Gdybym wiedział, że bohaterowie będą porozumiewali się ze sobą tylko śpiewem to na pewno nie
poszedłbym do kina na ten film.
Wiem i nie przepadam za tym gatunkiem filmowym. Moje dzisiejsze wyjście do kina miało przełamać moje uprzedzenia niestety się nie udało. Dialogi śpiewane były zbyt długie i ckliwe i momentami szargały moimi nerwami.
Takiego stężenia śpiewu nie było ani w "Hair", ani w "Chicago", ani w "Jesus Christ Superstar". Co więcej we wszystkich trzech muzyka była bardziej różnorodna, głosy zróżnicowane (tu chyba tylko Crowe miał niski głos), a i według mnie fabuły ich były ciekawsze i poważniejsze.
IMO póki na ekranie jest Fantine, a Cosette ma kilka lat "Nędznicy" są świetni i autentycznie wzruszają. Gdy Cosette jest już nastką film dla mnie zamienia się w ckliwą operę mydlaną, gdzie co druga kwestia dotyczy tego, że pani kocha pana lub na odwrót i fajnie byłoby być razem.
To ciekawe, bo pojawia się po raz kolejny tutaj. Możesz mi podsunąć chociaż jeden mówiony dialog z Jesus Christ Superstar?
W tym przypadku stężenie śpiewu łagodziły dłuższe przerwy od słowa mówionego/śpiewanego.
Hmmm, rzecz w tym, ze w Jesus Christ Superstar nie ma slowa mowionego. To rock opera, czyli komunikuja sie tylko spiewem i nie ma przerw. Po co przywolujesz jako przyklad film, ktorego nie widziales? Z ciekawosci pytam, bo przy poprzedniej takiej wpadce rozmowczyni sie obrazila i nie uzyskalam odpowiedzi, a to frapujace jest.
Może go powinienem odświeżyć... :/
Pamiętam doskonale długi, pozbawiony słów początek, gdy studenci przygotowują się do przedstawienia, pamiętam pozbawiony słów finał z odjeżdżającym busem i krzyżem na tle zachodzącego słońca. W "Jesus Christ ..." przejścia między kolejnymi piosenkami były dłuższe, bardziej zaakcentowane (choćby dłuższe ujęcie żalu Judasza i nadjeżdżających czołgów). W "les Miserables" takich przejść nie ma, a każdy utwór płynnie przechodzi w następny (poza dwoma większymi przeskokami czasowymi, choć i tu za przerywnik użyto piosenki stłamszonego ludu - niestety nie znam tytułów). "Jesus Christ ..." czasem milczał, "les Miserables" nawet na minutę nie urywał śpiewu.
Nie do końca. Wystarczy spojrzeć na jeden z najbardziej perfekcyjnych musicali czyli na "Skrzypka na dachu". Dialog definitywnie dominuje nad kwestiami śpiewanymi, co wcale nie znaczy, że piosenki są jedynie dodatkiem i nie są odpowiednio wyeksponowane. Piosenki są idealnie wpasowane i przy okazji naprawdę niezapomniane. W "Les Miserables" kwestie śpiewane są dosłownie cały czas, może z drobnymi przerwami na jakieś malutkie dopowiedzenie czegoś totalnie nie ważnego. Film bardzo tracił na dramatyźmie przez to ciągłe śpiewanie.
Skrzypek jest wybitnym, ale filmem muzycznym, wlasciwie. Nazywany jest musicalem, ale de facto w musicalu raczej czesc akcji jest wyspiewana, w Skrzypku nie ma czegos takiego. Chociaz... Tradition w pewńym sensie robilo ten film musicalem. Ale w pewnm sensie tylko.
Nie do końca.Musical opiera sie na dialogach mówionych, a monologach czy grupowych partiach śpiewanych, a tutaj momentami miałam wrażenie, że jestem w operze, a nie w kinie.
Wielu poszło na film tylko ze względu na kampanię reklamową... Niewielu wiedziało że to musical ;) Ja wiedziałem, stąd ocena ;P
ja spodziewałem się zwykłych dialogów z wstawkami z jakimiś piosenkami co jakiś czas, ale zostałem i tak mile zaskoczony
Ludzie czy wy na serio z tymi tematami? "Gdybym wiedział, że będą śpiewali to bym nie poszedł" itp TO JEST MUSICAL aktorzy w nim śpiewają. Nie wiem, czy tak trudno się pogodzić z tym faktem, czy co?
Czytaj ze zrozumieniem ciołku, on wiedział że będą śpiewali, nie wiedział, że nie będzie normalnych dialogów. W większości musicali tak właśnie jest. Rozumiesz już cymbale?
Po co od razu ta złość? Rozumiem doskonale. Nie rozumiem jedynie, jak ta różnica może mieć, aż taki wpływ na odbiór. Szczególnie, że nie wszystkie dialogi były śpiewane, a po drugie ten musical ma więcej lat niż internet, jeżeli mu tak to przeszkadza, to mógł sprawdzić na co idzie do kina.
Opis z FW:
"Adaptacja powieści Victora Hugo. Były więzień Jean Valjean dzięki pomocy biskupa zdobywa pozycję i zaczyna pomagać biednym i uciśnionym. Wciąż jednak prześladuje go inspektor Javert."
Złość jest z powodu dużej ilości osób które nie potrafią czytać ze zrozumieniem.
Może, masz rację. Po prostu jest tyle wersji musicalu, że wydawało mi się proste i oczywiste, żeby sprawdzić co to za musical. Choć faktycznie niektórzy mogli spotkać się z tym dziełem po raz pierwszy i niekoniecznie wiedzieć z czym mają do czynienia.
Właśnie o to chodzi. Ja naprawdę kocham musicale, ale zazwyczaj w filmach tego typu jest tak, że sceny mówione i śpiewane się przeplatają. Natomiast tutaj bohaterowie po prostu porozumiewają się ze sobą śpiewając, co po pewnym czasie jest nieco irytujące, a w niektórych scenach wręcz komiczne. Przez ten zabieg wszystkie piosenki zlewają się ze sobą w jedną całość, może ze dwie czy trzy zapadły mi w pamięć. Naprawdę nie spodziewałam się, że w musicalu będzie mi przeszkadzał śpiew...
To tylko świadczy o Twojej niewiedzy! Musical "Les Miserables" od ponad 25 lat święci triumfy w najlepszych teatrach świata! Niedawno na Canal+ pokazano koncert nagrany w Royal Albert Hall w Londynie z okazji 25-lecia premiery tego przedstawienia. Dla miłośników operowych głosów - coś ekstra! Ale jeśli nie przepadasz za operą - trzeba było sobie ten film po prostu odpuścić!
Przepraszam ale nie bywam w najlepszych teatrach świata a moja niewiedza sięga dużo dalej....
Każdy musical jest inny, nie w każdym mówią tyle co śpiewają. Jak ktoś nie lubi, spoko, zresztą wokale często były nie najlepiej dobrane... Zwłaszcza dwóch głównych postaci. No ale bez jaj, mówiąc że w MUSICALU za dużo ŚPIEWAJĄ? No najwyraźniej tak kompozytor napisał.. Jak ktoś nie wiedział to przecież w internecie jest wszystko. Nie trzeba być w najlepszym teatrze na świecie, ten musical jest bardzo popularny i bez problemu można go obejrzeć online.