Les Misérables: Nędznicy

Les Misérables
2012
7,3 109 tys. ocen
7,3 10 1 109323
5,9 47 krytyków
Les Misérables: Nędznicy
powrót do forum filmu Les Misérables: Nędznicy

Parafrazując tytuł znanego filmu odnoszę się do podejścia nas, Polaków do filmu ,,Nędznicy".
Najogólniejszy wniosek po wczorajszym seansie jest taki: film jest skierowany wyłącznie do
wielbicieli musicali, b.dobrego kina, gry aktorskiej i warsztatu reżyserskiego. Jeżeli ktoś
oczekuje od tego filmu dobrej zabawy czy humoru to nie powinien iść na ten film. Znając
ogólny gust Polaków, lubiących tanią rozrywkę kinową (rekordowe tłumy na ,,Ciachu" czy na
,,Weekendzie"), prosty przekaz i fabułę, większość z nas będzie nudzić się na tym kinie,
wieszać na nim psy, między innymi że śpiewają i śpiewają, że to musical (sic!),a nie żałosna
komedia rodem z polskiej wytwórni. I można tak długo wymieniać czytając wpisy na forum.
Jeżeli wybieramy się do kina, po to aby pojeść popcornu, pogadać z przyjaciółmi lub po prostu
wyrwać się z domu, to ludzie wybierajcie takie filmy które odpowiadają waszym gustom! Potem
tylko słyszeć żałosne jęki, że ten film to jakaś trzygodzinna kara lub filmowy bubel.

ocenił(a) film na 9
camillo_kp

Nie pozostaje mi nic, tylko się zgodzić. Po pierwsze dlatego, że byłam na seansie w dniu premiery i nigdy chyba nie czułam większego zażenowania w kinie - większość osób przyszła, żeby poszeleścić papierkami od chipsów i innych słonych przekąsek, ale byli nawet tacy, co pomylili salę kinową z pubem i zwyczajnie upili się podczas filmu (jak można się domyślać wcale nie zachowywali się po cichu). Nie wiem czy to kwestia "polskości", skłaniałabym się raczej ku temu, że to kwestia chamstwa i prostactwa, ale jeśli chodzi o polskość, to faktycznie jest takie powiedzenie, że w musicalu Amerykanin czeka na piosenkę, Polak czeka aż się ona skończy (nie wywyższam przy tym kultury amerykańskiej, sądzę, że wynika to również z tego, że musical jest ich produktem narodowym). W tym sensie to faktycznie nie jest film dla Polaków. A w każdym razie nie dla każdego :)

myianta

A może dla przeciętnego Polaka zbyt dużym wysiłkiem intelektualnym jest oglądnąć jakiś mądry i dobry film? Najlepiej iść do kina i pokazać swoje prostackie nawyki i zachowanie, a myślenie zostawić w domu na półce. U nas kompletnie nie ma kultury oglądania filmów w kinie, a szczególnie w multipleksach.

ocenił(a) film na 9
camillo_kp

Powiem wam, że z zachowaniami które tutaj opisaliście w kinie się jeszcze nie spotkałem ( poza popcornem ), ludzie siedzą cicho i oglądają spokojnie film. A po moim profilu widać na jakie filmy ja chodzę ( co prawda nie te "Polskie arcydzieła"), ale raczej nie są to filmy na którymi trzeba sporo rozmyślać :). No, niedawno byłem na filmie " Atlas chmur" , który stanowi lekki wyjątek. Jeżeli chodzi o nędzników, to bardzo rzadko oglądam musicale, tyle pochwał słyszę o tym filmie, że chyba się skuszę, zwłaszcza, że obsada bardzo przypada mi do gustu.

ocenił(a) film na 7
camillo_kp

Jakby nie patrzeć film jest zdecydowanie za długi... Jak lubię oglądać filmy to już dostawałem nieskoordynowanych ruchów. Poza tym trzeba znać realia epoki, wymowę książki, żeby w pełni zrozumieć film... I to męczące śpiewanie zwykłych dialogów... Zdjęcia, scenografia, aktorzy pierwsza klasa. Bardzo dobra muzyka, ale zbyt często używanie tych samych motywów muzycznych przez co przy 10 piosence wszystko się już zlewa w uchu odbiorcy...

