Nie wiem, nikt nie wie, Ja uwielbiam wersję pisaną i wersją musicalowa też bardzo mi się podoba.
ja rozczarowałam się niesamowicie... ale nic dziwnego- hugo to geniusz, a książka to arcydzieło
To ciekawe, jakie ja będę miała odczucia. Wiadomo, że niemożliwym jest oddanie klimatu książki (bo każdy inaczej go czuje), ale żeby choć troszkę poczuć to, co przy czytaniu... Generalnie podoba mi się pomysł z musicalem. I ciekawe, na ile ekranizacja jest wierna.
Ja przeczytałam tom I w 3 dni i tom II w niecałe 1,5 dnia( gdybym wcześniej wiedziała, że książka taka świetna, to bym szybciej przeczytała :P).
Jakoby nie moje niesamowite wrażenie po książce, na pewno nie obejrzałabym tego filmu. Więc udało mi się dziś.
Obejrzałam i pierwsze co: 0 wspomnienia o biskupie-Pojawia się na chwile i już go nie ma, a tak dużo się Hugo napisał.
2. Kiedy Jan prosi o 3 dni oczywiście wyskakuje do wody i umyka. W książce zaś, jest pojmanie, "udane utonięcie" i wyruszenie po małą. Troche szkoda fragmentu.
3. II tom opisuje tak niesamowicie pierwsze spotkanie Mariana i Kozety, że aż dech zapiera. Szkoda, iż nie ma tego w filmie( jest tylko mały kawałeczek). Dla mnie strata.
4(i ostatnie)-Bitwa. Tam gratulacje. Bardzo dobrze ukazane, ale również zabrakło fragmentów np. Jana, kiedy bezbłędnie strzela w materac i 2 razy w głowy żołnierzów. Żal mi tego pominięcia.
Ale nie możemy zapomnieć, że jest na podstawie musicalu.
Ostatnia scena (choć w książce jest na łóżku) naprawde odzwierciedla powieść i byłam z tego zadowolona.
Ogólnie wielkie brawa dla autorów ponieważ mimo, iż dużo fragmentów zostało pominiętych, to i tak dużo się tam znalazło. Robota wykonana bardzo dobrze.
A co do rozczarowania hmmm... to zależy od uwagi widza. Znacie moją opinie.
Gdybym miała polecać książke lub film, wybrałbym bez wątpienia książke. :)
Jak oglądniesz, chętnie usłysze twoją opinie. :)
(wybaczcie jakby były 2 te same komentarze)
Do książki- średnio. W miarę możliwości zalecam się zapoznać z musicalem scenicznym, na podstawie którego powstał film (tak, to adaptacja musicalu, nie powieści)- bo wiele wątków jest tak okrojonych, że osoby niepoinformowane mogłyby doznać lekkiego szoku :)
Też uwielbiam książkę, - czytałam ją jakiś czas temu - i muszę przyznać, ze emocje jakie przeżywałam kiedy miałam ją w rękach odnalazłam ponownie w filmie!
Adaptacja budzi te same wrażenia - a nawet dodaje nowy wyraz całemu arcydziełu - przez muzykę i słowa odpowiednio dobrane na podstawie książki zaczyna się dostrzegać tą magiczną opowieść odrobinę inaczej niż w książce.
Mam wrażenie - oczywiście subiektywne, jakby wyśpiewano w filmie - nie całą (od deski do deski) książkę - ale jej treść - JEJ SERCE - przesłanie jakie ze sobą niesie. (Dodam, że w piosenkach jest niezwykła melodyjność, która uzależnia)
Niestety tylko wątek Mariusza i Cosetty trochę potraktowany nożyczkami ( wręcz miałam wrażenie że służy dla podkreślenia dramatu Eponiny a nie sam sobie ;p) ale nie mam tego za złe bo film swoje prawa ma a takie pominięcie nie zmienia wiele w przedstawieniu ich losów ;)
Polecam z czystym sumieniem, jako zakochana w książce również jako obowiązkowy film.
Też uwielbiam książkę, - czytałam ją jakiś czas temu - i muszę przyznać, ze emocje jakie przeżywałam kiedy miałam ją w rękach odnalazłam ponownie w filmie!
Adaptacja budzi te same wrażenia - a nawet dodaje nowy wyraz całemu arcydziełu - przez muzykę i słowa odpowiednio dobrane na podstawie książki zaczyna się postrzegać tą magiczną opowieść odrobinę inaczej niż w literackiej wersji.
Mam wrażenie - oczywiście subiektywne, jakby wyśpiewano w filmie - nie całą (od deski do deski) powieść - ale jej treść - JEJ SERCE - przesłanie jakie ze sobą niesie. (Dodam, że w piosenkach jest niezwykła melodyjność, która uzależnia)
Niestety tylko wątek Mariusza i Cosetty trochę potraktowany nożyczkami ( wręcz miałam wrażenie że służy dla podkreślenia dramatu Eponiny a nie sam sobie ;p) ale nie mam tego za złe, bo film swoje prawa ma a takie pominięcie nie zmienia wiele w przedstawieniu ich losów ;)
Polecam z czystym sumieniem, jako zakochana w książce również jako obowiązkowy film.
Jestem na świeżo po przeczytaniu książki, obejrzeniu wystawienia Nędzników z okazji 25lecia londyńskiej premiery i po najnowszym filmie i… jestem zachwycona! Obawiałam się tego, jak aktorzy podołają śpiewaniu, bo nie są to zawodowcy jak w operze, ale jestem mile zaskoczona, nawet model-aktor Eddie świetnie wypada. Crowe odczarował się w tej roli, jeśli o mnie chodzi. Jackman, jako Jean rewelacyjny, Anne, jako Fantine - zasłużony Oscar, szkoda ze Hugh się nie udało, trudno.
Film wizualnie również robi piorunujące wrażenie, postarali się.
Może, dlatego, że więcej razy oglądałam musicale niż ekranizacje filmowe, nie raziły mnie tak niedociągnięcia z książki, niemniej jednak uważam, że najważniejszych kwestii z książki trzymają się świetnie i historia jest wiernie odtworzona.
Nie sposób rozczarować się Eponiną, dziewczyna z kart powieści w niczym nie przypomina musicalowej postaci z wielką korzyścią dla tej z musicalu i filmu.
masz racje, ludzie nie ma co porównywać do ksiażki- wiadomo, że zawsze książka jest lepsza. ale nie zapominajmy, że ten film NIE jest jej ekranizacją. bardziej ekranizacją sztuki teatralnej. więc jak chcecie pojechać w jakiś sposób po filmie, to negujcie aktorów, ich grę, scenografię, ale nie fabułę filmu, bo ona jest stworzona na podstawie teatralnej adaptacji! więc jeśli to się nie podoba, to zastrzeżenia do całej, bardzo starej sztuki, a nie samego filmu :)