Zacznę od news’a od Filmwebu.
„Standardowa procedura w przypadku filmowych musicali jest prosta: aktorzy wchodzą do
studia i nagrywają piosenki, na planie puszczane są taśmy, a aktorzy tylko poruszają ustami.
Hooper stawia jednak na realizm i śpiew aktorów nagrywać będzie bezpośrednio na planie.” –
tak to widać. Efekt ten jest po prostu niesamowicie porażający. Jest to trudne, bo potem
musieli wszystko dogrywać to tego jak wczuli się aktorzy, ale wyszło to niemalże idealnie.
2,5 godziny widowiska przeniesionego z desek teatru do kina. Jeśli ktoś był na Nędznikach na
przykład w Polsce w Teatrze Roma poczuje się jak w domu. Z racji swojej „filmowości” nabrało
rozmachu, ale zarazem to co było w teatrze umowne w filmie wypada trochę na niekorzyść,
chyba, że na tą umowność się całkowicie zgodzimy. Cieszy, że autorzy nie próbowali
kombinować tylko przenieśli musical z desek na taśmę filmową. Kamera z ręki nadaje filmowi
dynamizmu, lecz są momenty kiedy jednak zbliżenia na twarze aktorów są przesadzone, wręcz
nachalne. A aktorzy tej klasy nie potrzebują super zbliżeń, żeby pokazać emocje. Największe
zaskoczenie dla mnie to Russel w roli Javerta.
Zdecydowanie największe wrażenie z całej obsady robi Russel Crowe. Miłe zaskoczenie i
najlepsza postać w filmie. Jego motyw muzyczny także jest tym najlepszym.
Jeśli ktoś chce zobaczyć sztukę przez duże S to dobrze trafił.
PS. Nie wiem czy to wina kopii, ale podczas scen śpiewanych dźwięk się zacinał. Następowała
sekundowa przerwa, która systematycznie wybijała z klimatu i tej magicznej podróży, więc co
chwila lądowałem w kinowym fotelu i szarej rzeczywistości otoczony techniką, która nie do
końca "robi".
Czy ten film można było popsuć? Tak. Czy został popsuty? Nie. Czy da się go lepiej zrobić?
Moim zdaniem nie. Polecam. Uczucie po wyjściu z kina jest tego warte, bo czuje się, że wyszło
się z KINA!!! Zdecydowanie nie jest to odgrzewany kotlet. Jest całkiem inna od wersji z
Liamem Neesonem i Rushem (Kapitan Barbossa jako Javert) i tej z Christianem Clavierem.
Wszystkie są warte obejrzenia.