ocenił(a) film na 8
camillo_kp

Można smęcić, można narzekać na "polaczkowatość" niektórych i ich tani gust, ale nie sprawi to, że Les Miserables stanie się nagle wybitnym dziełem, bo takim niestety nie jest. Deszcz nagród, mocna promocja w mediach - wszystko to powodowało, że spodziewałem się czegoś zapierającego dech w piersiach, a otrzymałem tutaj obraz mocno przeciętny. Słaba, statyczna gra Crowe'a i Jackmana, totalny brak napięcia w relacji Valjean-Javert, słabość fabuły (film się po prostu ciągnie i ciągnie), śpiewanie nawet najprostszych kwestii... Na plus muzyka, sceny zbiorowe (zwłaszcza ostatnia), świetne wykonanie "I dreamed a dream" w wykonaniu Hathaway - choć moim zdaniem sam Oskar za to + oszpecenie się do roli, to byłaby przesada ;)

ocenił(a) film na 9
mash2

Trudno jest roztrzygać, czy dzieło jest wybitne, czy nie (bo co takiego świadczy o wybitności lub jej braku?). Mnie dla od miany Crowe zachwycił i z każdym seansem zachwyca coraz bardziej, żadnej słabości fabuły nie zarejestrowałam, a kwesti śpiewanych jak najbardziej się spodziewałam, więc nie stanowiło to dla mnie zaskoczenia. I chyba nie tyle o polaczkowatość tu chodzi, bo przecież są Polacy, którzy filmem są zachwyceni i tacy, którzy mimo braku zachwytu potrafią się w kinie zachować. Chodzi chyba bardziej o to, że nasz naród nie jest "targetem" dla tego filmu, bo u nas tradycja musicalowa po prostu nie istnieje. A przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim ma to miejsce w USA. Sądzę, że w tym samym stopniu Amerykanie nie doceniliby filmów Barei np. Ale uogólniać też nie ma co - ostatecznie kiedy idzie o sztukę (nawet filmową) to zdania zawsze będą podzielone i to, co jedni uznają za zwykły pisuar, inni wezmą za wspaniałą fontannę (i jedni i drudzy będą mieli absolutne prawo do swojego zdania) ;)

mash2

Tu nikt nie mówi, że narzekanie na Polaków sprawi,że film nagle stanie się arcydziełem. Podniesione tu zostało podejście ludzi do tego filmu. Nędznicy to bardzo dobry musical, szczególnie w wykonaniu scenografii, kostiumów i w grze aktorskiej i przede wszystkim w muzyce. Film długością jest w sam raz, kiedyś narzekano na filmy trwające dłużej niż 90minut, ale normą stają się długie filmy czy dzielenie ich na części a to ze względu na to że opierają się na złożonych historiach ( nie podoba mi się za to podzielenie Hobbita na 3 części). Mnie również nie podobało się, że pewne dialogi były śpiewane choć stanowiły jedynie proste przekazywanie informacji. Gdyby zastosowano wówczas normalne dialogi, nie atakowano by ten film, że wszystko w nim zostało ,,wyśpiewane".

ocenił(a) film na 8
camillo_kp

Fakt, zapomniałem jeszcze o kostiumach i scenografii, które są na świetnym poziomie. Nikogo chyba nie zaskoczyły kwestie śpiewane, przecież każdy wiedział, że idzie na musical. Jednak śpiewanie każdej kwestii, choćby tych najprostszych w stylu przedstawianie się, na dłuższą metę było męczące.

Dla mnie Crowe w ogóle nie grał - jedna mina przez cały film.

