Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109323
5,9 47 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Dziwią mnie komentarze niektórych, którzy zobaczyli w tym filmie pochwałę republiki albo aprobatę dla lewaków oraz rewolucji francuskiej (i przy okazji pomylili rewolucję 1789 z powstaniem republikanów 1792). Przecież ten film jest przesiąknięty modlitwami bohaterów: najpierw ponure wołania więźniów do Jezusa, potem pokrzepiające słowa kapłana do Jeana, następnie jego bolesna i oczyszczająca modlitwa, potem rozpaczliwa modlitwa Fantine'y i dumne modły Javerta, a na tym nie koniec... i wreszcie fajerwerk na końcu: republikanie ponoszą druzgocącą porażkę, a my słyszymy pouczający bon mot "kto miłuje ludzi, ten ujrzy oblicze Boga".

I tak - przynajmniej ja to tak odebrałem jeszcze w trakcie seansu - pokazano nam, że rewolucja może powieść się tylko w jednym miejscu - w ludzkim sercu. Taka rewolucja, jaką z pomocą Boga przeżył Jean Valjean.

ocenił(a) film na 10
jr3

Tak. Postawa Valjeana - bezcenna, jak i świadectwo życia tego księdza. Na mnie największe wrażenie zrobiło jednak - jaką walkę wewn. musiał przejść Valjean, żeby przebaczyć światu te 20 lat piekła za nic... i mimo to stać się dobrym, stać się chrześcijaninem.

ocenił(a) film na 10
Beteawon

@Beteawon: a na mnie największe wrażenie zrobiło zakończenie. Pokazanie, że człowiek rzadko zwycięża bronią i przemocą, natomiast zawsze zwycięża modlitwą - te radosne tłumy rewolucjonistów, które przecież zostały pokonane przez wojska królewskie! I ponury Javert, który co prawda tryumfował jako dowódca, ale poniósł porażkę jako chrześcijanin, bo nie potrafił przyjąć przebaczenia Jeana. Ten film nie był wyrzutem przeciw monarchii, rewolucja republikanów to tło dla większego wydarzenia - bitwy o własną duszę, którą jedni wygrywają, a inni przegrywają...

@krzysn: nie tylko Jean jest emocjonalny, również Javert taki był.

jr3

Ale ty wiesz o tym, że ten film powstał na podstawie powieści Hugo? Nic o nim nie wiedziałeś i dlatego kreślisz takie tezy, czy też naprawdę wierzysz, że z jakiegoś powodu zaprzeczył w niej temu, w co wierzył?

jr3

@jr3, jestem zauroczony tym filmem. W moim odczuciu wszyscy aktorzy zagrali rewelacyjnie, Russel Crowe świetnie grał i śpiewał.
Do niedawna uważałem, że gwiazdy Hollywood są podobnie rozdmuchanymi bańkami jak nasze, polskie. Po tym filmie zmieniłem zdanie - Anne Hathaway mogłaby zarabiać na życie śpiewaniem, ku mojemu zaskoczeniu mutant z x men-a jest doskonałym aktorem dramatycznym.
Wciąż mam przed oczami rozpacz Anne podczas piosenki "I dreamed a dream".

Szkoda, że ostatnio tak rzadko kręci się filmy przedstawiające chrześcijaństwo pozytywnie. Albo teledyski - pamiętacie Frankie Goes to Hollywood "The power of love" ?

jr3, znalazłem Cię na innym portalu, nie związanym z filmem (no, może jednym ;-)). Jestem pod wrażeniem, młody człowiek z takimi zdolnościami. Rozwijaj swój talent. Brawo !

jr3

W 100% racja. Może dlatego jest tak emocjonalny.

ocenił(a) film na 10
jr3

a nie czasem powstanie republikanów w 1832 roku? :)

ocenił(a) film na 10
Cruella_DeVil

jasne, że tak! dopiero teraz zauważyłem ten błąd - myślałem 1832, nie wiedzieć czemu napisałem 1792 ;) dzięki za zwrócenie uwagi

jr3

To zabawne. Sam Victor Hugo był "lewakiem", republikaninem, wspierał ruchy rewolucyjne, był (co było iście rewolucyjne, dla niektórych nawet i dzisiaj) zwolennikiem egalitaryzmu kobiet i mężczyzn, i co dosyć istotne w tym kontekście, był antyklerykałem, spirytystą i zwrócił się ku mistycyzmowi.

