Nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, że Grantaire czuł coś do Enjorlasa. Nie wierzył przecież
w tą całą sprawę, jednak był tam dla swojego przyjaciela. Jak myślicie? I ta scena ich śmierci...
"Ale i ten sceptyk miał swój przedmiot uwielbienia. Przedmiotem tym nie była ani idea, ani dogmat, ani sztuka, ani nauka, lecz człowiek - Enjolras. Grantaire podziwiał, kochał i czcił Enjolrasa."
Hugo wyraźnie daje do zrozumienia, że Grantaire był pod ogromnym wpływem Enjolrasa; czy ta fascynacja miała podłoże romantyczne - chyba każdy czyta to tak, jak mu się podoba; w książce porównywani są do Orestesa i Pyladesa, chociaż Enjolras przedstawiany jest jako młodzieniec absolutnie owładnięty przez swoje idee, nie odwzajemniający uczuć, ba, nawet nie wykazujący zainteresowania żadną z płci. Traktował Grantaire'a z politowaniem, jednak scena ich śmierci - umierają trzymając się za ręce, jest dla mnie jak wielki finał historii nieszczęśliwej miłości. W końcu Grantaire robił wiele rzeczy, by zwrócić na siebie uwagę Enjolrasa, zdobyć jego szacunek. Lubię wierzyć, że mu się udało. Zresztą jestem absolutnie zakochana w tym wątku powieści, jak i w samych postaciach.
A co do musicalu - tak naprawdę pierwszą łzę uroniłam (dobra, popłakałam się jak dziecko) właśnie na scenie ich śmierci.
Enjolras był fanatykiem. Nie zauważał nikogo i z nikim się nie liczył tak naprawdę, widział tylko sprawę. Ale tacy ludzie przyciągają do siebie innych. Też mi się zawsze wydawało, że to jest wątek romantyczny, choć specyficzny - nie wiem czy Grantaire kochał człowieka czy jego pasję, która była w końcu dla wszystkich dookoła destrukcyjna.
Dziękuję wam za odpowiedź, a więc nie jestem sama. Również jestem zakochana w tym wątku powieści i zawsze się jakoś tam pocieszam, że może w głębi serca Enjolras też coś tam do tego naszego biednego Grantaire czuł.
Tak, czuł, pogardę tylko i wyłącznie, co Hugo wielokrotnie podkreślał. Co trochę go mieszał z łajnem i wyrzucał ze spotkań Les Amis, a przy tym co do niego powiedział na barykadzie, to nie wiem, czy mniej upadlające nie byłoby gdyby po prostu na niego napluł: "Enjolras spojrzał na niego z pogardą. - Ty, Grantaire, jesteś niezdolny do wierzenia, myślenia, chcienia, niezdolny by żyć ani umrzeć." Ja dziękuję.
Takie zycie, ze jedno drugiego nie wyklucza. Zwlaszcza zycie fanatyka i jego otoczenia.
Natomiast dzisiaj kolejny raz widzialam film i spojrzalam pod tym katem. Jezeli mialabym doszukiwac sie takiego watku w obrazie, stawialabym na Enjolrasa zapatrzonego w Mariusa.
Taka zimna pogarda raczej właśnie wyklucza. Nie interesujesz się ludźmi, którymi gardzisz. Tych których się nienawidzi, to już prędzej. Tyle, że on go nie nienawidził, on po prostu nim z wyższością gardził, na zimno. Jeśli idzie natomiast o Mariusza, to ten go wkurzał swoją "niewiernością" sprawie. Irytowało go jego rozproszenie rzeczą tak błahą jak miłostki.
Mysle, ze obie moglybysmy zdziwic, jak abstrakcyjny bywa umysl ludzki, zwlaszcza w sferze uczuc. Ale ja sprawy Grantaire'a bronic nie bede, bo w zasadzie sie zgadzam :) widze tu milosc romantyczna, ale jednostronna.
Co do Mariusza, to zaznaczylam, ze tak to w filmie wyglada. Moze i rezyser podal aktorowi motywacje plynaca z powiesci i zgadzalo sie to z tym co napisalas, ale jezeli odrzucisz glebsza wiedze o postaci i popatrzysz jednowymiarowo: Enjolras wyraznie jest wkurzony, kiedy Mariusz oznajmia, ze sie zakochal, ma tlum ludzi, ale tylko dolaczenie do rewolucji Mariusza go cieszy i tylko nim sie martwi, kiedy czekaja na atak. Ogolnie ta postac potraktowana jest po macoszemu, dobrze ze przynajmniej wybrali dosc charyzmatycznego aktora, ktory przyciaga uwage.
