PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=599595}

Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109170
5,8 55 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Fenomen Eponine

ocenił(a) film na 9

Po seansie rozmawiałam z wieloma osobami na temat Cosette i Eponine. Większość z nich nigdy nie miało do czynienia z powieścią, dlatego skupiłam się głównie na odbiorze postaci jedynie na podstawie filmu.
Tylko jedna osoba stwierdziła, że Cosette również zasługuje na Mariusa, reszta pałała do niej lekką nienawiścią, jednocześnie zastanawiając się, dlaczego tak odebrali tę postać i czemu była tak irtująca, skoro nic złego nie zrobiła.
Niby wystąpił tu wątek dzieciństwa, jednak z psychologicznego punktu widzenia, rozpieszczana Eponine nie robiła nic złego Cosette - była oczkiem w głowie rodziców, ale ostatecznie to nie była jej wina, że Cosette cierpiał. Ot, taki los nieświadomych dzieci. Wydaje mi się, że to, co ruszyło ludzi, to fakt, że Eponine mogła wyrosnąć na "wredną, zapatrzoną w siebie małpę", w dodatku pochodziła z rodziny oszustów, a okazała się dobrą, cierpiącą kobietą, nie potrzebowała żadnej wewnętrznej przemiany - sprawa listu dla Mariusa niby rozwiązała się dopiero przy śmierci dziewczyny, ale jak dla mnie i tak by mu go dała, wyrzuty sumienia nie dałyby jej żyć. Mogłaby udaremnić poszukiwania Cosette, a jednak zaprowadziła do niej Mariusa newiarygodnie szybko. Ludzie ją pokochali, a ukazane przez twórców "błahe" uczucia Cosette jedynie zirytowały widzów. Do tego Amanda (C.) posiada urodę, która nie każdemu pasuje i opinie o niej są dość sporne (tzw. albo kochają, albo nienawidzą).

Osobiście uwielbiam Samanthę jako Eponine, coś niesamowitego... Jednak jestem również fanką Amandy i jej dziewczęcej urody. Obydwie mają wspaniałe głosy, które perfekcyjnie pasują do ich ról.

Jak sądzicie, czy postać Cosette została dobrze przedstawiona w filmie, czy może jednak nagonka na jej postać wyrwała się twórcom spod kontroli? Zauważyliście jeszcze jakieś psychologiczne chwyty?

sieciowiec652

Wiesz, książkę czytałam a Twoje wywody nie zmieniają faktu, że wszyscy zachowują się bez sensu.
No i? Jakim cudem osoba tak zła, by usunąć ją z życia, miała wychować ego łomójborze Kozetkę na dobrą kobietę? Dobrą=słucha i ma w dupie tatusia, którzy przypomnimy, był dla niej przez lata izolacji jedynym opiekunem i obrońcą. Ani jednej myśli, słowa zastanowienia- no ideał.

ocenił(a) film na 9
LadyEire

Po pierwsze to tylko powieść, nie ma co się specjalnie nakręcać. Po drugie w tamtych czasach kobieta była w jakiś tam sposób uzależniona od mężczyzny a tym jej mężczyzną był już Mariusz. Poza tym w/g niej to Valjean zdecydował o odejściu co dla niej było trudne i pewnie rozumiała to,że Valjean zaakceptował jej nową sytuację wynikającą z jej dorosłości. Jeśli szukamy już osoby najbardziej nieracjonalnej w tej całej sytuacji to raczej chyba Jan Valjean. Kozeta zachowała się w sposób dla mnie właściwy. Tematu by nie było gdyby tajemnicę Valjean zachował dla siebie, tylko o czym wówczas pisałby autor powieści?

sieciowiec652

Po pierwsze to powieść uznana za jedno ze szczytowych osiągnięć realizmu, więc jest się czym nakręcać. Po drugie uzależnienie prawne nie ma nic wspólnego z uzależnieniem psychicznym (popatrz choćby na nieco wcześniejsze bohaterki Austen, czy sióstr Bronte).
Rozumiem, że gdy Twoja córka odstawi Ci "spadaj dziadu", bo tak kazał jej fagasik pokornie odejdziesz ze spuszczoną głową- a Kozeta przypomnijmy, była na jego łasce i dobre woli, nie miłości czy pokrewieństwie.

