Zmęczył mnie ten film mocno. Konwencja musicalu to nie to, co lubię najbardziej, ale zdecydowanie więcej tu było minusów, niźli plusów. Kiepsko śpiewający Jackman to jeden z nich. Kolejnym są dłużyzny - upiorne! Ten film można by spokojnie odchudzić o 40 minut. To, co działo się pod koniec wołało o pomstę do nieba.
Na plus scenografia - dość przyjemnie się oglądało renderowany Paryż. No i Crowe - kapitalna rola, wypadł o wiele bardziej wiarygodnie, niż Hugh "Rosomak". I moim zdaniem - naprawdę dobrze wypadały mu partie wokalne!
ehh... szczerze mówiąc to mi nie przypadł do gustu ani wokal Jackmana ani Crowe'a, przede wszystkim dlatego, że kierowano się chyba popularnością aktorów a nie ich warunkami wokalnymi... kurczę, Valjean powinien mieć niższy głos, zresztą Javert tez, jak na facetów za wysoko śpiewali, albo nie ta tonacja, no sama już nie wiem, ale irytowały mnie ich sceny, a przecież odgrywają ich większość ;/