Nie powiem ile mam lat, ale jestem mlody i nie na tyle stary zeby znac jakies najwieksze
musicale z dawnych lat itp, Nie czytalem ksiazki, nie ogladalem zadnego filmu nedznicy
wczesniej, jestem hardcorowym graczem (pc i xbox 360), slucham starego rocka, bialego
rapu, rapcoru i muzyki epickiej, filmowej i instrumentalnej itp, kocham filmy o przemocy, horror
y itp, nie to ze ogladam tylko takie poniewaz lubie tez filmy madre i 'ustatkowane' i o bardziel
refleksyjnych zeczach powiedzmy ale umiem tez docenic i kocham tworczosc powiedzmy
Tarantino, niecierpie teatru i nigdy wczesniej nie ogladalem (w calosci i ze skupieniem
przynajmniej) zadnego musicalu ale chcialbym tylko powiedziec ze Jestem swiezo po
ogladnieciu Les Miserables...., widzialem wczesniej reklame i pomyslalem "o jcy aktorzy
bedzie co ogladac - jak zobaczylem ze to musical to wzdechnalem i pomyslalem
ehhhh..szkoda bo bylby fajny film", no ale usiadlem dzisiaj do niego tylko ze wzgledu na
aktorow (nie moglem sobie wyobrazic Hugh'a i Russell'a spiewajacych :D) z przekonaniem ze
wylacze po 20 minutach, zalozylem sluchawki nie dopuszczajace dzwiekow z otoczenia, w
ciemnosci i Mam do powiedzienie tylko... W O W, przez 50% filmu mialem mokre oczy (lzy) nie
tylko ze wzruszenia ale z Epickosci tego filmu, Klimat, muzyka, teksty, i wszystko Poprostu
NIESAMOWITE!, Nie mialem pojecia ze tak ten film na mnie zadziala, ze tak mi sie spodoba i
tak do mnie trafi (albo trafniejsze slowo to Uderzy we mnie). Od tego momentu bede
podchodzil do musicali inaczej z nadzieja ze ktorys choc w polowie dorowna temu co
zobaczylem na Les Miserables....niewiem czy to aktorzy, fabula czy co, pewnie wszystko razem
ale jak juz mowilem Niesamowite i Epickie.
Ogladajac reklame wiedzialem ze hugh jackman gra duza role, ale balem sie ze Russell
niepodola troche , nie rpzez to ze jest zlym aktorem (bo jest swietnym wedlug mnie) tylko nie
jego klimat tak jakby albo cos, ale wszyscy zrobili to co nalezalo a nawet niektorzy wiecej. A ten
maly chlopiec (co zginal) Rozwalil system poprostu swoja gra.
Niewiem czy to wszystko co chcialem powiedziec, i sory za wszelkie bledy jakie zrobilem ale
dalej jestem 'oszolomiony' filmem.
To bardzo sympatyczne, że zmieniłeś zdanie co do musicali, jednak chciałabym - ile tylko powietrza w płucach - ogłosic, że ten film jest adaptacją świetnego musicalu, który z kolei przekłada na deski teatru genialną książką. I jeśli tylko znajdziesz kiedyś czas i chęci, porównaj sobie wersję filmową ze zwyczajną, teatralną (koncert na dziesięciolecie Les Mis na youtubie: http://www.youtube.com/watch?v=f1s9ubYbFvc ). Dlaczego? Bo w filmie aktorzy markują, głosy mają płaskie, niektórzy fałszują. A w zwyczajnej wersji jest pasja, potęga, emocje. I jeśliś Warszawiak, to polecam iść do Romy na Les Mis, najlepszy musical, jaki wystawili :) Pozdrawiam!
Sądzę, że warta uwagi jest wersja musicalowa z West Endu http://youtu.be/Od4vwxKYTFs niż koncertowa. Głównie ze względu na choreografię i scenografię. Widać w niej jeszcze więcej pasji i emocji - o których piszesz. Oczywiście trzeba to obejrzeć na żywo (bilet na spektakl można kupić przez internet i polecieć samolotem w 2 godzinki do Londynu :-)
Na wersję z West Endu się wybieram niedługo (choć pierwszy Phantom :) ) i warto zobaczyć wystawiony musical, ale wersja koncertowa też jest wspaniała, ja mam do niej niezwykły sentyment, prawdopodobnie ze względu na końcówkę.
Les Mis już zdjęli w maju w Romie niestety, chociaż wersja z Romy nie była najgorsza, to też polecam obejrzeć na West Endzie ;) Masz raję, przedstawienie to naprawdę cudo.
Ps. Dla mnie LM mimo wszystko nie był najlepszym musicalem w Romie.
O, nie wiedziałam, że zdjęli, szkoda. West End był za daleko, gdy jechałam do Romy, teraz porównam. Mnie Roma tym zachwyciła, że z tych "wielkich" musicali z lat '80 to Les Mis ewidentnie miało fantastyczną scenografię (nocny Paryż i zmiana miejsc w Paryżu, śmierć Javerta), połączoną z solidnymi głosami i dobrym aktorstwem. Upiór przeraził mnie w tłumaczeniu, a Koty - choć cudowne - nie pobiły tej słynnej nagranej wersji z 1998 roku (tłumaczenie za to świetne).
