Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109323
5,9 47 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Ale ten film totalnie do mnie nie przemówił. Doceniam ciekawą obsadę, kostiumy, aranżację,
klimat i całą tą otoczkę, za co dałem solidne 7, ale sam musical jest bardzo średni jak dla mnie.
Może to dlatego, że nie przepadam za śpiewoaktorswem, ale obejrzałem, więc i muszę przelać
moje sugestie :)

ocenił(a) film na 9
alFayed

Sam musical jest przepiękny. Wykonania to trochę inna kwestia.
Tu masz takie typowo "operowe" wykonanie "I dreamed a dream" zaśpiewane przez genialną sopranistkę Lesley Garrett (która, nawiasem mówiąc, o ile mi wiadomo, Fantine nigdy nie zagrała).
http://www.youtube.com/watch?v=QMh6Zk-aYsw

ocenił(a) film na 4
littlelotte52996

Ja najbardziej kocham On my own w wykonaniu Lei Salongi, która z tego, co wiem dojrzała na tyle, żeby teraz grać Fantine ;) Co do I dreamed a dream to uważam, że najpiękniejsza wersja tej piosenki była wykonana przez Idinę Menzel (Wicked) i cudowną Leę Michele (Spring Awakening) w Glee - tyle że tam ta piosenka została wykorzystana w kompletnie innym kontekście.

http://www.youtube.com/watch?v=Xp7ARm2Lwdo

Co do ekranizacji, mierna, żeby nie powiedzieć tragiczna. A już największą porażką była Hathaway i Jackman, no ale cóż. Ciemny lud kupi wszystko ;/

ocenił(a) film na 9
tolerancja91

Najpiękniejsza wersja "I dreamed a dream" to albo wersja Ruthie Henshall albo wersja Lesley Garrett. Wykonania z "Glee" ogólnie lubię, ale nie aż tak:)

"Co do ekranizacji, mierna, żeby nie powiedzieć tragiczna. A już największą porażką była Hathaway i Jackman, no ale cóż. Ciemny lud kupi wszystko ;/"

No cóż, w takim razie ja się do tego "ciemnego ludu" zaliczam całkowicie xD

ocenił(a) film na 3
alFayed

zgadzam się z alfajed oprócz punktacji, u mnie słaba trójczyna i to też za otoczkę. Sorry ja was bardzo, ale kiedy Russel Crow, ten nietykalny Russell Crow z pieknego umysłu i gladiatora balansuje na krawędzi budynku śpiewając arię która tylko czeka jak zostanie sparodiowana przez borata a już na pewno przez farrella to .. parsknęłam śmiechem na sali kinowej. A w dodatku ja przepadam a musicalami!!

ocenił(a) film na 5
alFayed

Do mnie ten film także nie przemówił. Obsada, scenografia, kostiumy - to zapewne miało przyciągnąć widzów do kin.
Mnie jednak nie przekonała sama gra aktorska. Pomimo sympatii do Crowe'a, niech już więcej nie śpiewa.

W tym filmie było kilka wciągających kawałków, jednak wokalnie to było bardzo złe (w porównaniu np. do Sweenego Todda).
Zastanawia mnie, skąd ten Oscar dla Hatheway, jej rola owszem, zapada w pamięć, tylko czy zasłużyła aż na Oscara...?

ocenił(a) film na 9
vimarie

Zasłużyła. To, że w naszym kraju musical jest sztuką co najmniej raczkującą, to nie znaczy, że jest tak wszędzie. Rola Fantine w świecie musicalu jest czymś w rodzaju nobilitacji dla aktorki, uchodzi za bardzo wymagającą partię, i wokalnie, i aktorsko. Kochający musicale Amerykanie na pewno zwrócili na nią uwagę i patrzyli zupełnie inaczej niż my.
Może inaczej. Gdyby u nas ktoś nakręcił jakąś genialną, wielokrotnie nagradzaną adaptację "Dziadów", to możesz być pewna, że my - w kontekście znajomości całego utworu - z niecierpliwością wyczekiwalibyśmy aktorki, grającej Rollisonową. Podczas gdy przeciętny obcokrajowiec pewnie nie zwróciłby na nią większej uwagi niż na jakąkolwiek inną aktorkę w przedstawieniu.

użytkownik usunięty
littlelotte52996

"To, że w naszym kraju musical jest sztuką co najmniej raczkującą, to nie znaczy, że jest tak wszędzie. " i "Kochający musicale Amerykanie na pewno zwrócili na nią uwagę i patrzyli zupełnie inaczej niż my." - usmialem sie. Tak, tak, my tutaj zascianek, tylko Europa, tylko kraj z ponad 1000 letnia historia, ale spoko - Amerykanie ze swoja kilkusetletnia kulturwa wiedza lepiej. Spoko, spoko.

