Żeby nie było.Nie przepadam za musicalami i czekałem chwilę żeby obejrzeć ten film.I mam problem.Niestety ciągle śpiewali nawet imiona.po pół godzinie miałem dość.Całkiem przyzwoicie nakręcony obraz i ta historia straciła wiele na ciągłym jęczeniu na jedno kopyto.Okropne przeżycie.Normalne wersje Nędzników 1000 razy lepsze.
Ja poszedłem z moją dziewczyną.I Powiem ,że już 100 razy wolę jej romanse niż ten film.
Przecież właśnie na tym polega musical. Przed pójściem do kina chyba wiedzieliście, jaki to gatunek. A prawdziwy musical oznacza, że prawie wszystkie kwestie są śpiewane. Co za tępy naród. Idzie do kina na musical i jest zdziwiony, że dialogi są śpiewane. Boże, widzisz i nie grzmisz.
Dlaczego obrażasz Naród ?Napisałem wyraźnie,że próbowałem ten film obejrzeć pomimo,że to musical i wiedząc iż mają tam śpiewać.Pisałem o swoich odczuciach,że nie da się go w ten sposób oglądać a cała przyjemność zniszczyło to ciągłe i wiele razy niepotrzebne śpiewanie.Co ciekawe oglądałem kilka musicali choćby Deszczowa Piosenka itp i te dało się obejrzeć.Nie oceniam klasy tego musicalu ale jako film jest w sumie porażką.Pamiętaj Naród nie zapomni ,że wzywasz Boga zamiast uważnie przeczytać tekst.Ale logika nie jest Twoją mocną stroną.
No chyba jednak nie wiedziałeś, czym jest musical, skoro napisałeś ".I mam problem.Niestety ciągle śpiewali nawet imiona". Z tej wypowiedzi chyba wszyscy wywnioskują, że twoim problemem jest to, że "ciągle śpiewali". A to mój kochany katoliku nie jest akurat nowość, że w musicalu ciągle śpiewają. Pozdrawiam.
A co do Narodu, na pewno nie będzie zadowolony, że reprezentuje go ktoś taki, jak ty, czyli człowiek niepojętny i w obronie własnej zaprzeczający sam sobie.
Uderz w stół a nożyce się odezwą.Wiem czym jest musical i próbowałem się do niego przekonać-niestety nie udało się.Szkoda.Naród się składa z różnych osób i jest w nim miejsce również dla takich "pojętnych inaczej" jak Ty.Poszedłem na film,nie podobał mi się i napisałem dlaczego.Każdy ma prawo do swoich odczuć.A o co chodzi Ci z katolikiem nie mam pojęcia,może masz jakieś kompleksy w tym temacie?Sprawdź sobie w słowniku co znaczy apastazja.
Wiem czym jest apastazja. Wspomniales o bogu wiec stwierdzilam ze musisz bardzo byc mu oddanym o.O
To już bez religijnych tematów.kilka osób pomogło mi zrozumieć czym jest musical i ten film.I za to wszystkim dziękuję,za dyskusję i za przekazaną wiedzę.
A co to jest apastazja?
Apostazja to wiem... Ech, naukowcy... uczył Marcin Marcina...
Każdy popełnia jakieś błędy. PRZEPRASZAM za literówkę...ludzie większe błędy popełniają.
Zauważ,że jest grono entuzjastów mających przeciwne zdanie. Sądzę,że film ilością widzów może pobić np. ,,Titanica" Wystarczy,że na projekcję na całym świecie pójdą wszyscy ci, którzy oglądali spektakl w teatrze a zapewniam, że wyjdą w większości z kina zachwyceni. Ten film skazany jest na gigantyczny sukces artystyczny i finansowy.
Nie mówię ,że nie.Ale sporej części nie podoba się forma tego filmu na podstawie klasycznej powieści.Swoją drogą pamiętam tłumy na nocnych seansach Titanica bo na normalne nie było już biletów.
Ale to jest film nie tyle na na podstawie powieści a wierne przeniesienie musicalu na ekran. A ponieważ spektakl jest objęty patentem to każde wystawienie spektaklu w każdym kraju było dokładnie kontrolowane by nie odbiegało od oryginału. To samo dotyczy filmu, reżyser miał bardzo ograniczone możliwości i nie mógł zignorować śpiewanych partii.
A co do Titanica, to jednak nie przesadzajmy, nie przesadzajmy, nie te czasy i nie ta forma.
Zgadzam się, napisałem jednak o sukcesie finansowym, wiadomo,że oba dzieła są skierowane do różnej publiczności. Chociaż w tym wypadku mogę się mylić.
Akurata musical wcale nie oznacza, że WSZYSTKIE dialogi są śpiewane, więc się tak bezsensowanie nie madrkuj i nie obrażaj ludzi.
Film nie był zły, ale zapewne mniej by bolało słuchanie, gdyby dobrali aktorów, którzy lepiej potrafią śpiewać, a nie tylko wyglądać.
Długo czekałam na ten film- fakt, że jest on musicalem nieco mnie rozentuzjazmował. Zeby nie było- musicale lubię, cenię, czerpię przyjemność z ich oglądania. Jeśli chodzi o Les Miserables - nie zawiodłam się. Genialne "dialogi". Inaczej tego opisać nie mogę. Owszem, niektóre sceny były dość nudne - pisze o solówkach. Jednak podsumowując, film mnie i rozbawił i wzruszył, chociaż tych momentów było o wiele więcej. A scena z małym chłopcem gdy jedzie na wozie- super, nic dodać , nic ująć, podobnie jak ostatnia scena filmu. Myśle, że to jedna z najlepszych produkcji ostatnich miesięcy, a w kinie dobrze wydane pieniądze. I nie wiem, czemu krytykować film, bo jest musicalem, skoro wiedziało się, co się będzie oglądać. I wiadomo, że w filmie tego typu nie puszczą piosenek "na inne kopyto" bo nijak by się to miało do całości.
