Jak wyżej napisałem Rusell Crowe jako Javert był najlepszym aspektem filmu. Oceniając film na zimno dwa dni po seansie twierdzę, że zasługuję on na ocene 7/10 maksimum 8/10. Ma dwa poważne minusy 1) jest zbyt pompatyczny patos w kilku momentach aż się wymusza na widzu wzruszenia tanimi trickami, dla mnie przegięciem jest scena zastrzelenia małego Gawrocha, bo już tyle razy tego rodzaju "patriotyczny" smaczek się widziało w innych filmach, że to już nie robi wrażenia. Możnaby było chłopaka uśmiercić w scene rzezi wszystkich innych buntowników, kiedy Jan VanJean uciekał kanałami niosąc na rękach rannego. 2) Minus to brak sceny prologu, chyba najważniejszej dla całej powieści Victora Hugo, w której Jean Van Jean kradnie ten słynny bochenek chleba. To tyle ode mnie jak na obecne czasy film na pewno przyzwoity, ale do arcydzieła mu jeszcze daleko.
Pozwolę sobie odbić te dwa minusy :) film zrealizowano nie na podstawie powieści, tylko na podstawie musicalu Shonberga, i zawarto w nim wszystkie sceny według wzoru przedstawienia. Tak w musicalu nie ma sceny pokazujacą przeszłości Valjeana, a Gavroche umiera w- jak na musical przystało- sceniczny sposób, i śpiewając swoją partię.