ocenił(a) film na 9
LadyEire

Realizm występuje tutaj bardzo silnie ale dla mnie sama historia Mariusza, Kozety, Eponiny wskazuje na silny wpływ romantycznych ideałów i pod tym względem dla mnie są to bohaterowie romantyczni. Z tym dziadem to przesadziłeś. Kozeta interesowała się dosyć aktywnie Janem Valjeanem. A że wyjechał z Paryża, na to już nie miała wpływu.

sieciowiec652

No, raz wysłała służącą, ludzka pani.
Mariusz to nie romantyzm- to realizm w paskudnej postaci. Idealista, który chciał zmienić świat ma szczęście, że kończy w szambie i potulnie wraca na łono społeczeństwa. Eponina? Oddała życie za faceta, który miał ją centralnie w tyłku- równie optymistyczne, a jakie piękne. Kozeta- bezmózgie zombie. Podziękować.

ocenił(a) film na 9
LadyEire

Nie zgadzam się, dalszą polemikę uważam za bezcelową. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
sieciowiec652

Słówko jeszcze o Eponinie. Mariusza z Eponiną nie łączyła nawet przyjaźń a co dopiero mówić o miłości. Mariusz był chyba jedynym człowiekiem w jej życiu, który okazał tej dziewczynie ludzkie oblicze i tyle. Nie było tematu Eponina czy Kozeta.

ocenił(a) film na 9
LadyEire

Mariuszowi dopiero oczy otworzył kawałek surduta i artykuł w starym wydaniu w gazety o cudownym darowaniu życia przez jednego z powstańców Javertowi.

Himesama

Przyznam, że widziałam i 10-o lecie musicalu i 25-o lecie. 10 lecie było znośne, choć dużo rzeczy ( i to drobiazgów) mnie zniesmaczyło. 25-o lecie dla mnie to już katastrofa niemal. Sytuację ratowała wyłącznie Samatha jako Eponine.
W filmie cieszę się, że też dostała tą rolę. I bardziej niż szczęście Cosette boli mnie to, że Eponine umarła. Nie wnikam, która z nich miała większe prawo do Mariusa. Nie nienawidzę też Cosette. Mi przeszkadza to, że Eponine umarła. I chłopcy z Abecadła.
Jeśli Cosette był pisany Marius - dobra. Niech będą.
Ale wolałabym by chlopcy przeżyli, wygrali i może Enjolras albo Grantaire...W ostateczności Courfeyrac się w niej zakochał i żyliby długo i szczęśliwie. Może to naiwne i głupie, i książka też mówi inaczej i nie mogli zrobić romansidła.
Ale wolałabym chyba by byli szczęśliwi, niż wylewać tone łez już od momentu pogrzebu Lemarque'a.
Z filmu moimi właśnie ulubionymi postaciami to Eponine i Javert.

ocenił(a) film na 8
Sasayaki

Ale Hugo nie mógł tak napisać bo było by to niezgodne z historią powstania z dnia 5 i 6 czerwca 1832, które wydarzyło się naprawdę choć ta barykada pokazana w książce był fikcyjna to wszystkie inne tam opisane były prawdziwe

ussia4

Wiem, doskonale sobie zdaję z tego sprawę, co i tak nie zmienia faktu, że wolałabym aby było "i żyli długo i szczęśliwie"
Ta barykada do końca też nie była fikcją.

ocenił(a) film na 8
Sasayaki

Też bym chciała, żeby chłopcy (szczególnie Enjorlas i Grantaire <3) i Eponine przeżyli. I Javert (moja ulubiona postać, ale nie w wykonaniu Crowe'a).

Agness_92

Właśnie wykonanie Crowe'a mi się najbardziej podobało :D On ma coś takiego w twarzy...Coś co właśnie idealnie go wprasowało w postać Javerta. Nie do końca zły, ale też nie dobry.

ocenił(a) film na 8
Sasayaki

Aktorsko nie był zły, ale wokalnie według mnie nie podołał. Jeśli chodzi o ulubionego filmowego Javerta to zdecydowanie moim numerem 1 jest Anthony Perkins z wersji z 1978, natomiast z musicali to Philip Quast z koncertu 10cio lecia

Agness_92

Wokalnie nie podołał, ale barwę głosu ma cudną