "Hamlecie"

ocenił(a) film na 8
szalalalala

Maleńkie sprostowanie- Les Mis nie jest musicalem broadwayowskim ;)

ocenił(a) film na 7
Phea

no jasne że nie jest, głupi błąd pardon :)

szalalalala

No i @szalalalala, Tobie się też przyda czasami doczytać, zanim coś napiszesz;) A ja się tu przyznam, nie wiedziałem, że ma to być przeniesienie jakiegokolwiek musicalu, moje niedopatrzenie, co jednak nie wpływa na moją opinię. Nadal uważam, że jest to strata "wszystkiego", bo znów mamy tę samą historię, wszystko oparte na oryginale do bólu, a kiedy czytam, że kluczem do sukcesu są scenografie itd, to opadają mi ręce. Oglądałem już kilka dobrych wersji adaptacji tej powieści, kiedyś tam na studiach czytałem i uważam, ze adaptacje są na tyle dobre, że kolejnej nie trzeba. Kolejnej takiej oczywiście. Czy nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele znakomitych powieści i pomysłów nie zostało jeszcze sfilmowanych? To mnie boli i zgodzę się z Lisowczykiem choćby w kwestii "Sto lat samotności". I nie ma tu co szastać "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją" (znakomity film!!!), bo ja tak samo mogę powiedzieć, że jestem od dawna pod urokiem "Romeo i Julia" z "DiKarpiem", który właśnie był nowatorską ekranizacją - wniósł coś nowego, opowiedział historię niby tę samą, ale w nowy sposób. A kolejni "Nędznicy"? Nie wydaje mi się, żeby opowiedzieli coś w nowy sposób, a cokolwiek nowego - raczej nie. Tak więc nie atakuję tutaj sięgania po już zekranizowane dzieła (choć zawsze jestem za tym, aby robić, co jeszcze nie było zrobione), ale po sposób, w jaki się to robi. Tym samym nie wylewam rzygów i pomyj na to, ale chciałbym czegoś więcej. Jedyny plus tego filmu to jego wersja musicalowa (choć ja nie lubię musicali) i to moze być jedyny argument za tym, ale jak wspomniałem w pierwszym poście, takie widowisko bardziej nadaje się na deski musicalowe, co daje im dużo większy wymiar. Pamiętam, jak oglądałem "Dzwonnika z Notre Dame" z Garou i żałowałem, że nie byłem w stanie tego zobaczyć na żywo. To by było przeżycie.

ocenił(a) film na 8
totenhorn

To ja jeszcze powiem tak; jakieś 99% musicali jakie istnieją, jest adaptacją czegoś. Patrzy się na nie nie jako na przeniesienie książki na ekran, tak jak w przypadku ekranizacji, ale jako zupełnie odrębne dzieła. Musical Les Miserables liczy sobie jakieś 30 lat i jest jednym z 3 najbardziej kasowych musicali scenicznych wszech czasów. Dlatego fani gatunku próbują wyjasnić na forum, że na ten konkretny film nie nalezy patrzeć jak na kolejną "ekranizację książki", ale łaśnie jako pierwsze w historii przeniesienie do kina musicalu (który, pamiętajmy, korzysta jedynie z historii oryginału; muzyka, libretto, cały tytaniczny wysiłek włożony 30 lat temu w stworzenie musicalu, stanowi zupełnie odrębne dzieło.)

Phea

W sumie, pomyślawszy trochę o tym, powiem, że jednak zgodzę się teraz z powyższym zdaniem, Phea. Może kwestia tego, że nie jestem fanem musicali sprawia, że tak niechętnie patrzę na ten film, ale skoro jest wiadoma duża grupa sympatyków tychże, to już się nie czepiam;) W sumie to będę osobiście czekał na ekranizację "Gry Endera", która jak najbardziej na nią zasługuje. Zobaczymy tylko, jak wyjdzie;) Miłego dnia!