Niestety, chociaż ja osobiście wolałam wersje z West Endu, to na ostatnim spektaklu się poryczałam. Przedstawienie w Romie faktycznie było epickie, sama scenografia naprawdę zachwycała, a niektórzy aktorzy z obsady ( Dziedzic przede wszystkim, ale jeszcze paru) to chyba najlepsze głosy w Polsce i świetni aktorzy, chociaż dla mnie osobiście w obsadzie, szczególnie drugiej i trzeciej było trochę aktorów, którzy jak dla mnie średnio wypadli, no i tłumaczenie w Les Mis też średnie, ale jak na polskie realia to naprawdę artyści zrobili wspaniały musical. W porównaniu z Deszczową Piosenką to jak niebo i ziemia. Dla mnie najlepszy musical z Romy to niezmiennie Taniec Wampirów, gdzie pobili wszystkie inne wersje ;)
upiór cię przeraził w tłumaczeniu a Les Mis nie? to ciekawe, bo dla mnie wszystko w nim było kulawe, ja nie wiem jak można było tak spartaczyć On my own czy przede wszystkim I dreamed a dream, ;/
To raczej osobiste podejście do konkretnych musicali - Upiór jest "tym" musicalem, który uwielbiam bezgranicznie, nieważne, do ilu spraw można się w nim przyczepić w wersji oryginalnej. Dlatego nie potrafię się przemóc do tłumaczenia. Za to Les Mis, jako musical, mimo że stoją u mnie na wysokiej pozycji, mniej przeżywam jako nietykalną całość i jestem w stanie przejść do porządku dziennego nawet z momentami kulawą translacją. Jeśli epilog mnie wzrusza w jakimś języku, to kupuję całość ;)
Les Miserables jeszcze nie widziałam (tzn. znam z teatru, ale nie tę konkretną wersję) i wierz mi, jest wiele innych jeszcze bardziej wzruszających musicali... moi faworyci to oczywiście Skrzypek na dachu i Notre Dame de Paris :)
na różnych stronach jest już do pobrania :) Ja czekam na premierę kinową bo to bez porównania z kompem :) Ciekawa jestem tej adaptacji. Książka była rewelacyjna, zobaczymy jak film :)
No prawda, dlatego mimo ze moge miec kazdy film za darmo, Na kiny warte pojscia do kina lub na ktore czekam mimo ze jest kopia nie pobieram tylko zawsze sie wybiore do kina.
(w tym przypadku jak napisalem nie bylem swiadomy musicalu :D)
Ja również jestem oczarowana tym musicalem. Przed obejrzeniem przeczytałam książkę, i mam tylko duży żal że tak wiele scen zostało pominiętych. Oczywiście, doskonale rozumiem, że 1700 stron przerobić na film to jest niezwykle trudne zadanie, ba, powiedziałabym że nie możliwe... Ale cała fabuła trochę na tym straciła. Cosette dosłownie przemknęła przez ekran, nie było spotkań w ogrodzie, jej relacja z Mariusem została spłycona. Nie było o tym jak Valjean ukradł Gerwazkowi 40 sous - to było dość istotne, mimo że epizodyczne, bo to za to ścigał JV Javert. Nie było wcale postaci ojca Mabeuf, która niezwykle mnie wzruszyła, nie było Anzelmy, siostry Eponiny. O dziadku Mariusa nie dowiadujemy się praktycznie nic, a w książce ta postać była rewelacyjna. Podobnie z biskupem, którego dobroć wydawała się niemożliwa. Rzecz jasna powtarzam, że to nie realne tak dokładnie zekranizować tak treściwą książkę, ale wciąż jestem zachwycona i uważam że zrobili kawał dobrej roboty. Jak dla mnie Nędznicy, jest kandydatem na książkę mojego życia :) BTW. Dziwić się że ludzie piracą filmy, gdy premiera jest, kiedy jest...
Trochę źle do tego podeszłaś. To NIE jest adaptacja książki ale musicalu powstałego w roku 1985. Tak więc jeśli chodzi o fabułę to wielu "wycięć" dokonano już podczas pisania musicalu który jest na podstawie książki Victora Hugo. Ale wielki szacunek za przeczytanie tej znakomitej książki bo wiele znanych mi osób przeraziła liczba stron :) Mnie na szczęście nie i nadal ją uwielbiam. Wracając do kwestii musicalu to do obejrzenia jest na youtubie wersja z 1995 roku na 10 rocznicę powstania z genialną Ruthie Henshall w roli Fantine (za każdym razem gdy słucham jej wersji I Dream a Dream mam ciarki na całym ciele) oraz Michaelem Ballem w roli Mariusa (szczególnie w przypadku tej postaci widać różnicę mieży tym arcydziełem musicalowym a filmem. Moim skromnym zdaniem aktor grając Mariusa nie sprawdził się w ogóle nawet nie śpiewa tylko jęczy szczególnie przy jednej z moich ulubionych piosenek z Les Mis czyli Empty Chairs ...) oraz wersja z 2010 na 25 rocznicę gdzie w roli Eponine pojawia się ta sama aktorka co w filmie czyli Samantha Barks i w obu wersjach jest świetna.
