Dzisiaj przed godziną 16 we Wrocławiu, z przystanku "Rynek" (na przeciw Heliosa) do tramwaju nr 20 weszła pewna pani, która właśnie opowiadała swojej koleżance zakończenie filmu "Nędznicy".
Przepraszam, że zaśmiecam to forum takimi rzeczami, ale to był jeden z bardziej oczekiwanych przeze mnie filmów i wolałem się tu wyżalić, niż używać noży.
Ale w tym przypadku, gdy film jest na podstawie książki zakończenie nie jest chyba aż takim zaskoczeniem. Co innego, gdyby to był scenariusz autorski i scena finałowa nie była ogólnie znana.
Ale tak czy inaczej - współczuję.
Wcześniej nie byłem zorientowany w treści książki. Jedyną adaptację, którą widziałem, to ta z 1935 roku. Jak zdążyłem się przekonać, jest to trochę inna interpretacja, przynajmniej jeśli chodzi o zakończenie. Z resztą polecam ją obejrzeć. Moim zdaniem warto. Nie dlatego, że to jakiś klasyk, czy coś, tylko po prostu dobrze się ogląda. Wydaje mi się, że główni bohaterowie z najnowszej wersji "Nędzników", których grają Hugh Jackman i Russell Crowe, są charakteryzowani na podobieństwo tych z 1935.