PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=599595}

Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109252
5,8 57 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

... czy tylko mnie tak się podobał Gavroche? Natomiast ten zębacz piegowaty w roli Mariusza to najokropniejszy błąd w obsadzie. Wspaniała Eponina!

ocenił(a) film na 10
aiello

Gavroche mial sie podobac, taka rola. Eponina tez. Ciekawe, ze tacy ludzie mieli takie nieegoistyczne i fajne dzieci... To troche luka u Hugo.

semira1

Z tego co pamiętam (czytałam wieku temu) Eponina u Hugo zmienia się pod wpływem Mariusza, a właściwie miłości do niego, wcześniej była rozpuszczona i wredna. A co do Gavroche'a, chodziło mi o to, że rzadko mi się zdarza widzieć na ekranie tak naturalne dziecko (patrz: mała Cosette).

ocenił(a) film na 10
aiello

Ktos wychowany przez takich ludzi nie zmienia sie na lepsze pod wplywem nieodwzajemnionego uczucia. Mala Eponina u Hugo byla wredna, ale potem juz stoi po jasnej stronie mocy. I to tez mialam na mysli piszac o Gavrochu. Mial sie podobac, naprawde kawal dobrej roboty ze znalezieniem tego chlopca. Ale jezeli chodzi o postac, to tez w powiesci byl jak jego siostra, moze i zlodziejaszek, ale potrafil stanac po dobrej stronie. Dzieci szubrawcow, wychowane przez ulice i takie szlachetne poczynania? I tam.

semira1

Hm... Ciekawe, że tak łatwo wyrokujesz o takich rzeczach. Chodzi mi o to, że nasz punkt wyjścia nie przesadza o całej naszej przyszłości. Środowisko, z którego się wywodzimy ułatwia / utrudnia nam pewne rzeczy, ale nigdy w 100% żadnej drogi nie zamyka. Mam wrażenie, że u Hugo (teraz troszkę patosu wprowadzę, wybaczcie:)) miłość jest ogromną siłą sprawczą - spójrz, do czego popycha Fantine, a jednak jej działania w jakiś sposób uświęca. To samo jest z Eponiną - miłość, poświęcenie ją oczyszcza. trochę nachalnie romantyczne, ale mnie przekonuje:)

ocenił(a) film na 10
aiello

I zycze, zeby zycie nie zweryfikowalo nigdy tych pogladow :) bo i to pewnie raz na jakis czas sie zdarza.
Eponina nie miala takie startu, tylko takie zycie. Kiedy Hugo wprowadza ja ponownie po kilku latach jest juz zaawansowana oszustka, pewnie zlodziejka i wyludzaczka, jak jej rodzice. Nagle trafia ja milosc, niech bedzie. W zyciu niestety tak bywa, ze ktos tak wychowany usilowalby walczyc wszelkimi metodami o to uczucie. Eponina natomiast zgadza sie na wszystko, wbrew sobie, bo szlachetnisc jej wylazi. A gdzie miala sie tej szlachetnosci nauczyc? Podobnie jak w przypadku Gavrocha wychowala ja ulica. I to biedna i glodujaca ulica, a takie miejsca nie ucza poswiecenia, ducha walki i szlachetnosci, niestety.

semira1

Pewnie masz rację, i w 9 przypadkach na 10 córka oszustów byłaby oszustką do końca swych dni. Ale o tych przypadkach nie pisze się książek:) Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
aiello

Sądzę, że dzieci równie często są kopiami swoich rodziców, co dorastając stają się zupełnie inne od nich :)
Oglądałam tylko film i na przykład Cosette wydała mi się być egoistyczna i głupiutka, a przecież wychował ją mądry, dobry i cierpliwy Jean Valjean (a przynajmniej tak odebrałam jego postać w filmie). Nie zdziwiło mnie więc, że Eponina wyrosła na taką szlachetną dziewczynę. Wydaje mi się, że jeśli ktoś ma silny charakter to nawet rodzice nie mają wpływu na to jakim będzie człowiekiem :)

