niestety nie jest to dobra ekranizacja nedznikow, myslalem ze stworza cos na styl fantoma w operze a tu ... odklepane , nie wnoszace swierzosci teatralnie gorszace widowisko. teatr roma o wiele lepiej sobie poradzil z tym materialem
Po pierwsze, to ekranizacja musicalu, a nie książki, a to spora różnica. Po drugie zaś nie ma co porównywać do TM Roma, bo tam grali na scenie, a tu mamy film i niestety te media zawsze będą się różnić. Ja wciąż czekam na seans, ale po tym co już słyszałam/widziałam mój apetyt tylko się zaostrzył :)
co to za roznica czy ekranizuja musical , ksiazke czy tez opere . mieli fajna historie do zekranizowania i troche im nie wyszlo . dwa plusy w tym filmie to hugh jackman i anne hathaway , i minus dla russell crowe za zbyt nerwowa gre.
Ale postarali się i pewne rzeczy z musicalu zmienili, żeby było bardziej zgodne z książką. I to jest duży plus :)
Przecież ekranizacja Upiora była okropna i praktycznie w ogóle nie zgodna z musicalem, a już szczególnie z książką. Les Miserables przynajmniej trzymał się materiału źródłowego. Poza tym kino i teatr to dwie zupełnie różne rzeczy i inaczej wygląda adaptacja filmowa od teatralnej.
i wlasnie o to chodzi zeby jak w przypadku upiora odswierzyc i dodac cos nowego od siebie , a nie trzymac sie kurczowo orginalu. w przypadku kiedy trzymaja sie kurczowo to jaki sens mam nastepna ekranizacja , skoro wczesniejsza czy tez teatralna adaptacja jest taka sama.
Upiór filmowy było niemiłosiernie kiczowaty. Właśnie Les Miserables dlatego jest takim dobrym filmem, bo nie posiada żadnych 'bonusów dla szerszej publiczności'. I chyba właśnie po to ludzie oglądają ekranizacje musicali: bo chcą zobaczyć swoje ulubione spektakle w wersji filmowej. Bez dodatkowego kiczu, zmieniania charakterów bohaterów, mieszania w fabule. Nie po to, żeby zobaczyć dziwną, kiczowatą hybrydę, jak to było w przypadku Upiora.