Zupełnie nie podzielam zachwytów nad tym filmem. Wręcz przeciwnie. Od początkowych scen (mniej więcej kiedy postać Hathaway wylądowała na ulicy) obraz, tkliwe piosenki i przerysowane tragedie irytowały mnie bezgranicznie (np. scena rzucenia się przed karabin zakochanej córki Thénardiera, odznaczenie tego małego chłopca przez Javerta, który jednoznacznie uważał rewolucjonistów jedynie za młodych niszczycieli jego świętego porządku i nie odczuwał do nich ani grama szacunku a już szczególnie Fantine obwiniająca Jeana Valjeana o to, jaki to straszny los jest zgotował przymykając oko na wyrzucenie jej na bruk, ale że z niczyjej winy się córki dorobiła i kolejnej pracy jakoś nie szuka to już problem nie jest). Oczywiście były i dobre strony np. wątek więźnia bezskutecznie poszukującego pracy z powodu kryminalnej przeszłości czy sceny u karczmarza fantastycznie zagrane przez Helena Bonham Carter i Cohena ale niestety kicz i wyciskanie łez na siłę zupełnie zdominowały ten film według mnie.
Uprzedzając falę zarzutów, tak wiem, że Hathaway jest nominowana za tą rolę do Oscara. Nie znaczy to, że nie można mi jej w tej roli ani całego filmu uznawać za kompletne nieporozumienie.
Ciągłe śpiewanie i spory patos zmęczyło wiele osób, ale widzę tutaj uwagi a'propos wątków- rozumiem, że wiedziałaś, iż film jest przeniesieniem na ekran musicalu powstałego na bazie powieści?
Wiedziałam tylko, że jest ekranizacją powieści ale zawsze poszczególne wątki można przedstawić w mniej lub bardziej udanie. Tu, jak już wspomniałam, jest to wyciskanie łez na silę w zupełnie mnie nieprzekonujący sposób.
A co do ciągłego śpiewania, jak najbardziej zgadzam się, że było zbyt męczące i często zamiast realizować założenia podniosłości sceny, wg mnie po prostu ją ośmieszało.
To jeszcze bardziej poprawię, to jest nie ekranizacja powieści, a adaptacja musicalu z 1980 :). I jak to w musicalach bywa, zwłaszcza tych, które adaptują powieści (Notre Dame de Paris, Nędznicy, Mary Poppins, Przebudzenie Wiosny) większość wątków jest uproszczona lub zupełnie pominięta.
"a już szczególnie Fantine obwiniająca Jeana Valjeana o to, jaki to straszny los jest zgotował przymykając oko na wyrzucenie jej na bruk, ale że z niczyjej winy się córki dorobiła i kolejnej pracy jakoś nie szuka to już problem nie jest)"
Pewnie nie zorientowałaś się, ale w tamtych czasach właśnie nie mogła szukać nowej pracy, BO JAK W FILMIE PODALI, FANTINE BYŁA ZHAŃBIONA, przez to, że miała dziecko-nieślubne dziecko. A więc nie mogła sobie pójść gdziekolwiek 'ej ludzie, dajcie mi pracę, bo mam ciężką sytuację'. Więc miała rację że początkowo obwiniała Jeana Valjeana, bo on przekreślił jej życie w pewien sposób, a więc jej postać nie była bezsensowna.