Ledwo wysiedziałem na tym długaśnym gniocie. Niedobrze mi się już robiło od tego nadęcia, patosu i łzawego melodramatyzmu. Do tego trzy, czy cztery melodie na krzyż podobne do siebie jak dwie krople wody. Jedynymi jasnymi punktami były drugoplanowe role Anne Hathaway, Heleny Bonham Carter, Sachy Baron Cohena i Aarona Tveita (zaskakująco dobry głos!) - aż szkoda, że tak mało było ich na ekranie.
Hathaway - ok. Tveit - ok,
ale kogo nie spytam, wszystkim podobali się Carter i Cohen, a ja właśnie ich wyciąłbym z filmu w pierwszej kolejności
Oni rzeczywiście byli w tym filmie jak z innej bajki - i może właśnie dlatego mi się spodobali. :)
Przecież oni grali właśnie te komediowe postacie w dramacie, więc musieli być "z innej bajki".
Fantastycznie zagrali karczmarza i jego żonę:)
To po co szedłeś ma film? :P Już po trailerze widać charakter filmu (Twoje drugie zdanie w wypowiedzi) więc ?
Mam prawo chodzić do kina na co mi się podoba - nawet na gnioty. Inna sprawa, że zwiastun nawet mi się podobał, poza tym film ma generalnie dobre recenzje i oceny - nic więc nie zapowiadało takiej klęski.