ocenił(a) film na 10
totenhorn

Nie chwytam jakos... Nie lubisz musicali, nie znasz historii powstania tego wlasnie, nie rozumiesz idei interpretacji (to tak jakbys twierdzil, ze po co znowu wystawiac Aide, skoro juz tyle razy byla wystawiana), ale zakladasz temat, bo wiesz, ze film jest zly bez ogladania. Nie znam sie, wiec sie wypowiem? Ja np. znam Nedznikow Hugo, nie jestem fanka, ale znam. Natomiast musical widzialam w 10 zdaje sie wersjach i na ten czekam jak na szpilkach. Nie jestem za to fanka przerabiania po raz tysieczny maszkaron zzerajacych ludzkie mozgi (a ja z pokolenia kiedy zombie powstaly jako gatunek filmowy), zadna sila nie zmusi mnie do obejrzenia tego serialu i co robie? Nie wypowiadam sie na ten temat.
Ps. Przeszkadza ci nieznany ci musical i jego ekranizacja, a przejechanie mlockarnia jednego z najwiekszych dramatow w historii ludzkosci (chociaz tez za tym nie przepadam) juz budzi twoj zachwyt? Siedzialam w kinie te pewnie 15 lat temu i zastanawialam sie, jak mozna z opowiastki o histerycznych nastolatkach, zrobic az takiego koszmarnego gniota... Przeciez Romeo i Julia nie da sie schrzanic... A jednak da sie. Rozbieznosci ludzkich opinii nigdy w zyciu nie zrozumiem, ale to by bylo nudne, gdyby wszystkim sie to samo podobalo. Jednak wcale nie byloby nudno, gdyby ludzie nie wypowiadali sie w tematach, w ktorych nie maja kompletnie nic do powiedzenia, jak ja w kwestii wspolczesnych zombie i ty w zakresie musicalu.

semira1

Napisałem już wcześniej, że fakt, wypuściłem się trochę jak guma z majtek, bo istotnie nie doczytałem, że ta ekranizacja to musical i właściwie nie pod tym kątem założyłem wątek. Czasami jestem porywczy, a później trzeba mi się tłumaczyć:P Mój błąd, moja głupota, przepraszam. Nie cofnę jednak zdania, że gdyby miały następować kolejne ekranizacje już kilkukrotnie zekranizowanych dzieł literackich (tyl bardziej, że ostatnie ekranizacje "Nędzników" nie były aż tak dawno), które wnosić mają do filmu jedynie większy rozmach i nowszą technologię, to nadal uważam, że to marnowanie kasy i czasu. Z tym musicalem, to faktycznie jest inaczej i mam nadzieję, że Twoje oczekiwanie spełni się i obejrzysz super widowisko, które Cię zachwyci! Nie zgodzę się jednak, że Romeo i Julia jest słabym filmem, bo mi się bardzo podobała taka wizja tego dramatu i uważam, że jest git, nie gniot:P Ale to już kwestia gustów i patrzenia, ja Cię do mojego nie przekonam;) Tak samo nie zamierzam bronić filmów o zombie, bo są specyficznym gatunkiem, który dostarcza mi masy rozrywki, jakoś działa na mnie i tyle. Dla innych są głupie i wcale się z nimi nie będę sprzeczał:) Jak też można zobaczyć, rzadko piszę coś o filmach, które mnie nie fascynują i tutaj też nie do końca w sam film uderzałem, ale w idee ekranizacji. Tym samym można zamknąć tę dyskusje, bo rzeczywiście powinna odbyć się przy innej okazji;)

ocenił(a) film na 9
totenhorn

Ja uważam,że to dobrze,że są kolejne adaptacje światowych arcydzieł. Świat idzie do przodu i samo kino się zmienia korzystając z coraz to nowszych technologii. Z tym,że to jest przeniesienie na ekran musicalu. Filmu jeszcze nie widziałem lecz musical tak, więc wiem czego się spodziewać i możne powinienem nie iść do kina skoro już widziałem. ale bardzo mnie ciekawi jak odbiorę ten musical na ekranie kinowym. A nie wszystko zawsze jest tak samo, film czasami nawiązuje luźno do powieści. tak było w przypadku ,,Nędzników" z od niedawna rosyjskim aktorem Gerardem Depardieu. Nie ujęto w filmie wątku Eponiny. Kto np. oglądał tylko tamtą wersję ,, Nędzników" nie czytając książki nawet nie wie o istnieniu w powieści tej dziewczyny.

ocenił(a) film na 9
sieciowiec652

Nakłamałem!
Biję się w piersi. w wersji z rosyjskim Francuzem jest wątek Eponiny. Teraz sprawdziłem, to film bodajże z 1998 roku ten wątek pomija.

sieciowiec652

idę po popcorn . ale sie rozpisaliscie ;p

ocenił(a) film na 9
totenhorn

musical znacznie się różni od książki, chociażby postać Eponiny jest zupełnie inaczej przedstawiona. Kilka lat temu widziałam go w teatrze muzycznym w Gdyni i do tej pory jestem pod wrażeniem. Nie jestem fanką musicali, ale na Les Miserables już się cieszę