Co do Mariusa to nie wydaje mi się żeby Enjolras był w niego jakoś specjalnie zapatrzony. W końcu jego jedyną miłością była rewolucja i Francja. Po prostu był wściekły...miał obsesję na punkcie swoich przekonań i chciał aby każdy równie bardzo pragnął tego samego co on. W końcu Marius na początku był równie pewny tego co chce - rewolucji. Nic dziwnego, że Enjolras zdenerwował się, widząc, że jest gotów porzucić to dla jakiejś tam dziewczyny.
Był egoistą, sam przecież powiedział - że ich życie tak naprawdę nic nie znaczy, że najważniejsze jest to co robią. I mimo, że jest trochę zwariowanym fanatykiem to i tak wciąż moim ulubionym bohaterem. Żal mi jednak Grantaire, który był gotów zginąć u boku kogoś kogo kochał, chociaż wiedział, że nie dostanie nic w zamian oprócz pogardy.
Enjorlas to najciekawsza, najbarwniejsza postać książki jak i musicalu, a twój post otworzył mi oczy na coś czego wcześniej nie zauważyłam a co wydaje mi się teraz bardzo prawdopodobne jednak była bym skłonna uwierzyć że to była miłość nie odwzajemniona. Hugo ma jednak dar do tworzenia skomplikowanych psychologicznie postaci
Tak, to prawda. Niestety, chociaż nie wiem jakbym chciała to Enjolras gardził naszym biednym G, który i tak był w nim ślepo zakochany i zginął u jego boku. Może na 'łożu śmierci' przywódca rewolucji w końcu zrozumiał, jak sprawy wyglądają?
A z racji tego, że mam teraz fioła na punkcie tej nieszczęśliwej miłości to polecam wam wpisać na youtube 'Enjolras Grantaire' są tam bardzo ciekawe filmiki ze scenami z filmu :)
dzięki oglądnęła i są naprawdę inspirujące do dalszych rozmyślań na ten temat i dlatego nie mogę się już doczekać dvd i scen usuniętych z filmu, których jest podobno całkiem sporo
Oj, ma- wspomnieć chociażby Frolla, Javerta, Eponine, i resztę chałastry. Potrafił je uposażyć w takie cechy, które nawet w jego czasach mogłyby wywołać niemały skandal (ksiądz łamiący non stop regułę celibatu, czy właśnie nietypowa miłość Grantaire'a, a domniemaniwy wręcz aseksualizm Enjolrasa). Nawet fanartowcy się na to uwzięli: http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2012/176/d/1/because_he__s_fierce__right_by_tr enchweasel-d54t7gn.png i http://caroll-in.deviantart.com/art/Opposite-Poles-351338206 :D
A co do tego typu wątków, to ja słyszałam nawet spiskowe teorie na temat Valjean&Javert (gonienie za kimś przez długie dwadzieścia lat po całej Francji, czyż to nie romantyczne??)
*domniemany
i poprawa linku: http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2012/176/e/3/because_he__s_fierce__right_by_tr enchweasel-d54t7gn.png
nie, nie, nie BŁAGAM nie niszczcie mi wizji, że fascynacja Grantaire'a wzięła się z kompletnego niezrozumienia, jak i dlaczego Enjorlas żyje całkowicie oddany idei. G. jako sceptyk i cynik, nie wierzący w sens istnienia nie pojmuje niemal sakralnego podejścia E. do rewolucji...
JvJ i J? litości... jak 100%, obsesyjnie i fanatycznie przestrzegający prawa inspektor mógłby hańbić się tak grzesznym uczuciem...? ;)
Fanartowcy i tumblrowcy dają popisy WSZĘDZIE, więc to raczej mała różnica :)
Wrzuciłam tak dla rozrywki.
Za dużo telewizji i wpływ polityków najwyraźniej Ci się udzielił. Oczywiście twój wpis jest niczym nieuzasadniony.
Uwielbiam wątek Grantaire'a i Enjorlasa :) I strasznie mi przeszkadza scena ich śmierci w tym filmie. Wiem, że on jest na podstawie musicalu, ale jak już chcieli wepchnąć tę scenę to mogli się trochę bardziej postarać. Jakieś spojrzenie, uśmiech, uścisk dłoni. Mam wrażenie, że jak ktoś nie czytał książki to nie bardzo wie skąd Grantaire się tam wziął.
Zgadzam się z tym, że scenę śmierci mogli dopracować. Osobiście czytałam książkę dopiero po obejrzeniu filmu i podczas oglądania, okej, szło się domyślić, że R gdzieś tam był, ale można też się zastanawiać dlaczego wcześniej go nie zastrzelili. Ale to pozostawia wiele do życzenia.
I jeszcze strasznie mi brakowało tego kawałka "Drink with me" śpiewanego przez R (uwielbiam tę scenę z 25 lecia)
Ten film mógłby trwać nawet 5 godzin, a i tak nie ujęliby w nim wszystkiego, co chcielibyśmy w nim zobaczyć.