Co do braku tradycji musicalowej - nie wiem, nie chce mi się sięgać do statystyk oglądalności chociażby Upiora w Operze (z Butlerem) i porównywać ich z innymi filmami, ale taka Mamma Mia (choć nie jest to klasyczny musical) chyba przypadła do gustu Polakom i kina na brak widzów nie narzekały ;)

Co do długości - to moje subiektywne odczucie, dla mnie fabuła jest rozwleczona, ale to już chyba nie wina samego filmu, tylko "Nędzników" jako takich.

mash2

Crowe grał jak XIXwieczny francuski Gladiator ;P

ocenił(a) film na 9
mash2

Tak, tak, ale czym innym jest chodzenie na musicale a czym innym produkowanie ich - zauważ, że wszystkie wymienione filmy są produkcjami amerykańskimi, bo tam tradycja musicalu rozwija się od lat 20. A u nas co? Ja na "Skrzypku na dachu" byłam w Teatrze Wielkim (a przecież musical i opera to dwa różne gatunki) - wydaje mi się, że to świadczy o braku tradycji musicalowych :)
To prawda, że mimika Crowe byla oszczędna, ale wydaje mi się, że też takie było założenie - tzn. trudno, żeby targały nim jakieś metafizyczne rozterki i uniesione emocje; grał właśnie postać niezwykle sztywną i opanowaną, a jako dowód takiego rozumienia podam ostatni numer wykonywany przez niego - tj. Javert's Suicide (szczególnie początek aż do słów "It is either Vaanjean or Javert"), gdzie następuje pewna eskalacja emocji i dopiero wtedy pozwala sobie na jakieś załamania głosu, czy uczucia wyrażane mimiką (wciąż oszczędnie, bo to wojskowy i to w pełnym stereotypie realizowany). Absolutnie nie chcę tutaj wszcząć żadnych kłótnich dotycznących gry aktorskiej RC, ale zastanawia mnie strasznie dlaczego zbiera takie baty - wg mnie wokalnie przewyższał nominowanego do Oscara Hugh Jackmana i poruszył mnie bardzo w tej roli...

ocenił(a) film na 8
mash2

Fabuła jest rozwleczona? Błagam! W tym filmie maksymalnie skrócili fabułę. Wręcz pominęli kilka wątków, które moim zdaniem są niezbędne żeby dobrze zrozumieć przesłanie Hugo. Pokaleczyli jego dzieło i wyszedł im melodramat... Szkoda. Osoba, która obejrzała ten film w żadnym wypadku nie może powiedzieć, że zna "Nędzników" Hugo...
Co do Crowea i jego Javerta... On właśnie taki był i Crowe zagrał go świetnie. Javert był jak skała, człowiek bez emocji i bez wątpliwości. Płytka postać, która dostrzega jedynie czerń i biel. Właśnie takie wrażenie można odnieść oglądając Crowea co znaczy, że dobrze zagrał swoją rolę.

camillo_kp

Pierwsze co zobaczyłam to tytuł tematu i przyznam, że odrobinę mnie zirytował. Pomyślałam " Według autora, jako Polka jestem za głupia do tego filmu?" Ale nie poddałam się złemu wrażeniu. I muszę zgodzić się z Tobą całkowicie. Jestem zaskoczona filmem, wspaniała muzyka (tak, kocham musicale) doskonała gra aktorska, zachwycające kreacje postaci; zwłaszcza Javerta, Valjean'a i Fantine. To nie jest film po to by iść się rozerwać i odmóżdżyć, bo to Polacy lubią najbardziej: odmóżdżać się na żałosnych i prymitywnych komediach. Musicale i filmy tego typu to już wyższa szkoła jazdy. Zbyt skomplikowane i wymagające dla prostych umysłów troglodytów.

Sasayaki

Ale nie musicale tupy High School Musical ;D Ja nie mowie, że Polacy są za głupi, choć mam ku temu coraz większe skłonności (ale nie odnośnie tego filmu, wniosek ogólny) tylko że po prostu nie dojrzali do takich filmów, gatunków czy form przekazu wartości artystycznych.

camillo_kp

Nie no...nie High School Musical :D to nie musical, to odmóżdżacz dla nastolatków, doskonały po egzaminach. Człowiek wymęczony fizycznie i psychicznie zaśnie momentalnie.
Polacy musicali nie lubią, bo wymagają one myślenia i zrozumienia. A jedyna obrona dlaczego nie lubią to idiotyczny argument " nie mają treści. I ciągle śpiewają"
No kurcze...Tylko idioci mówią coś takiego.

