Zęby bolą od tego śpiewania. Javert w skórze Crowe z tą groźną miną wyśpiewujący zwrotki spod zmarszczonych brwi, to po prostu żałosny widok. I ci piosenkarze na barykadach. No nie litości... Ja rozumiem, że ludzie rozsmakowują się w śmierdzących serach, zielonych śledziach i przepysznych, czteromiesięcznych zbukach. Sam lubię sery. No ale to jest film tylko dla tego typu smakoszy.
Mnie z kolei nie przekonał Hugh Jackman - patrzyłam i widziałam w nim tylko śpiewającego Volverina :D
i tu wychodzi cała prawda o oceniających widzach filmweb-u. Ty widzisz Volverina, bo się kojarzy z tą rolą Hugh Jacman najbardziej. Więc jak gra w innym filmie np. Koda dostępu, czy ginagci ze stali to też go widzisz tylko w roli X-mana?? A florianf, to może nie będę poddawał twojej oceny komentarzowi, bo zacznę niemiłą dyskusję na noże. Zgodzę się, że Javert jest najsłabszą postacią z tych największych bohaterów, natomiast jeśli ty twierdzisz, że reszta to są piosenkarze, którzy robią siarę w filmie, to chciałem zauważyć, że kilka osób z obsady filmu gra na codzień ten musical na scenie teatru (w tym podczas 25 lecia tego musicalu w O2)
tak podrzucam informację do pomyślunku
Zauważ, że NIE oceniłam filmu. NIE NAPISAŁAM, że jest to aktor jednej roli. Tak mi się skojarzył i tyle :) Mój post był odpowiedzią na post, a nie oceną. A Crowe mi akurat nie przeszadzał.
Głównie moja odpowiedź skierowana była do florianfa. :) Pierwsze dwa zdania do Ciebie. Ale dzięki za skomentowanie :) ja się też zastanawiałem nad tym czy mi się nie będzie kojarzył z X-manem, ale po kilku minutach filmu od razu widziałem inną rolę. Dzięki i pozdrawiam
Wiesz argument typu "od 20 lat to śpiewają..." szalenie przypomina mi powiedzenie: "Ludzie jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić". To jest moja odpowiedź na temat popularności jakiegoś filmu, książki, osoby czy czegokolwiek. Ja chętnie podyskutuję o filmie, ale jeśli na obronę przytaczać masz zamiar argumenty "innym się podoba", "Został wspaniale oceniony", "od 20 lat znajduje swoich fanów. TO w ogóle nie mamy o czym rozmawiać. Nie interesuje mnie to, że jakiś film ma miliard odsłon na YT albo że jest wysoko/nisko w rankingach. DO tego muszą uciekać się ludzie, którzy nie mają swojego zdania. Ja mam swoje zdanie.
No to widać, że nie mamy o czym rozmawiać, bo pojawiła się ode mnie tylko informacja, że oni na co dzień to grają w teatrze, a ty już wysnuwasz jakieś argumenty, których nie przytoczyłem. Bo nic nie mówiłem, ze innym się podoba ... (tu dalej twoja wypowiedź.) No ale jeśli ty oceniasz film na 1 to to jest już przesada. Jak cię bolą zęby od słuchania jak inni śpiewają, to po co idziesz na musical? A porównywanie tego filmu do zbuków, czy śmierdzących serów to sory ale nieźle masz pojechane w bani.
Lubię śmierdzące sery :-)
I lubię wygrywać w dyskusji. Na razie jest trzy zero dla mnie. Zaraz Ci to udowodnię.
1. Sarkasz na to, że ja dałem "przesadnie jedynkę" a sam dajesz przesadnie dziesiątkę. Dałem skrajną ocenę, ale i ty przecież dałeś skrajną. Brak inteligencji ujawnia się tu w tym pospolitym skrzywieniu myślenia u Ciebie "jak Kali to robić, to dobrze, jak nie-Kali to robić, to źle". Tu pierwszy punkt dla mnie.
Drugi punkt dla mnie: Nie odróżniasz fantazji od realiów - pomyślałeś że poszedłem na musical do kina i na tym podejrzeniu zbudowałeś interpretacje "koleś jest dziwny, bo nie lubi musicali a płaci za bilet". A tymczasem nie byłem w kinie, czego nie wziąłeś pod uwagę, widziałem film z zupełnie innego powodu i za darmo. Budowanie swojego zdania na własnych iluzjach to dowód na niedostatek inteligencji. Trudność w odróżnieniu własnych fantazji od faktów. Innej możliwości nie wziąłeś pod uwagę, typowe dla osób z ograniczonymi horyzontami.
No i trzeci punkcik dla mnie: Mówisz "A ty już wysuwasz argumenty, których nie przytoczyłem" - powiedziałem, że jeśli chcesz rozmawiać o filmie opierając się na tym, że komuś tam się podoba, jest popularny czy śpiewają w nim zawodowcy, to mnie taka dyskusja nie interesuje. To było zachęcenie do merytorycznej dyskusji. Mojej prawdziwej intencji (prowokacja, zachęcenia do dyskusji) nie udało Ci się wykryć. Nie odkryłeś prawdziwej intencji, więc ujawniłeś deficyt w rozumowaniu. Zgadza się?
