Prawdopodobnie gdyby nie fakt ze to miuzikal miał by u mnie 9/10.
Ogólnie przez sceny głownie solówki śpiewane dłużyło mi się, poza nimi śpiew był ok.
Reszta była super. Gra aktorska, kostiumy, charakteryzacja, scenografia wszystko piękne.
Co do talentu muzykalnego aktorów to nie wiem, dla mnie było ok. Wiadomo mogli zabrać
zawodowych śpiewaczy (czy jak się ich nazywa) ale na pewno by nie zagrali tak dobrze. Coś za
coś.
Ogólnie polecam.
Zagrali by pewnie dużo lepiej, bo na co dzień grają w teatrach, jeśli faktycznie mowa o zawodowych, ktoś kto tego nie widział na żywo w żadnym teatrze w wykonaniu ludzi o umiejętnościach nie tylko aktorskich, ale i potędze głosu, nie zrozumie jak można się zawieść na tym filmie. Potencjał OGROMNY, niestety nie wykorzystany. Ktoś kto widział to na żywo na West Endzie, czy nawet nie tak dawno w Romie, ten wie jak EPICKIM wydarzeniem mógł być ten film, gdyby do niektórych spraw podejść na prawdę profesjonalnie, a nie wybierając aktorów wg popularności by przyciągali ludzi do kin. Javert jest największą porażką, w teatrze scena samobójstwa jest najmocniejszą stroną całego spektaklu, tutaj poniżej średniej. Mimo uczucia zawiedzenia filmem polecam Go wszystkim, chociażby dlatego, że Hugo napisał coś pięknego i warto zapoznać się chociażby w ten sposób z jego twórczością.
Jestem fanem kina, teatry omijam wielkim łukiem. Wiadomo w teatrze nie powtórzysz sceny więc trzeba dużo więcej pracy w to włożyć. Ale jak prosty odbiorca na ekranie chcę aktorów których lubię, dobrą akcje, dobra fabułę, dobra muzykę.
Ktoś kto kocha teatr lub chociażby książki zawsze będzie zawiedziony filmem, bo film jest robiony pod całkiem innego widza.
Czy całkiem innego widza to się nie zgodzę, jedynie może z tym że film mniej wymaga od widza niż spektakl w teatrze, tam trzeba też mieć wyobraźnie bo na scenie wszystkiego nie da się pokazać, chociaż ostatnio i w teatrach technika idzie do przodu, autentyczny helikopter na scenie w Miss Saigon, czy 600 kg żyrandol który "spada" na widzów w "Upiorze w operze" latające dywany w Aladynie . Na pewno znalazło by się wielu aktorów których mógłbyś polubić, ale ich po prostu nie znasz bo grają w teatrach a nie w filmach, a którzy mogli by lepiej zagrać od tych wybranych. Od razu dodam że lubię tych aktorów, ale to nie jest ich film, faktem jest że moja opinia jest bardzo zmanipulowana tym że widziałem na żywo w teatrze kilkanaście razy ten spektakl i wiem że można to było zrobić dużo lepiej. Polecam na YT poszukać sobie wersji Romowej z Łukaszem Dziedzicem w roli Javerta czy Januszem Krucińskim jako Valjean, taka Polska wersja, nie ma pięknych widoków jak w filmie bo się do końca nie da, ale aktorsko pociągnęli lepiej, no i wokalnie.
I o to chodzi. Nie dźwignął bym czegoś takiego. W tym filmie śpiew był bez zbędnego (dla mnie) skakania jak w balecie czy tańców jak w bollywoodzie. Więc od 1/3 filmu oglądało mi się swobodnie. Na film poszedłem na prośbę mojej drugiej połówki (ona po przeczytaniu książki też narzekała na ten film). Oczywiście pojawiła się myśl, że teraz teatr i raczej tylko ROMA. Niestety w obie strony to ponad 800 km i co najmniej 350 zł na paliwo + pokło po 100 za bilety żeby mieć godne miejsce. Chyba ze gdzieś dorwiemy jakiś grupowy wyjazd. Ale, oglądnę na pewno, i podzielę się wrażeniami. Kiedy to nie wiem, ale na pewno :)