ocenił(a) film na 10
handy11

Wkraczamy tu w rejony psychicznego ksztaltowania umyslu :) jezeli nie znasz ksiazki, to ok, faktycznie mozesz tak odbierac postac Eponiny, pewnie i Gavocha (on tez byl dzieckiem Thenardierow, w filmie to pomineli jakos). W ksiazce ich historia, zwlaszcza jej, jest bardziej rozbudowana. Jako wzorce miala tylko rodzicow, z ktorymi wspolnie oszukiwala i okradala i ulice, ktora byla moralnym gnojowiskiem. Nie znam sie na psychologii rozwojowej, ale dziecko oczywiscie moze byc zupelnie inne niz rodzice, jezeli dzialaja na nie bodzce zewnetrzne, a w swiecie Eponiny postepowanie jej rodzicow pozwalalo przezyc, a to byla wartosc sama w sobie.
Valjean staral sie byc dobry i madry, ale wychowywal sam skrzywdzone w dziecinstwie dziecko, prawdopodobnie ja rozpuszczal calkowicie. Chociaz w ksiazce nie byla ani glupiuka ani egoistyczna. Fakt, tutaj obydwoje z Mariuszem byli... Irytujacy to chyba najlepsze slowo.

semira1

Z pewnością Eponina miała mnogość bodźców wokół siebie. Przypomnijmy, że na ulicy (tym "moralnym gnojowisku") można było znaleźć indywidua takie jak Thenardierowie, ale także takie jak Fantine, której przecież moralna zgnilizna nie dosięgła. Chcę powiedzieć, że żadne środowisko nie jest wyłącznie dobre ani wyłącznie złe. Co do psychologii rozwojowej, od dawna próbowano odpowiedzieć na pytanie "natura czy wychowanie?" (tzn. wrodzony czy wyuczony jest charakter człowieka) i na dzień dzisiejszy odpowiedź jest następująca: 100% tego i 100% tego:) Czyli jak zawsze w psychologii - to zależy:)

ocenił(a) film na 10
aiello

Hmmm, a co można powiedzieć o Fantine? Nie to, że się czepiam, tylko rozważam. Bo o Fantine niewiele wiemy, poza tym, że była niewiarygodnie naiwna i nieporadna. Czy jej nie dosięgła zgnilizna moralna? Ją dosięgło życie. Poszła z nurtem i zrobiła wszystko, żeby przetrwać. Jej moralność nie jest specjalnie nam znana. Niewiele wiem o życiu na ulicy w XIX-wiecznej Francji, ale wydaje mi się, że tam panowała zasada przetrwać za wszelką cenę. Jednostki moralne ginęły albo o tej moralności musiały zapomnieć. Valjean, który jest pozytywnym bohaterem, dwa razy ukradł, bo musiał. Hugo przedstawił go jako człowieka pełnego moralności, a jednak był złodziejem. Czy Eponina i Gavroche naprawdę mieli szanse przesiąknąć szlachetnością? Jakoś wątpię.
Absolutnie bez złośliwości - wierzysz w historię Kopciuszka? Nie chodzi o literalnie tę bajkę, ale o historię, kiedy biedna upodlona dziewczynka poznaje księcia, którego rozkochuje w sobie swoją urodą, urokiem i delikatnością, a potem żyją długo i szczęśliwie? Ja niestety nie. Generalnie nie wierzę w fairy tales, a opowieść o kwiatach wyhodowanych na ugorze takim jak Thenardierowie do fairy tales zaliczam. Z piątki dzieci jedna sztuka mogła się wyrodzić, pójść na studia i zamieszkać w apartamencie w stolicy, jeżeli gdzieś spotkała człowieka jak np. biskup :) Ale nie dwójka same z siebie, mieszkając w rzeźbie na placu. Jednak to przecież powieść, jak słusznie zauważyłaś, ile można pisać o realiach, które są zazwyczaj paskudne...

semira1

Oczywiście, zgadzam się, że mówimy tu o pewnym relatywizmie moralnym (Fantine - prostytutka w końcu, Valjean - złodziej itp), przyznasz jednak, że jest różnica między Fantine i Valjeanem a Thenardierami. Chodzi mi o to, że nawet w sytuacjach ekstremalnych (za taką uważam sytuację biedoty w tych czasach we Francji i nie tylko) można odnaleźć przejawy szlachetności (wystarczy poczytać np. opowieści z obozów koncentracyjnych, gdzie działy się rzeczy przerażające, ale - rzadziej, przyznam - również zdarzały się czyny piękne i szlachetne).
Co do fairy tales - nie wierzę w nie, ale wierzę w naturę ludzką z jej słabościami i ułomnościami, ale także z jej siłą i zdolnością do poświęceń. Człowiek jest zdolny do czynów niewyobrażalnie okrutnych - ale do niewyjaśnialnego dobra także. Choć, oczywiście, Eponina pod tę kategorię nie podpada - jak napisał (-a?) poniżej Pisco, do "przesiąknięcia szlachetnością" jej daleko.