Krótka wymiana postów. Trzy zero dla mnie. He he. Daj z siebie więcej, stań na wysokości zadania, omiń swoje pragnienie obrażania mnie, którym aż bucha od ciebie (pierwszy list "nie chcę komentować, bo zacznę dyskusję na noże", a w drugim już wprost "masz nieźle nasrane w bańce" - nie wytrzymałeś, co he he). Powiedz coś inteligentnego, co mnie zaskoczy. Obrażaniem nie zaskoczysz mnie w żaden sposób, ja i tak już zaczynam podejrzewać, że obrażanie to jest dla Ciebie chleb powszedni w pisaniu w necie. Brnąc w to tylko potwierdzisz moje podejrzenia. Chcesz, żeby się okazało, że mam rację?
W dodatku w dziedzinie "mienia nasrane w bańce" nie jesteś żadnym autorytetem. Przecież widać, że aż drżysz, żeby komuś powiedzieć jak bardzo ma nasrane w bańce, widać jaką Ci to frajdę sprawia. Wystarczyła malutka prowokacja z mojej strony, a już się na nią chwyciłeś jak szczupaczek na błysk.
Spręż się bardziej, postaraj się. Powinno to wyglądać tak: inteligentnie odparowujesz moje ciosy (zadałem trzy, a jak jesteś bystry to zauważysz przynajmniej cztery) i zadajesz swoje.
Jak widać nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Nie mam zamiaru z tobą prowadzić żadnej batalii bo nie mam takiej potrzeby. Ale spoko:
1- Ja dałem ocenę za cały film, a nie za to jak kto śpiewa. Jeśli ty dajesz ocenę to dajesz ją za cały film chyba, a nie za śpiew tylko i wyłącznie. - wiec nie widzę tu żadnego dla ciebie punktu.
2 - Nigdzie nie napisałem, że byłeś w kinie, napisałem, że "po co idziesz na musical". Sam sobie dopowiedziałeś kwestię kina, a mnie oskarżasz, że to ja coś dopowiadam tobie. A co do kwestii biletu i jego kupowania i twojej dziwności, to też sam sobie dopowiadasz kwestie, które rzekomo ja myślałem. Więc tak naprawdę to ty sam zbudowałeś sobie fantazję i na jej podstawie oceniasz mnie - tu też brak punktu dla ciebie
3- Oceniasz mnie na podstawie kilku wypowiedzi rzucając tekstami o braku inteligencji, czy braku szerokich horyzontów. Nie wiesz kim jestem, czym się zajmuję, ani co robię, więc w jaki sposób oceniasz mnie moją inteligencję i horyzonty? Jak widać to ty lubisz wywyższać siebie i nie wiem zupełnie po co szukać konfliktu z innymi, żeby pokazać jaki to ty jesteś mądry i wspaniały. - też żaden punkt dla ciebie.
4 - Tu wracamy do kwestii czytania ze zrozumieniem "pojechane" a nie "nasrane" w bani. Jest to trochę różnica, zwłaszcza jeśli wysnuwasz kolejne oskarżenia o tym, że lubię kogoś obrażać i jest to chleb powszedni. Kolejny raz to ty masz jakieś fantazje. Co do stwierdzenia "nie wytrzymałeś" to akurat w tym momencie odnosisz się do mnie jakbym emocjonalnie do tego podchodził, zresztą sam o tym piszesz mówiąc, że aż drżę, aby komuś powiedzieć, ale niestety muszę rozwiać twoje wątpliwości: NIE zarówno tą dyskusję, jak i inne na internecie traktuję bez emocjonalnie i na spokojne, więc żadna z twojej strony prowokacja "wędkarzu".
Więc reasumując, nie widzę tu żadnego punkty dla ciebie, a tym co sam napisałeś to strzeliłeś sobie 4 bramki samobójcze.
Pozdrawiam i nie oczekuję tak jak ty kontrataku, bo z czasem zacznie się to robić po prostu nudne.
No już jest nudne, bo nic ciekawego nie powiedziałeś. Na pierwszy punkt odpowiadasz tak jak do tej pory "moja ocena lepsza niż twoja" na drugi punkt nic nie odpowiedziałęś "poszedłeś na film" - no wiadomo co znaczy. Na potrzeby chwili oczywiscie chesz to zmienić, ale tu zero merytorycznej odpowiedzi. Trzy i cztery - idziesz w krok za mną, a powinieneś w krok przede mną. No i że nie widzisz żadnego punktu dla mnie. To oczywiste że nie widzisz :-)
W jednym wcelowałeś - nuda :-)
A mie podobało się wszystko i tak może nie od razu ale mam ochotę podelektować się tym dziełem jeszcze raz. Przyznałem temu obrazowi 9 bo uważam,że film jest rewelacyjny chociaż myślę,że ma szansę przejść kiedyś tam w przyszłości do historii kina jako arcydzieło.