Dziękuję za szczerą wypowiedź,teraz już wiem dlaczego śpiewali na jedno kopyto.Fakt ludzi było w kinie sporo.Mnie ten film nie przekonał do musicali ale jeszcze raz dziękuję bo dużo mi wyjaśniłeś.
A co oczekiwałeś, że Ci wyskoczą z jakimś małodrmataycznym kawałkiem, przy którym wszyscy tańczą, bawią się, śpiewają? Oh wait. Widocznie niedokładnie oglądałeś film, albo Ci się przysnęło w trakcie.Btw. A jak myślisz, o czym innego mogą śpiewać i jak mogą śpiewać nędzarze, jak nie o władzy, miłości i nadziei? To nie Mama Mia czy Greace, żeby nagle Travolta Ci wyskoczył ze swoim backslidem a Meryl Streep machała tyłkiem;>
o dzięki Ci za pozytywną odpowiedź i pozytywną opinię. Wibieram się jutro do kina wiec mam nadzieję się nie zawieść. Lubię musicale i opery wiec chyba uda mi się wytrzymać na filmie?? Te negatywne opinie tylko wzbudzają zamęt
Wiadomo, że każdy od filmu oczekuje czegoś innego i każdy ma na jego temat inna opinię. Jak dla mnie film - rewelacja, chociaż szczerze mówiąc do spektaklu się nie umywa. Miałam okazję oglądać w ROMIE "Les Miserables" i muszę Wam powiedzieć, że było to coś zachwycającego. Naturalnym jest natomiast, że film nigdy tak nie wzruszy jak spektakl teatralny. Co do samego filmu to jeden z lepszych jakie powstały - jedno z lepszych przeniesień musicalu na wielki ekran...
Lutek, miałeś okazję oglądać "Les Mis" na żywo? Myślę, że jak się go obejrzy w teatrze to potem jest całkiem inny odbiór w kinie. Wyjaśnia się wtedy wiele rzeczy, chociażby rodzaj, styl i natężenie piosenek :)
W porównaniu z tymi gniotami, które teraz powstają to ten film mocno nad nimi góruje!
pozdrawiam
Tak, mialam na mysli filmy- musicale. Nie komentuje samych spektalków, performanców, bo to inna działka, kazdy wystep jest inny, oryginalny i nie do podrobienia w teatrach.
Znam musicale gdzie śpiewają o wiele mniej.Po prostu nie spodziewałem się ,że to będzie takie męczące to ciągłe zawodzenie.Może się dziwisz ale nie wszyscy lubią jak widać musicale lub inne gatunki.
Rozumiem, że można czegoś nie lubić, natomiast tego,że idzie się do kina na gatunek, którego się nie lubi i potem narzeka na cechy tego gatunku w odniesieniu do obejrzanego filmu, już nie rozumiem.
teraz to trochę 'śmiechłam' z powodu zdania powyżej.
"znam musicale , gdzie śpiewaja o wiele mniej". Btw, ja mam takie pytanie, czym się kierowałeś w wyborze filmu, bo z pewnością wczesniej nie zerknęłeś na trailer, ani o wzmianki na temat tego filmu. Jak ograniczonym trzeba być, by pójść na rtaki film do kina, który na pewno nam się nie spodoba. Strata czasu, pieniędzy i szkoda miejsca w kinie;)
Wyjaśnię Ci zatem.Poszedłem na film bo mimo mojej awersji do musicali chciałem obejrzeć to "dzieło" i samemu się przekonać dlaczego ma tyle nominacji do oskara.Wrażenia po seansie mam przykre ale to moje odczucie.Nie ograniczam się do jednego gatunku,chciałem zobaczyć coś co polecają inni.Teraz już wiem ,że długo nie pójdę na żaden musical do kina i nie będę nikomu zajmował cennego miejsca.Zostawię go dla takich znawców jak Ty bez żadnych ograniczeń.
Ja też jestem rozczarowana tym filmem. Bardzo podobała mi się książka, a w filmie wiele najciekawszych wątków (jak dla mnie) pominięto... Jak zwykle, im bardziej reklamowany i nagradzany film, tym mniej mi się osobiście podoba... Jakbym nie przeczytała wcześniej książki, to bym nie wytrzymała kilkunastu minut... Spodziewałam się czegoś lepszego. Pozdrawiam :) A aktorka, grająca Eponinę, to już w ogóle nie pasowała do roli... To samo Russel Crowe w roli złego policjanta... Oczywiście, to tylko moje skromne zdanie :)
Tyle że, jak już wspominano, nie jest to ekranizacja książki, a przeniesienie musicalu westendowskiego na ekran :)
Mam bardzo podobne odczucia.Jako film im nie wyszedł a jako musical nie do oglądania.
Ja jebe co za ludzie. Koleś całkiem sensownie tłumaczy a wręcz wbija wam młotem do pustego cabanu dlaczego na filmie się zawiódł, podaje przy ty całkiem sensowne argumenty, a taka jedna mądralińska z drugą, próbuje go za wszelką cenę ośmieszyć. Musical to forma filmu która nie ogranicza się WYŁĄCZNIE do kwestii śpiewanych i z podobnym nastawieniem podszedłem do tego obrazu. A że podobnie jak założyciel tematu nie należę do grona tak wybitnych i uduchowionych koneserów sztuki jak ty, zwyczajnie po ludzku ciężko mi ten film było zdzierżyć. DOTARŁO?!