Jeśli mówimy więc o pochwale chrześcijaństwa, to na pewno nie w takim znaczeniu, jak rozumieją go prawicowcy - których IMO reprezentował Javert (aż do momentu zwątpienia).

użytkownik usunięty
_Renee_

Ja c prawda nie znam się na życiu osobistym i poglądach pana Hugo, ale po przeczytaniu Katedry Marii Panny i obejrzeniu Nędzników (książki jeszcze nie czytałem, więc nie wiem) wydaje mi się, że przedstawia kościół w dość dobrym świetle. A może raczej nie tyle kościół jako instytucję, ale ludzi wierzących. Ale oczywiście mogę się mylić.

ocenił(a) film na 10

Ja jestem po pierwszym tomie powieści (wczoraj byłam w kinie:D) i zgadzam się, że Hugo przedstawia Kościół w dobrym świetle! Może sam wyrażał inne poglądy, ale na pewno nie odbierał Kościołowi, religii i duchowości słuszności i szacunku. Chociażby jak opisywał klasztor w którym schronił się Valjean z Cossette oraz poświęcenie sióstr zakonnych (w filmie pominięty wątek, jak wiele innych, co naturalne)! No a proboszcz z początku powieści jest po prostu cudowny <3 nawet filozofię skrytykował słowami, że jeśli zaprzecza nieskończoności to jest ślepa!

Mądra i ciekawa ksiązka :))

stefcia_emi

Przypominam, że wielu duchownych poparło rewolucję. Sztandarowym przykładem może być Emmanuel-Joseph Sieyès (który swoją drogą zawsze umiał się tak wkręcić, że przetrwał w spokoju wszystkie kolejne ustroje). Co nie zmienia faktu, że papież (a więc i Kościół jako instytucja) je potępił.

Mam wrażenie, że wiele osób tutaj stawia znak równości między lewicą i ateistami, oraz prawicą oraz ludźmi wierzącymi (w tym wypadku chodzi o chrześcijan). Prawicowi ateiści się zdarzają, i tak z mojego doświadczenia, należą do wyjątkowo mało sympatycznych ludzi, wierzących w "oko za oko" i darwinizm społeczny.

Przypominam też, że Kościół w pierwszych wiekach przetrwał dzięki ludziom wykluczonym - kobietom (które w tamtych czasach mogły być diakonisami) i niewolnikom. Gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową, zaś Kościół się zinstytucjonalizował, sielanka się skończyła, zaś kolejni Ojcowie kościoła opracowali podstawy pod utrwalenie niesprawiedliwości tego świata. Pogorszyła się wtedy znacznie sytuacja kobiet, odebrano im wszelkie funkcje religijne, którymi się do tej pory cieszyły, gdyż uczeni Ojcowie dowodzili, że będąc istotami pośledniejszymi od mężczyzn, nadają się one jedynie do usługiwania. I rodzenia dzieci.
Tak notabene, może słyszałaś, że obecny papież zawezwał rząd Irlandii do zaprzestania prac nad zliberalizowaniem prawa antyaborcyjnego - czyli zrobienia wyjątku dla ratowania życia (nawet nie zdrowia) kobiety, które to prace są związane z niedawną tragiczną śmiercią obywatelki Indii, która umierała w bólach przez kilka dni w irlandzkim szpitalu, słysząc ze strony lekarzy, że znajduje się w katolickim kraju, więc nic nie mogą zrobić (z powodu komplikacji w ciąży aby ratować jej życie, musianoby usunąć płód).

Nie mam wątpliwości, że Hugo, nawet mając pozytywny stosunek do religii jako takiej, nie o takim Kościele myślał.

użytkownik usunięty
_Renee_

Ale ty teraz mówisz o historii kościoła, a my o jego obrazie przedstawionym w książkach Hugo. A ten jest raczej pozytywny, nawet jeśli jego przedstawiciele robią złe rzeczy (Notre Dame de Paris).

Odnoszę się do poglądów Hugo. Które były antyklerykalne. Choć niekoniecznie antyreligijne.

Podejrzewam, że chodzi tu o to, że pozytywnie ukazanych konkretnych ludzi związanych z Kościołem bierze się tutaj za przedstawienie samego Kościoła, zaś z negatywnych postaci robią się nagle właśnie jedynie "przedstawiciele którzy robią złe rzeczy", a nie Kościół jako taki.

użytkownik usunięty
_Renee_

Ale właśnie Hugo przedstawił religię/wiarę w dobrym świetle, ludzi którzy kierują się wiarą, niekoniecznie księży. Także być może miał poglądy antykościelne (choć w książkach tego nie widzę) ale samą wiarę pochwalał.