Podoba mi się dyskusja z Tobą, podrawiam:)

semira1

Zgodzę się, że Eponina miała w sobie pewną szlachetność, ale nie była kryształowa i nie zawsze stała "po jasnej stronie mocy". Ostatecznie to ona uknuła cały plan wysłania Mariuszą na barykadę, on przecież wcale nie zamierzał tam iść. Zabrała list, a kiedy rozpaczał po utracie Kozety, podpuściłą go, rzuciła hasło o przyjaciołach szykujących się na bitkę. Miała nadzieję, że on tam zginie, w myśl zasady "skoro ja nie mogę go mieć, to nikt nie będzie". Mało to szlachetne mimo wszystko.

ocenił(a) film na 10
aiello

A ja uważam, że "zębacz piegowaty" (haha) był świetny w roli Mariusa ;D Podobał mi się pod względem aktorskim, śpiewu i wyglądu. A Gavroche, owszem cudowny, chyba nie ma osoby której by się nie podobał.

gwiazdka123_2

No nie wiem, jakoś tak mi przeszkadzał, szczególnie jeśli Cosette miała się zakochać od pierwszego wejrzenia, a tu od pierwszego wejrzenia same siekacze:) I ze śpiewem też mu coś nie wychodziło, nie jestem znawcą, ale coś za bardzo dygotał momentami;)

aiello

Wybacz, czy nastolatki (bo tak trzeba widzieć tę parę) nie zakochują się w sobie mimo siekaczy? Co więcej, zdarza się to dorosłym ludziom :P

Lokepine

No wiem, wiem, że się zdarza (nastolatkom - dorosłym już nie :P), ale ponieważ ani on, ani Amanda Wyłupiaste Oko Seyfried mi się wizualnie nie podobają (subiektywna ocena całkowicie), to jakieś to zauroczenie takie nieprzekonywujące mi się wydało.

gwiazdka123_2

Zgadzam się :) Zachowywał się dokładnie tak, jak zachowuje się młody chłopak, kiedy się pierwszy raz zakocha. I to było nieporadne i w tej nieporadności niezwykle urocze :)

aiello

Trzy najlepsze postacie to Eponina, Gavroche i Enjorlas.

Zgadzam się, że Marius to błąd obsadowy.

ocenił(a) film na 8
kendo777

Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Dodałabym tylko, że Helena Bonham Carter niesamowicie odegrała swoją rolę, bardzo mi się podobała.

handy11

O tak, ona i Cohen (za którym osobiście nie przepadam) byli świetni!

ocenił(a) film na 9
aiello

No w tym filmie Cohen pokazał klasę i z Bohnam-Carter stworzyli świetny duet. Do tego bardzo mi się podobali Gavroche, Eponina, no i Jackman i Javert. Myślę, że w tych powyższych rolach, ekipa castingowa jak najbardziej się spisała. Cosette nie miała zbyt wiele do zagrania, Marius zupełnie nietrafiony...a co do Oscara dla Anne, mimo mojej sympatii do tej aktorki, to nie uważam, że za tą rolę się jej należał. Oscara powinna dostać Amy Adams w tym roku.

Gatiniusha

Hm... Co do Anne, wydaje mi się, że spełniła swoje zadanie bardzo dobrze - stworzyła postać poruszającą (mnie w każdym razie poruszyła), wzruszającą i taką, której los nas obchodzi. Nie wypowiem się co do innych aktorek, bo pozostałych filmów oskarowych jeszcze nie widziałam.

ocenił(a) film na 10
aiello

Czy tylko ja się nie zachwycam tymi głównymi-głównymi-dobrymi postaciami, typu Eponina, Cosette, czy Fantyna? Tzn oczywiście nimi też :) Ale najbardziej urzekły mnie Gavroche, Grantaire (!!! oj bardzo...) oraz głos Russela Crowe w tym filmie, pomimo tak głupiej roli słuchało mi się najlepiej. Co do np. Eponiny się nie wypowiadam, bo pełno wątków o niej tutaj jest :)

musssli

Mnie urzeka głos Russella kiedy mówi, ale nie kiedy śpiewa:)

ocenił(a) film na 10
musssli

Grantaire, jak najbardziej! :-) A potem cała reszta.

