Od razu muszę powiedzieć, że nie czytałem ani książki ani nie widziałem adaptacji teatralnej... Oceniam więc sam film.. I muszę powiedzieć, że się zawiodłem... Tyle czekania i czytania rożnych zapowiedzi... W końcu film zdobywa rożne prestiżowe #.. Człowiek oczekuję czegoś wybitnego a tu się okazuję, że Nędznicy to film aż, albo tylko "dobry"... Brak tu jakiegoś większego ładu i składu.. Do czego to wszystko zmierza?? Cała historia nie ma jakiegoś głównego wątku: mamy ucieczkę, miłość dwojga kochanków, rewolucję.. Co jest tak na prawdę tematem tego filmu?/.. CO mnie irytowało najbardziej to jednak to, ze akcja w filmie parokrotnie przeskoczyła o kilka lat do przodu przez co ma się wrażenie, ze wszystko jest podane w skróconej formie. Z tego co jednak mi wiadomo powieść jest bardzo obszerna, więc trudno pomieścić wszystko w 1 filmie. Co do aktorstwa.. To wybija się Anna Hathaway, która ku mojemu zdziwieniu na ekranie gości zaledwie coś około pół godzinki... Jednak jej wykonanie "I dreamed a dream" najbardziej zapada w pamięci z całego filmu.. Oprócz niej uwagę przykuwa wykonanie przez Saszę i Helenę piosenki "Master of the house", gdyż na tle szarości scenografii i ogólnego charakteru filmu, scena ta wyróżnia się kolorem i humorem.. Denerwuje natomiast Hugh Jackman, który "łazi i wyje".. Nie wiadomo czy mamy mu współczuć czy go nienawidzić za to, że zaraz po uzyskanej pomocy odzywa się jego zła natura. Skąd więc te całe ochy i achy nad aktorstwem Jackmana.. Nie wiem... Bardziej popisał się w tym roku choćby Cooper, który w 'Poradniku pozytywnego myślenia" wykreował postać, która walczy sama ze sobą i niejednokrotnie te walkę przegrywa.. Wracając jednak do Nędzników, film nie spełnij moich oczekiwań.. Na tle innych widzianych przeze mnie musicali np. "Moulin Rouge" wypada słabo...Być może kiedyś będzie mi dane przeczytać książkę bądź obejrzeć Nędzników w teatrze, wtedy tez spojrzę na ten film z innej perspektywy...Póki co Nędznicy otrzymują z 7/10
To jest musical i nie da się w teatrze umieścić całej książki a na spektaklu opiera się film. A książkę polecam. W Polsce ,,Les Misreables" w 2012 roku zszedł z warszawskiej sceny teatru ,,Roma" odnosząc przez kilka lat gigantyczny sukces.
Oczywiście dlatego, też nie przyczepiam się, aż tak bardzo do takiego poucinania wątków.. Obejrzyj jednak film, żeby mieć zdanie na temat tej akurat ekranizacji i się wypowiedz bo ciekawi mnie ile osób ma podobne zdanie do mojego :D
Sam jestem ciekawy jak to wyszło. Ja widziałem spektakl w ,,Romie" i z chęcią porównam oba wydarzenia artystyczne. Być może się rozczaruję, ale oby nie.