Tak więc szkoda że przed filmem nie zobaczyłaś na prawdę na podstawie czego jest ten film ale na wspaniałe dzieła nigdy nie jest za późno i jestem święcie przekonany, że spodobają ci się obie :)
A bo może się z Jeanem solidaryzujesz? To też był złodziej. Też małego formatu, więc pewne podobieństwo istnieje. On co prawda kradł z głodu, na dodatek nie swojego, więc niejako był usprawiedliwiony. Ale przynajmniej się tego wstydził. A ty się chwalisz dookoła. No cóż.
Gdzie ja sie przepraszam chwale dookola?.....
Dla twojej wiadomosci pobieranie plikow torrent nie jest przestepstwem. Nie jest przestepstwem pobieranie ich i posiadanie na wlasny uzytek, przestepstwem staje sie wtedy kiedy je rozpowszechniasz (share, upload) lub czerpiesz z nich jakis zysk. Posiadanie na uzytek wlasny w zaden sposob nie lamie prawa. Moge pobrac lub isc do wypozyczalni i zrobic kopie filmu, i ogladac go 100 razy W domu. Nie lamie prawa.
Wiec nastepnym razem radze sie najpierw zapoznac w temacie a poniej oskarzac, porownywac kogos.
Ple, ple, ple i jak to się nauczyli złodzieje usprawiedliwiać. Sam nie kradniesz, tylko korzystasz z cudzej kradzieży, jasne, dzięki temu jesteś kryształowo czysty. Znaczy jeździsz kradzionym autem, ale nie ty je ukradłeś, więc czego się czepiają... Ale dalej jesteś złodziejem w oczach ludzi, którzy za własność intelektualną płacą, mimo że mogliby sobie jak ty wziąć, czyli mówiąc prosto ukraść. Bo dzięki temu ten wstrętny, bo za bogaty, Hollywood następne miliony wpakuje w następny film, który ty ukradniesz, a ja kupię. Wiem, wiem, w oczach takich jak ty, jestem ciężkim frajerem, bo po co płacić, jak można ukraść. I dobrze mi z tym. A nie, nie ukradniesz, pozwolisz komuś ukraść, a potem sobie popatrzeć mimochodem.
Po pierwsze - Filmy dobre, mowie tu dobre bo takie ktore naprawde zarabiaja za to ze duzo wysilku i myslenia w nie wlozono, w pierwszy tydzien zarabiaja tyle, ze ten procent ktory stracily poprzez piractwo jest tak maly ze profit ledwo go odczuwa.
Absolutnie nie sadze ze jestes Frajerem, (wrecz przeciwnie...pozatym nie osadzam cie) przez to ze nie pobierasz filmow z internetu. Nie mow mi ze ty kupisz film a ja go "ukradne" i jestem zlodziejem. Poniewaz, na przyklad The Dark Knight i The Dark Knight Rises, nie pobieralem filmu poniewaz nie chcialem go marnowac (tak ogladniecie kopi pobranej jest dlamnie w malym stopniu lekkim zmarnowaniem filmu poniewaz nie wyciagam od niego 100% tego co ma do zaoferowania - pod warunkiem ze ma to, (jak wczesniej powiedzialem 'dobre' filmy) tylko wolalem isc do kina gdzie moglem go zobaczec w Imaxie i na duzym ekranie, po przyjsciu z kina, pobralem kopie BlrRip i walkowalem ja 3 razy w miesiacu az do wyjscia na BluRay'u bo tak mi sie podobal, nastepnie kupilem kolekcjonerska edycje na bluray'u. Ty myslisz ze naprawde dobry film, te warte jak np. TDK, Cloud Atlas, i moglbym tu wymienic milion innych tytulow ja pobieram i specjalnie nie ide do kina zeby nie zaplacic lub kupic na dysku tylko pobieram z torentow - gdzie nawet najlepiej zripowana kopia bedzie kaleczyc, obraz, klatki i dzwiek. Nie, ja czerpie przyjemnosc z dzwieku i obrazu jaki otrzymam na oryginale gdzie zajmuje to naprzyklad 8gb. Prawda pobiore film, tylko ze 99% przypadkow rowniez wczesniej pojde do kina a jak mi sie film spodoba to pozniej kupuje go na bluRay'u.
Niwiem czy to co powiedzialem ma jakis sens poniewaz ty i tak juz mnie oceniles i wiesz lepiej czy ja pobieram czy jak podchodze do filmow.
P.S. poczytaj sobie troche o temacie w ktorym jest napisane "dlaczego wiekszosci Artystow piractwo przynosi profit."
Szybki dowod na to ze piractwo nie zabija kinematografi komercyjnej.....zobacz sobie od czego wnioski, oskarzenia i ogolna jazda na piractwo sie zaczela - od grup, wydawcow, firm, i producentow muzycznych, a nie producentow filmowych.