"Gdyby u nas ktoś nakręcił jakąś genialną, wielokrotnie nagradzaną adaptację "Dziadów" - a to juz mnie zatkalo. Od dzis bede wiedzial, ze "Nedznicy" sa kultowym utworem dla mieszkancow USA, a nie tych tam, no jak im... aaa... Francuzow.

Ty juz lepiej nic nie pisz, bo sie okaze, ze w USA nawet trawa bardziej zielona.

ocenił(a) film na 9

Cieszę się, że mój post aż tak bardzo Cię rozbawił. Co prawda w swojej nieogarnionej tępocie nie pojmuję Twoich zarzutów, no ale z pewnością masz rację. Twoje poczucie patriotycznego obowiązku nie pozwoliło Ci przejść obojętnie obok tak skandalicznych wypowiedzi jak moja. Bóg z Tobą, dzielny żołnierzu.

użytkownik usunięty
littlelotte52996

Tak, autentycznie mnie rozbawil, teksty rodem z lat 90tych. Na marginesie: coz za merytoryczna odpowiedz. No ale czego ja sie spodziewalem wlasciwie.

ocenił(a) film na 9

Jak ja uwielbiam ludzi, którzy w temacie się kompletnie nie orientują, ale udają ekspertów. Twoja wypowiedź jest wręcz absurdalna:

"Tak, tak, my tutaj zascianek, tylko Europa, tylko kraj z ponad 1000 letnia historia, ale spoko - Amerykanie ze swoja kilkusetletnia kulturwa wiedza lepiej. Spoko, spoko."

Nie pisałam nic o całokształcie kulturowym. A fakt, że musicale są bardziej popularne w USA niż u nas jest chyba oczywisty. I, owszem - musical "Nędznicy" jest utworem kultowym dla Amerykanów, jako że we Francji początkowow nie spotkał się z jakimś szczególnym aplauzem.
A jeszcze konkretniej pisałam o roli Fantine. Tak się składa, że jej arię, "I dreamed a dream", włączyło do swojego reperturu wiele wybitnych sopranistek i mezzosopranistek, oprócz Patti LuPone, Lei Salongi czy Ruthie Henshall, które faktycznie grały Fantine, jeszcze takie nazwiska, jak choćby Kiri Te Kanawa czy Lesley Garrett. Chodziło mi o to, że to rola powszechnie rozpoznawana, a że w USA świat musicalu nieco bardziej jest rozbudowany, toteż patrzą na nią zupełnie inaczej.

Nie pisałam nic o musicalu na podstawie "Dziadów", chodziło mi o przedstawienie, a rola Rollisonowej, cytując tekst Krzysztofa Płatka "Teatralnie - krótkie, ale niezwykle ostro zarysowane <<wejścia>> postaci - to wyjątkowa szansa zaistnienia na scenie, stąd rola pani Rollinson należy do marzeń wielu aktorek". Dodałabym jeszcze: u nas. Myślę, że przeciętny Amerykanin czy Brytyjczyk byłby równie zdumiony zachwytami nad aktorką, która pojawia się na tak krótko, co my rolą Fantine.

A wypowiedziami o rzekomym "ciężarze gatunkowym" musicali to już jakaś skrajność. Ile musicali w życiu widziałeś - dwa, trzy? "Deszczową piosenkę", "Mamma Mia", "Chicago"? Gwoli ścisłości - "Dziady" to świetny temat na musical, bo, jakbyś był łaskaw zauważyć, ma dużo "muzycznych" wstawek - scena balu, pieśń wampiryczna itd. Sami romantycy przecież pojęcie gatunku traktowali bardzo "ulgowo", dlatego nie rozumiem przerażenia pomysłem. I nie rozumiem, czemu miałby spłycić oryinał. Musical na podstawie "Jane Eyre" oddaje więcej niż prawie każda adaptacja, mało tego, zamysł Charlotte Bronte, feministyczne treści zawarte w powieści, które trudno by było upchnąć w filmie, wydają się zupełnie naturalne. Musical o losach cesarzowej Sissi jest znacznie bardziej realistyczny, okrutny i prawdziwy niż adaptacje filmowe jej losów. Powstał musical, który jest adapacją "Madama Butterfly". Powstał musical, będący adaptacją filmu Bergmana. Powstał musical na podstawie "Dr Jekylla i pana Hyde'a". Jest taki o losach Evy Peron, taki na podstawie wierszy Elliota, taki o westernizacji Japonii i jest adaptacja wybitnego filmu noir "Sunset Boulevard". Żeby było zabawniej, jest też musical na inspirowany farsami Plautusa i taki oparty na komedii Arystofanesa.

