zachwycające kino... do pewnego momentu, bo mnie osobiście to ciągłe śpiewanie nieco zmęczyło, mógłby być krótszy tak z pół godziny; dobra to teraz plusy - pierwsza godzina rewelacja; w sprawach technicznych wszystko dopracowane - scenografia, klimat, kostiumy, aktorstwo - to pewnie nie było łatwe, ciągłe darcie mordy, a tu wszyscy (niemal wszyscy, bo postacie Bonham Carter i Cohena wg mnie mogli wyciąć i film by tylko zyskał) sobie poradzili znakomicie, zasłużone gratulacje odbierają Jackman i Hathaway (dałbym jej Oskara, ze wszystkich nominowanych była najlepsza) i szkoda tylko niedocenionego Russela Crowe, bo on zdaje się zagrał najlepiej; z piosenek wyróżniłbym "Do You hear the people sing?", "I dreamed a dream" i to co śpiewał Crowe na balkonie, nie pamiętam tytyłu; reszta ujdzie w tłoku
Moja ocena: 7/10
Nie zgodzę się co do duetu Bonham Carter i Cohen - Thenardierowie wprowadzali co jakiś czas niezbędny oddech od tych wszystkich podniosłych scen:)
Z jednej strony tak, z drugiej tak czy siak wtedy śpiewali, więc wolałbym krótszego filmu kosztem odetchnięcia
Jeśli ja miałbym coś wyciąć to prędzej wątek miłości Cosetty i Mariusa, który był tak sztuczny, że głowa bolała:)
a to też, jak najbardziej, w zasadzie od kiedy akcja filmu przeniosła się o 9 lat i Cosette już była dorosła film mnie zaczął coraz bardziej męczyć, pierwsza połowa znakomita
Mam podobne odczucia, z tym, że w drugiej połowie podobał mi się wątek rewolucyjny.
To, że pan Hugo ją wymyślił nie znaczy, że wszystkim musi się podobać. Poza tym, film jest na podstawie musicalu scenicznego a nie książki.
Wiem na podstawie czego jest zrobiony ten film. Chodzi mi o to, że wasz zarzut dotyczący fabuły filmu jest - moim zdaniem - absurdalny
A moim nie. Skoro pewne rzeczy nam się nie podobają to mamy prawo je skrytykować, prawda? Mi nie odpowiada watek miłosny, bo jest naciągany i sztuczny.
a bo to nigdy nie zdarza się, że fabuła w ekranizacji różni się od fabuły w książce? to by wcale nie był najdzwyczajny zabieg, gdyby wycięli któryś z elementów...
mi osobiście się podobał film - fakt, że miłość młodych była sztuczna, ale nie chciałabym filmu bez drugiej części - bez rewolucji i małego Gavroche'a :)
Tak, wyciąć jeden wątek, wyciąć drugi. A kto zna oryginał? W filmie i tak nie jest wszystko przedstawione dokładnie, trzeba skracać sceny i zdać się na wyobraźnię widza. Miłość Cosetty i Mariusa mi też się wydawała sztuczna do czasu aż się nie dowiedziałam, że w książce jest wszystko dokładniej opisane.