PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=599595}

Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109180
5,8 55 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Wiedziałam, że to będzie musical. Lubię musicale. Ale musical to dla mnie: akcja - przerwa na śpiewanie - akcja - przerwa na śpiewanie i tak dalej. Ale śpiewane wszystkie (prawie) dialogi? Po pierwszych pięciu minutach wzajemnego wycia na linii Crowe - Jackman miałam ochotę wyłączyć. Ja rozumiem: Javert śpiewa o swoim losie, Jean śpiewa o swoim, galernicy śpiewają, jak to im źle. Ale czy dialogów naprawdę nie można sobie było odpuścić?

Jednak nie wyłączyłam. Myślę: "będę twarda". Po pół godzinie coś zaczęło mi już tak mocno nie pasować i tak bardzo chciałam wiedzieć DLACZEGO KTOŚ TO ZROBIŁ I PO CO KTOŚ TO WYMYŚLIŁ, że zrobiłam research i odkryłam, że to nie jest adaptacja książki, tylko ściślej mówiąc adaptacja musicalu. To, co widziałam stało się w pewnym sensie bardziej zrozumiałe, co nie znaczy, że zrobiło lepsze wrażenie. Na tym polega problem tego filmu: co nadaje się na scenę, niekoniecznie dobrze wygląda w takiej konwencji przed kamerą. Pewne sceny irytowały mnie ewidentnie, były zbyt "rwane" (sekwencja: pierwsze spotkanie Mariusza z Cosette, napad Threnadierów na Jeana, rozwiązanie całej tej akcji) i mało "filmowe". Jeśli się o nich pomyśli, jakby były wykonywane na scenie - gdzie nie ma czasu ani możliwości na częste zmiany scenerii i budowanie klimatu - wtedy rzecz staje się zrozumiała. Ale, na Boga, to jednak plan filmowy, a nie deski teatru.

Kolejnym problemem jest patos. Jeśli ktokolwiek chce wiedzieć, jak NIE przedstawiać rewolucji, powinien obejrzeć ten film. Jest jej bardzo dużo, a mimo to nie wiadomo do końca, o co chodzi. Że ucisk i że generał Lamarque. No tak, ale co z tego, że ucisk i że generał Lamarque? Choć przyznam szczerze, że ten wątek uważam nawet za słabą stronę samej książki.

Co mi się podobało? Scenografia. Kostiumy. Absolutnie fantastyczna talia Eponiny (choć tej Eponiny było ciut za dużo, znowu się we mnie odzywa mania porównywania do książkowego oryginału). Dziwki i małżeństwo Threnadierów - czyli zbiorowe sceny śpiewane jako najbardziej musicalowe i to musicalowe w sposób, że się tak wyrażę, pasujący do kina. Choć sami Threnadierowie powinni chyba być bardziej groźni niż tak śmieszni, ale z tego co zbadałam na YT, to musicalowi tez tacy byli, więc już zamilczmy o tych książkowych. Piosenki: "Lovely Ladies", "Master of the House" i "Do You Hear the People Sing" to właściwie jedyne melodie, jakie mi się mocniej wbiły w pamięć, reszta taka trochę na jedno kopyto, no ale wiadomo, tak było w musicalu, więc to nie do końca jest zarzut wyłącznie do twórców filmu.

Co do śpiewu nie wypowiadam się - aktorzy to nie profesjonalni śpiewacy i choć "Chicago" to to nie jest, to tragedii jednak też nie ma (przynajmniej jeśli się ogląda film, słuchanie samego soundtracku, fonii nieuzupełnionej wizją, zrobiło już na mnie wrażenie nieco gorsze). W ogóle o samym aktorstwie jako takim też nie chcę się wypowiadać ze względu właśnie na te nieszczęsne śpiewane dialogi. Nie, że było źle, po prostu ciężko mi to ocenić.

Ogólnie rzecz biorąc mam problem z tym filmem. Jest irytujący, a mógłby taki nie być. Jest nierówny. Trzeba się do niego długo przyzwyczajać. W jednym momencie widz kiwa się w takt muzyki, a w następnym ma ochotę nacisnąć przycisk STOP.

ocenił(a) film na 9

,, (...)i odkryłam, że to nie jest adaptacja książki, tylko ściślej mówiąc adaptacja musicalu.(...)"
--------------------------------
Musical jest z całą pewnością adaptacją powieści przystosowaną na potrzeby sceny. Nie ma wymogu, adoptując na scenę utwór literacki, trzymania się sztywno pierwowzoru. Czasami się inaczej nie da. Zresztą reżyser filmu również pozwolił sobie na odstąpienie od musicalu teatralnego, na pewno przynajmniej w jednej ze scen. uświadomiłem sobie to dopiero po obejrzeniu filmu, także można chyba zaryzykować stwierdzenie, że ze względu na wiele punktów zbieżnych musical kinowy jest adaptacją zarówno powieści jak i musicalu scenicznego.

sieciowiec652

A jak to wygląda z polskim tłumaczeniem? Są rymy, czy śpiewacy rymują, a w polskich napisach proza?

ocenił(a) film na 9
Pete

Sam posłuchaj

Schyl kark
http://www.youtube.com/watch?v=75bJJvNHFHY
Wyśniłam sen - Fantyna
http://www.youtube.com/watch?v=rFpE7vUO4C0
Eponina - Sama wciąż
http://www.youtube.com/watch?v=feFo_4BiNDM
Thenardierowie
http://www.youtube.com/watch?v=p1J31jvs4-g
Słuchaj kiedy śpiewa lud
http://www.youtube.com/watch?v=V4rxBcs2neM
Jeszcze dzień
http://www.youtube.com/watch?v=vUF_nrYRFvQ
Pusty stół i puste krzesła
http://www.youtube.com/watch?v=Bat1hVrYYDY
Samobójstwo Javerta
http://www.youtube.com/watch?v=BMlSZNS9AuE
Epilog
http://www.youtube.com/watch?v=zbDlu-KYHLw

sieciowiec652

Dzięki za linki. Bardzo fajnie się tego słucha. Chodziło mi jednak bardziej o polskie wydanie na Blu-Ray lub ewentualnie jak to wyglądało w kinie. Czy będzie tłumaczenie dosłowne, czy takie jak w wykonaniu "Romy"?

użytkownik usunięty
sieciowiec652

Kramu tego król... <- Dla tego utworu warto było pójść do Romy. Pan Tomasz Steciuk był w tej roli zabójczy (choć i tak wolę jak Upiorzy ;))
W filmie w kółko czekałam na tą scenę... a i tak w głowie miałam tylko głos Tomasza xD