ale, wydaje mi się że pierwsza godzina była o wiele lepsza niż druga. W pierwszej przynajmniej były ciekawsze kawałki, i głosy jakieś takie milsze dla ucha. W drugiej, za dużo było cieńko śpiewających rewolucjonistów i żadnych konkretnych utworów, które zostałyby w pamięci. Być może jest to wina tego, że obejrzałem go na dwa razy, gdzie przy pierwszym podejściu byłem zauroczony całą tą formą musicalową. Trudno mi ocenić ten film/musical, wydaje mi się że byłby o wiele lepszy gdyby zastąpili hollywoodzkie gwiazdeczki, aktorami mniej znanymi ale o niebo lepiej śpiewającymi.