camillo_kp

wszyscy znają "nędzników" wiktora hugo, więc jeśli się ktoś wybiera do kina to raczej wie o czym to jest i że nie jest to komedyjka typu ciacho

BlueLips

No właśnie mogę Cię zaskoczyć i powiedzieć, że znam ludzi co nie znają ,,Nędzników" a tym bardziej Wiktora Hugo.

ocenił(a) film na 10
camillo_kp

Heh zaskoczyć , 98% Moich znajomych o Nędznikach słyszało tylko z moich ust, zapominasz że dzisiaj niestety naprawdę mało kto książki czyta, a tym bardziej liczące tyle stron co Nędznicy. Przykre to ale prawdziwe.

Soliloquium

Przykre, że masz takich znajomych.

ocenił(a) film na 10
camillo_kp

To nie jest kwestia narodowości, że większość ludzi nie rozumie/nie kupuje/nie ogarnia Nędzników, ale to polska cech być z tego dumnym. Nikt tak jak Polacy nie jest dumny ze swoich przejawów prostactwa i tylko w tym kraju jakieś głębsze czy po prostu inne gusta są atakowane jakby były czymś złym i zagrażającym społeczeństwu.

użytkownik usunięty
camillo_kp

Najbardziej śmieszą mnie zarzuty o śpiewanie w tym filmie.

ocenił(a) film na 9

Może niektorzy spodziewali się rapowania zamiast śpiewu i stąd te zarzuty... ;)

myianta

Ja spodziewałem się pewnych proporcji między śpiewem a normalnymi dialogami.

ocenił(a) film na 9
pankracy7

ale przecież ten musical nie jest żadną nowością - jest ekranizacją scenicznego przedstawienia, w którym nie ma dialogów mówionych i dlatego dziwią mnie zarzuty o śpiewanie. nie mówię, że trzeba przed seansem przygotować się czytając recenzje, czy oglądając trailery, ale przecież nie można iść na film w ogóle nie mając o nim pojęcia, a potem denerwować się na zastaną rzeczywistość :)

myianta

Wersja z 1958 nie jest musicalem, tak samo serial. Więc wiele osób na podstawie takiej wiedzy mogło uznać, że ta także nie będzie.

ocenił(a) film na 9
pankracy7

ale zaraz zaraz, to albo spodziewamy się, że idziemy na zwyczajny film, albo spodziewamy się, że idziemy na musical, gdzie będą zachowane równe proporcje między śpiewem i dialogami - jedno i drugie zdaje się mówić, że wybieramy się na ten film zupełnie przypadkowo - nie mając o nim bladego pojęcia.. to jak to w końcu jest?

myianta

Jak nie mamy bladego pojęcia? W jednym i drugim przypadku mamy jakieś pojęcie czyli:
a) znamy cały zarys fabularny, nie znamy formy w jakiej zostanie to przedstawione
b) mamy wiedzę z "a" plus mamy informację o gatunku " Dramat, Musical", możemy nawet przeczytać krótki opis z FW "Adaptacja powieści Victora Hugo. Były więzień Jean Valjean dzięki pomocy biskupa zdobywa pozycję i zaczyna pomagać biednym i uciśnionym. Wciąż jednak prześladuje go inspektor Javert." Do tego widzieliśmy wiele musicali gdzie śpiewano, ale także były dialogi. Wypadkowa tych wszystkich informacji jest taka, że nie przychodzi nam do głowy, że przez cały film będą śpiewać.

pankracy7

wystarczyłoby wiedzieć, że film jest ekranizacją musicalu broadway'owskiego, nie zaś adaptacją książki Hugo. Wtedy, jak sama nazwa wskazuje śpiew przeważa w takiej produkcji - tyle. Nie trzeba się wczytywać w recenzję, opisy, opinie, ani tym bardziej podejrzewać, że to będzie powtórka z filmów, które już powstały, a mimo tego ma się jasność.

