Jako osoba nie znająca musicalu (ani powieści - wstyd przyznać), ale jednocześnie nie będąca ignorantem jak sporo ludzi, oceniam film pozytywnie. Historia, choć momentami przesiąknięta patosem, jest tragiczna i poruszająca. Gra aktorów dobra, a ich śpiew (choć nie mam porównania z wersją teatralną) był w porządku. Dało się usłyszeć emocje. Najbardziej chyba spodobali mi się Crowe i Hathaway. Choć przyznam, że blisko końca filmu czułem lekkie zmęczenie, pewnie dlatego bo w kinie nie ma przerwy.
A co do wspominanych ignorantów... "To oni będą śpiewać przez cały film?" albo osoba, która w połowie była poirytowana i znudzona... to już nikt nie czyta opisu filmu przed pójściem nań? Strasznie irytujące. Obok mnie siedziała dziewczyna, która przez pół filmu wierciła się i narzekała, że mógłby się już skończyć... a przecież mogła zawsze wyjść. Ale taki też otrzymujemy efekt, gdy sztukę teatralną przedstawiamy mało wymagającym widzom kinowym... (powtarzam, mało wymagającym, bo sam częściej chodzę do kina niż do teatru)
Zgadzam się z tobą, bardzo fajnie przedstawiona historia. I mnie także, z każdej strony otaczały osoby wiercące się i narzekające, że ciągle śpiewają, ale chyba skoro idzie się na Musical no to jest dosyć oczywiste.
Kurczę, jestem zdziwiona :) chyba pierwsza osoba, któa nie jest zbyt zaprzyjaźniona z gatunkiem musicali, a ocenia film pozytywnie. No, ale pewnie przez ten błąd w opisie wszyscy pomyśleli, że to bedzie ekranizacja książki i nie mieli zielonego pojęcia, że to BĘDZIE musical. A takich tematów założono chyba setkę.
W sumie to mi też Crowe i Hathaway najbardziej się podobali, dodałabym do tego Barks, bo aktorsko się wyrobiła, a w wokalu wyprzedza ją tylko Hathaway :)
Mnie też to zdziwiło. Komentarze w stylu "to oni tu śpiewają?" czy też dokładnie taki jaki sam przytoczyłeś - "to oni przez cały film będą śpiewać?" - albo co gorsza wychodzenie W TRAKCIE seansu - zabiło mnie to na miejscu. Ludzie, istnieją filmweby i inne portale filmowe, na których można przeczytać m.in. informacje o długości filmu ( 2h 37 min.) i o jego rodzaju (dramat, musical). Czy to jest za dużo? Pozdrawiam tych, którzy nie dotrwali do końca, bo zwyczajnie na świecie im się nie chciało, lub poszli na film jak na spacer - czysto spontanicznie, bez żadnego przygotowania.