Nie masz bladego pojęcia o różnorodności i zakresie tematycznym musicali, wypowiadasz się na podstawie jakichś utartych stereotypów. Era musicali wyłącznie "lekkich, łatwych i przyjemnych" skończyła się już w latach 70. Czas przestawić myślenie.

użytkownik usunięty
littlelotte52996

Podsumuje krotko te brednie: bla, bla, bla.

Najlepsze na koniec - "Nie masz bladego pojęcia o różnorodności i zakresie tematycznym musicali" - no oczywiscie, ze nie mam. Tylko Ty masz i amerykanie.

Maluj dalej trawe na zielono, ale beze mnie. Szkoda mi czasu na dyrdymaly.

Nie wiem, dlaczego tak dziwi Cię pomysł "Dziadów" w formie musicalu. Libretto prawie jest, należałoby trochę dostosować. Wystarczy przypomnieć piosenkę "Baranek".

Poza tym skoro takim tematem, jak "Nędznicy" udało się zainteresować młodzież. Niejeden młody człowiek na pewno dzięki temu sięgnął po powieść, to może i taka forma mogłaby bardziej spopularyzować polską klasykę spod znaku romantyzmu

użytkownik usunięty
czarodziejkamab

Jakich Dziadow? Niczego nie pisalem o Dziadach, ale skoro zostalem wezwany do tablicy nie wyobrazam sobie tak powaznego tematu w formie musicalu. Nie wydaje mi sie to mozliwe. Nedznicy - czemu nie, temat wbrew pozorom lekki, ot romansidlo podane w formie historycznej nad ktorym ronia lzy cale zastepy kobiet, ale dramat patriotyczny? Neeee. To se ne da. Jak piesc do nosa.

Uważam, że "Nędznicy" to jest bardzo poważny temat. Musical mimo wszystko spłycił książkę, ale nie dało się inaczej. Przede wszystkim należało ogromne rozmiarami dzieło przykroić do dwugodzinnego śpiewanego przedstawienia. Nie umniejszając formie scenicznej, wyciągnięto tylko niektóre wątki i, nie oszukujmy się, trochę doprawiono lukrem, coby widzów tyłki od siedzenia za bardzo nie bolały.

użytkownik usunięty
czarodziejkamab

Wiec roznimy sie pogladami - dla mnie Nedznicy sa romansem jakich w tamtym czasie powstawalo wiele, tematyka takze jest zarysowana "modnie" czyli zycie biednych warstw spolecznych, ich traktowanie itd. Stad ksiazka jest duzo bardziej popularna wsrod kobeit, niz mezczyzn - co nie dziwi, bo byla pisana wlasnie do nich i pod nie. Jednak, jednak (!) musze przyznac, ze gdy odrzucic papierowe postacie, ckliwe harlekinizmy mamy powazny utwor, bez znieczulenia pojazujacy owczesnej klasie sredniej i wyzszej jak wyglada swiat poza salonami. To byl wstrzas. Gdy dodac jeszcze, ze calosc obsadzono w czasach Rewolucji Francuskiej, a dokladniej mowiac przewrotu palacowego (Francja - jako taka - w ogole sie nie zmienilia po tej niby pseudo-"rewolucji") to mamy komplet. Tak wiec nie mowie, ze to zla ksiazka. Zgadzam sie natomiast z Twoim stwierdzeniem: "Musical mimo wszystko spłycił książkę" - otoz i to, splycenie Nedznikow nie jest w swietle tego co uwazam jakas szczegolna tragedia, splycenie Dziadow byloby juz profanacja. Nie ten ciezar gatunkowy.

ocenił(a) film na 4
alFayed

gdyby nie spiewali, byłby to dobry film:P zmęczył mnie, mimo iż aktorów (główne role) uwielbiam

as_ia84

Wiesz, co to jest musical?

ocenił(a) film na 4
czarodziejkamab

nie mam pojęcia, musisz mi to wyjaśnić!!! koniecznie

bo ty z pewnością wiesz co to ironia, nie?

as_ia84

To moje któreś tam imię. Nie mogę doliczyć się które