by the way, KOCHAM TEN FILM, MUSICAL I WSZYSTKO CO Z TYM ZWIĄZANE :P

ocenił(a) film na 10
camillo_kp

Ciekawe co piszecie. Byłem wczoraj na seansie Nędzników i byłem zaskoczony... przede wszystkim przejmująca cisza (średnia wieku 30 lat wśród oglądających) i oklaski po piosence "I Dreamed a Dream" w wykonaniu Anne Hathaway. Później oklaski na sam koniec. Wychodząc z kina widziałem zarówno kobiety, jak i mężczyzn który przecierali oczy z łez. Dla mnie to było swojego rodzaju uczta - bardziej teatr w połączeniu z musicalem. Naprawdę świetna ekranizacja, jak i książka. Reakcja ludzi ogromnym zaskoczeniem.

ocenił(a) film na 9
camillo_kp

TAAK! lepiej bym tego nie ujęła , brawo !!

Jagoshkova

"Jeżeli ktoś
oczekuje od tego filmu dobrej zabawy"
Czyli jak idziesz do kina, to nie oczekujesz, że będzie to dla ciebie formą rozrywki? Możesz znaleźć formy zamęczania się, za które nie będziesz musiała płacić.
"film jest skierowany wyłącznie do
wielbicieli musicali, b.dobrego kina, gry aktorskiej i warsztatu reżyserskiego."
Z musicalami się zgodzę, ale b.dobre kino to pojęcie czysto subiektywne, grę aktorską chyba każdy lubi co nie? Podobnie z reżyserią.
Nie głupio tak podpisywać się pod czasami niemądrymi słowami?

ocenił(a) film na 6
pankracy7

"Czyli jak idziesz do kina, to nie oczekujesz, że będzie to dla ciebie formą rozrywki? Możesz znaleźć formy zamęczania się, za które nie będziesz musiała płacić. "

Autorowi chodziło o dobrą zabawę w takim sensie że nie musisz za bardzo skupiać się na filmie bo fabuła jest tak bardzo złożona jak serwetka złożona na pół. gdzie nie ważne czy oderwiesz się na minute czy na 10 to i tak dalej będziesz wiedział o co chodzi w filmie, gdzie nie trzeba zbyt dużo myśleć i skupiać się w 100 proc na filmie, tylko przy okazji pośmiać się ze znajomymi, gdzie nie ma poważnej historii, tylko latają golasy z pokoju do pokoju przy hitach dody...

pankracy7

Może sformułowanie ,,dobra rozrywka" nie jest zbyt dobrze przeze mnie ujęte, ale chodzi mi o taką, która w swoim przekazie jest na tyle prosta, odwołująca się do głupich żartów, tanich chwytów, uproszczonych przekonań i uprzedzeń, łechtając proste, niewybredne,tanie gusta i guściki. Ja nie mówię, że taka rozrywka jest zakazana itp, ale wydaje mi się, że coraz więcej ludzi oczekuje takich elementów w filmach, a kpią z filmów dobrych, innych.

ocenił(a) film na 9
camillo_kp

Przepraszam, ze sie wtrace tak po srodku dyskusji. Oczywiscie, ze mozna miec chec obejrzec film nie wymagajacy skupienia. Sama czesto sobie cos takiego wlacze. Problem tkwi w tym, ze tego typu rozrywka dominuje nie tyle co w kinie, ale ogolnie w mediach. Osobiscie jestem tym zazenowana bo sie zastanawiam dokad to wszystko prowadzi? Co przyjdzie mi ogladac za kolejne pare lat? Poki co filmy typu "Ciacho", "Weekend" , "Baby sa jakies inne" i co wiecej programy w telewizji pokroju "Dlaczego ja?" , "Trudne sprawy" i "Ukryta prawda" mnie przerazaja i moim zdaniem sa niesmaczne. Istnieje rozrywka, ktora jest lekka i przyjemna, ale wciaz nie jest na tak niskim poziomie. Jednak widzowie wola ta glupia i odmuzdzajaca co nie wrozy dobrze na przyszlosc. Takie jest moje zdanie.