Ale co w tym nadzwyczajnego? Dyskusja się zaczęła od tezy, że to nie jest historia o poparciu dla rewolucji, lewicy itd., bo film niesie pozytywne dla chrześcijaństwa przesłanie.
Tymczasem można być lewicowcem (a nawet lewakiem - słowo to, choć dzisiaj nadużywane w formie obelgi, oznacza skrajnego lewicowca), mieć pozytywną opinię o wierze jako takiej (czy raczej o konkretnych jej elementach, jako że na chrześcijaństwie wyrosły zarówno różnorodne lewicowe ruchy społeczne, jak i prawicowe), i być negatywnie nastawionym do samej instytucji.

użytkownik usunięty
_Renee_

Ja odniosłem się w pierwszym komentarzu do twojego, w którym twierdzisz, że Hugo był przeciw kościołowi. Dlatego stwierdzam, że przynajmniej w książkach pochwalał wiarę jako taką, a jego antykościelnego stosunku też jakoś nie widzę, przynajmniej w jego powieściach.

jr3

Zgadzam się z Twoja opinią. twórcy teatralnego, no i filmowego siła rzeczy też, musicalu na szczęście nie zagubili tego wątku. Może i Hugo miał taką przeszłość jak ktoś tam wspominał, ale z kart książki rzeczywiście można odczytać relacja człowiek-Bóg. Ale to chyba specyfika ówczesnej literatury, która w odróżnieniu od wielu dzisiejszych książek nie ograniczała sie tylko do sensacji i przygody, ale poruszała ważniejsze, filozoficzne dylematy. Zawsze Nędznicy kojarzą mi sie z Hrabia Monte Christo. ten kto czytał powieść Dumas, ten potwierdzi, ze książka wcale nie jest o ucieczce z więzienia, o przygodach Dantesa itp. W rzeczywistości to głos na temat prawa boskiego do zemsty. Hrabia traktował siebie jako przedłużone ramię Boga do wymierzania sprawiedliwości. a sama zemsta jest traktowana tam jako posłannictwo. Zaskakująco dużo w powieści odniesień właśnie do Boga. To czy ktoś się zgadza z taka teologią, to już inna sprawa, ale książka rzeczywiście jest taką filozoficzną ( w formie popularnej) dyskusja z widzem. tak jak i Les Miserables. Fajnie, ze film to zachował

abdullak

Odwrotnie. Hugo zaczynał jako rojalista (był tak wychowywany przez matkę), by stać się lewicowcem i antyklerykałem. Nędzników napisał już w zaawansowanym wieku, i miał wtedy już od dawna ukształtowane samodzielnie poglądy.

_Renee_

W sumie tak. Przecież biskup digne, to ścisłe rzecz biorącą schizmatycki biskup. Został on mianowany przez Napoleona, a on był wtedy w sporze z Rzymem o prawo do mianowania hierarchów - czyli kolejna odsłona walki o inwestyturę. Więc da się wyczuć z fabuły przekonania pisarza. Ale nie przeszkadza mu to wprowadzać wątki relacji człowiek-Bóg

abdullak

"Dziwią mnie komentarze niektórych, którzy zobaczyli w tym filmie pochwałę republiki albo aprobatę dla lewaków oraz rewolucji francuskiej (i przy okazji pomylili rewolucję 1789 z powstaniem republikanów 1792)".

Nie, nie! W filmie chodzi o noc z 5 na 6 czerwca 1832 roku.

abdullak

Myriel jest ucieleśnieniem chrześcijaństwa. Nie KRK, tylko wartości ewangelicznych. Wszak "Bóg to dobry człowiek" :)

Lokepine

Oto zresztą słowa samego Hugo o postaci biskupa:

"...this Catholic priest, this pure and lofty figure of true priesthood, offers the most savage satire on the priesthood today."

Widziałam jakieś pismo religijne które poświęciło artykuł temu filmowi, oczywiście prezentując rozumowanie, że skoro biskup jest zaprezentowany jako dobry człowiek, jest to dzieło pro-kościelne. Najwidoczniej to tak niepotykane, że tylko wielcy zwolennicy Kościoła mogliby wpaść na taki pomysł - dobrego księdza :)

_Renee_

Cóż, jak wpadną na to, że innowieca/ateista może zauważyć, że dany ksiądz to dobry człowiek i w druga stronę także, to będzie duży postęp.

ocenił(a) film na 10
_Renee_

Tak czy inaczej, ten film zachęcił mnie do zainteresowania się postacią Hugo - człowiek o takim piórze, nawet jeśli rzeczywiście miał antyklerykalne przekonania, na pewno nie był takim antyklerykałem jak Urban czy Palikot . Film z pewnością jest prochrześcijański, co do powieści trzeba się zastanowić, na ile jej autor nie lubił księży, a na ile samego chrześcijaństwa. Bo jeśli film ma trochę wspólnego z książką, nie mogę uwierzyć, żeby Hugo nie znosił tak samo wyznania, jak jego kapłanów.