Ffilm jest absolutnie fantastyczny. Obsada, kostiumy, zdjęcia, scenografia przenoszą w swiat XIX wieczengo Paryza, pozwalaja poczuc klimat miasta i jego atmosfery, a to jest chyba najwazniejsze. Pomimo hollywoodzkiego rozmachu tworzenia i promocji, film jest bardzo autentyczny, moze tez dzieki temu, ze aktorzy wykonywali swoje partie bezposrednio w czasie krecenia scen,a nie w studio nagraniowym. Jeszcze taka wolna refleksja: pomijajac moje niezrozumienie dla osob narzekajacych na forme les miserables (jak mozna bylo nie wiedziec, ze to musical, nie jest tak ciezko sprawdzic na co sie idzie do kina i czy to komus odpowiada (sic!), wyrazam szczere ubolewanie nad komentarzami wypunktowujacymi "zbyt dlugie, nudne, nieciekawe sceny" co tylko potwierdza niestety moje przekonanie, ze kultura popularna (jak i jej odbiorcy) cooooraz bardziej podupada. Zaczynamy zyc w czasach kiedy do takiego poziomu "podkrecone" zostaly oczekiwania publicznosci co do szybkosci, wartkosci, zmiennosci akcji, ze trzyminutowe solo/monologi, pomimo swoim niewatpliwych zalet estetyczno-wokalnych nie trafiaja do odbiorcy, poneiwaz sa "przydlugawe". Polecam więc tym, którzy potrafią jeszcze docenic uroki lekko vintagowego, klasycznego musicalu, na troche wyzszym poziomie, niz do ktorego zadzyly nas przyzwyczaic "wyjazd integracyjny", "dziewczyna z tatuazem" i wiele innych.