ocenił(a) film na 8
musssli

Grantaire rzeczywiście był świetny ale mnie najbardziej urzekła rola Enjolrasa, który był wręcz genialny. Był naturalny w tym co robił (czyli głownie śpiewał) nie wylewał na ekran za dużo patosu i to mi się bardzo podobało

ocenił(a) film na 9
aiello

Z zainteresowaniem przyjrzałem się toczonej tutaj dyskusji więc wtrącę swoje uwagi i przemyślenia o Eponinie i jej bracie.Musical powstał jednak na podstawie powieści. Sądzę jednak,że cała psychologiczna natura jest dosyć konkretnie opisana na kartach opowieści Victora Hugo i musical gdzie nie da się tych wszystkich wątków objąć kompleksowo jednak do ich doświadczeń literacko opisanych oraz historycznych epoki się odnosi. A była to epoka romantyków. postaw tych musicalowych osób nie da się zrozumieć bez analizy ich życiowych powieściowych przypadków. Semira 1 napisała ,,Nie znam się na psychologii rozwojowej, ale dziecko oczywiście może być zupełnie inne niż rodzice, jeżeli działają na nie bodźce zewnętrzne, a w świecie Eponiny postępowanie jej rodziców pozwalało przeżyć, a to była wartość sama w sobie." Nie do końca się z tym stwierdzeniem zgadzam w przypadku Gavrochea i Eponiny gdyż w/g literackiej opowieści wychowywała te dzieci matka, czyli Thenardierowa zaczytująca się w ówcześnie popularnym we Francji, jak podaje autor, pisarzu Ducray-Duminilu, postaci historycznej, autorze romansów nie najwyższych lotów. Imię ,Eponina wzięło się z jego nielotnego romansu. Eponina była osobą umiejącą pisać i czytać nie dlatego,że ukończyła jakąkolwiek szkołę lecz dlatego,że nauczyła ją tej umiejętności matka. Sądzę,że sama naszpikowała swoje dzieci tymi romansowymi opowieściami tak charakterystycznymi dla epoki.Z powieści można wywnioskować,że Gawroche'a również chyba ona nauczyła pisać i czytać. Chłopak na ulicy obracał się pośród zubożałych artystów ludzi zapewne w epoce romantycznej szczególnie wrażliwych i uduchowionych, mimo bardzo młodego wieku był ponoć czeladnikiem drukarskim, a nawet zetknął się z francuskim poetą okresu romantyzmu Pierrem Baour-Lormianem,wówczas członkiem Akademii Francuskiej, skoro mógł Gavroche to dlaczego nie jego starsza siostra Eponina obracająca się zapewne w tych samych ulicznych kręgach towarzyskich. inna sprawa,że sama powieść w założeniu autora odpowiada klasycznym trendom romantycznych postaw literackich. Można napomknąć, że sam Thenardier wykazał się w młodości, być może jeszcze nie pozbawiony ideałów czynem heroicznym i szlachetnym, co w kręgu rodzinnym próbował zmitologizować faszerując od najmłodszych lat swoim pozornym altruizmem swoje przez niego niekochane dzieci. Wspomina o tym Eponina w rozmowie a może raczej w dialogu skierowanym do Mariusza. Według mnie Thenardierowa w sposób swoisty acz prymitywny kochała swoje dzieci nie potrafiąc jednak przeciwstawić się postawie jeszcze bardziej prymitywnego męża. Sądzę,że Hugo przedstawił w powieści wiele elementów kształtujących zachowanie dzieci karczmarki i karczmarza usprawiedliwiających ich życiowe wybory. Wracając do Eponiny, kiedy Javert nie złapał jej stojącej na czatach podczas przygotowanej pułapki przez jej ojca na Valejana to tylko dlatego, że jeden z opryszków wolał zabawić się w jej kochanka. Eponina nie oponowała, dla niej było to normalne, nie znała innego zachowania się w takiej sytuacji. Każdy mężczyzna zwracając się do niej z ojcem na czele od tej wynędzniałej dziewczyny czegoś chciał, Mariusz pomógł niczego od niej nie oczekując. Wyobrażam sobie,że dla niej to było coś nowego.Więc ukształtowana powyższymi czynnikami oddziaływającymi na jej wrażliwość prezentowała swe uczucia jednak na swój sposób ulepione. chyba mogła się szczerze zakochać i próbować odwdzięczyć za okazaną bezinteresowną dobroć?